Rozdział 8
Rozdział 8
Sama plan zaczął się walić: Kurt i Blain się pogodzili, Mercedes nie chce z nim gadać, a jej brat jest wkurwiony na niego. I nie miał bladego pojęcia, co zrobić, aby wszystko szło po jego myśli. Nie mógł się skupić na planie zemsty, bo cały czas myślał, co zrobić, aby Mercedes mu wybaczyła. Nie odbierała jego jego telefonów, nie odpisywała na SMS-y, jedyne, czego nie próbował to spotkanie w cztery oczy. Obmyślił, więc plan, że poczeka na nią po szkole i nie będzie miała wyjścia i będzie musiała z nim porozmawiać.
Wiec około 15 Sam siedział w swoim samochodzie na parkingu McKinley czekając na Mercy. Po jakiś 5 minutach czekania widział jak wychodziła w towarzystwie Finna i Santany. Pożegnała się z przyjaciółmi na parkingu i szła w stronę swojego auta. Sam poczekała aż pożegna się z przyjaciółmi i z prędkością światła stał koło Mercedes. Cedes była tak wstrząśnięta widokiem Sama, że nie wiedziała w pierwszej chwili, co tak naprawdę się dzieje. Wilkołak zablokował jej wejście do samochodu, chwycił za nadgarstki i zaczął rozmowę
- Hej kochanie dawno się nie widzieliśmy, pięknie wyglądasz i smakowicie pachniesz- mówił, gdy położył swoja głowę w zgięciu jej szyi i wciągał jej perfumy.
- Odpierdol się ode mnie, czego w tych kilku słowach nie rozumiesz- krzyczy mercedes i próbuje odepchnąć sama, ale on trzyma ją za ręce mocno. Jezu, dlaczego to jest takie trudne, myślę jedno, a mówię, co innego. I dlaczego on wygląda tak dobrze, to jest sprawiedliwe. Tak dobrze czuje się w jego ramionach jest taki muskularny, jak bardzo chciałabym go znowu pocałować, ale wiem, że to nie jest rozsądne. Nie chce tego dylematu, chce być w domu. Dlaczego on mi to robi? Naprawdę ta zemsta tyle dla niego znaczy.
- Nie mogę, ani ja ani ty tego nie chcemy, przyznaj się kochanie marzysz o mnie mogę wyczuć już teraz, że jesteś mokra i chcesz mnie tak bardzo jak ja Ciebie chce.
- Chyba chory jesteś nie chce Ciebie
- Ojjj chcesz czuje Cię i Twój zapach jest niesamowity kochanie
- Możesz wmawiać sobie, co chcesz, ale to kłamstwo.
- Dobrze Mercedes wmawiaj sobie, co chcesz, oszukuj siebie ile chcesz, pogadamy o tym później najpierw chciałem Ci coś wytłumaczyć.
- Nie chce tego słuchać nic, co masz do powiedzenia mnie nie dochodzi
- Ojjj proszę Merci ja wiem, że się oszukujesz, więc nie o tym. Mnie i Quinn nic nie łączy.
- Wiem, co widziałam, poza tym mnie to nie odchodzi nic nas nie łączy, więc nie musisz mi się tłumaczyć.
- Więc wierzysz mi?
- Nie, a teraz puść mnie śpieszę się do domu.
- Boże Mercedes przestań kłamać słyszę Twoje myśli zapomniałaś?
- I co takiego ciekawego usłyszałeś?
- Wszystko, Merci wszystko i mam zamiar spełnić twoją prośbę
- Super to puść mnie i się odwal w końcu
- Nie tą prośbę tylko tą z Twoich najskrytszych marzeń.
W tym momencie Sam puścił ręce Mercedes i położył je na jej policzkach i pocałował ją ze wszystkich emocji, jakich miał. Przełożył ręce z policzków na jej talie i przycisnął jej ciało do swojego. Poprosił o wstęp i gdy Mercedes otworzyła usta wepchnął swój język penetrując jej usta. Gdy zabrakło im powietrza i rozdzielili się od siebie, sam przeniósł swoje usta na szyje robiąc malinkę. Przyłożył swojego już pół wyprostowanego penisa do jej wilgoci i zaczął powoli pocierać. Mercedes zgubiła się w rozkoszy, ale otrzeźwiał, gdy usłyszała głos sama przy jej uchu. Wilkołak na początku gryzł ja w skorupce ucha i zaczął szeptać jej do ucha
-I co podoba Ci się to kochanie?
W tym momencie Mercedes odepchnęła sama z nieprzewidywalną siła i wskoczyła do samochodu ruszając na pisku opon. Sam po chwili otrząśnięcia się z szoku zrobił to samo. Sam gonił Mercedes, aż do jej domu. Niestety dla niej był szybszy i złapał ją, gdy miała już otwierać drzwi.
- Jak myślisz, co robisz?- odpowiedział wkurzony Sam przyciskając go do drzwi
- A jak myślisz idioto próbowałam otworzyć drzwi aż mi nie przeszkodziłeś. W ogóle, co tutaj robisz.
- A jak myślisz kochanie przyszedłem skończyć, co zacząłem. Więc może otworzysz drzwi i wejdziemy do środka, bo wyczuwam, że nie ma nikogo w domu i że masz taka sama ochotę jak ja żeby skończyć to, co zaczęliśmy na parkingu.
- To była pomyłka Sam, puść mnie o jedź do swojego domu i zostaw mnie w spokoju tak będzie najlepiej dla ans wszystkich.
Sam zaczyna się już powoli wkurzać i potrząsnął lekko Mercedes
- Słyszysz siebie kobieto przed chwilą się całowaliśmy, a teraz dajesz mi zimne ramie. Słuchaj mnie z Quinn mnie nic nie łączy, to ona mnie pocałowała nie ja ją i gdybyś poczekała trochę dłużej to byś o tym słyszała.
- Sam tu nie chodzi tylko o Quinn tu chodzi o całą Twoją nienawiść do Blaina.
- To akurat jest skomplikowane.
- To opowiedz mi o tym i nie zamykaj tematu, Blain mówi tak samo mało jak ty a ja chce wiedzieć, może Ci pomogę.
- Jeżeli naprawdę chcesz wiedzieć to wejdźmy do Twojego domu i tam pogadamy na spokojnie.
Sam puścił Mercedes o pozwolił jej ze spokojem otworzyć drzwi. Gdy weszli do domu Mercedes zaczęła mówić
- Możesz usiąść na kanapie jak chcesz. W ogóle chcesz coś do picia?
- Może być kawa
- Ok. to dwie kawy, zaraz wracam.
Sam usadowił się na kanapie i czekał na Mercedes, która na tacy przyniosła dwie kawy i ciasteczka.
- No ok. Sam, więc możesz zacząć swoja opowieść.
- Tylko sam nie wiem, od czego zacząć
- No najlepiej od początku.
- No, więc zaczęło się to od mojego dziadka Gerrard Hastings
- Czekaj czekaj to nie jest dyrektor Dalton Academy
- Tak Mercy to on, możesz mi nie przerywać, bo to potrwa dłużej
- Przepraszam kontynuuj
Wiec około 15 Sam siedział w swoim samochodzie na parkingu McKinley czekając na Mercy. Po jakiś 5 minutach czekania widział jak wychodziła w towarzystwie Finna i Santany. Pożegnała się z przyjaciółmi na parkingu i szła w stronę swojego auta. Sam poczekała aż pożegna się z przyjaciółmi i z prędkością światła stał koło Mercedes. Cedes była tak wstrząśnięta widokiem Sama, że nie wiedziała w pierwszej chwili, co tak naprawdę się dzieje. Wilkołak zablokował jej wejście do samochodu, chwycił za nadgarstki i zaczął rozmowę
- Hej kochanie dawno się nie widzieliśmy, pięknie wyglądasz i smakowicie pachniesz- mówił, gdy położył swoja głowę w zgięciu jej szyi i wciągał jej perfumy.
- Odpierdol się ode mnie, czego w tych kilku słowach nie rozumiesz- krzyczy mercedes i próbuje odepchnąć sama, ale on trzyma ją za ręce mocno. Jezu, dlaczego to jest takie trudne, myślę jedno, a mówię, co innego. I dlaczego on wygląda tak dobrze, to jest sprawiedliwe. Tak dobrze czuje się w jego ramionach jest taki muskularny, jak bardzo chciałabym go znowu pocałować, ale wiem, że to nie jest rozsądne. Nie chce tego dylematu, chce być w domu. Dlaczego on mi to robi? Naprawdę ta zemsta tyle dla niego znaczy.
- Nie mogę, ani ja ani ty tego nie chcemy, przyznaj się kochanie marzysz o mnie mogę wyczuć już teraz, że jesteś mokra i chcesz mnie tak bardzo jak ja Ciebie chce.
- Chyba chory jesteś nie chce Ciebie
- Ojjj chcesz czuje Cię i Twój zapach jest niesamowity kochanie
- Możesz wmawiać sobie, co chcesz, ale to kłamstwo.
- Dobrze Mercedes wmawiaj sobie, co chcesz, oszukuj siebie ile chcesz, pogadamy o tym później najpierw chciałem Ci coś wytłumaczyć.
- Nie chce tego słuchać nic, co masz do powiedzenia mnie nie dochodzi
- Ojjj proszę Merci ja wiem, że się oszukujesz, więc nie o tym. Mnie i Quinn nic nie łączy.
- Wiem, co widziałam, poza tym mnie to nie odchodzi nic nas nie łączy, więc nie musisz mi się tłumaczyć.
- Więc wierzysz mi?
- Nie, a teraz puść mnie śpieszę się do domu.
- Boże Mercedes przestań kłamać słyszę Twoje myśli zapomniałaś?
- I co takiego ciekawego usłyszałeś?
- Wszystko, Merci wszystko i mam zamiar spełnić twoją prośbę
- Super to puść mnie i się odwal w końcu
- Nie tą prośbę tylko tą z Twoich najskrytszych marzeń.
W tym momencie Sam puścił ręce Mercedes i położył je na jej policzkach i pocałował ją ze wszystkich emocji, jakich miał. Przełożył ręce z policzków na jej talie i przycisnął jej ciało do swojego. Poprosił o wstęp i gdy Mercedes otworzyła usta wepchnął swój język penetrując jej usta. Gdy zabrakło im powietrza i rozdzielili się od siebie, sam przeniósł swoje usta na szyje robiąc malinkę. Przyłożył swojego już pół wyprostowanego penisa do jej wilgoci i zaczął powoli pocierać. Mercedes zgubiła się w rozkoszy, ale otrzeźwiał, gdy usłyszała głos sama przy jej uchu. Wilkołak na początku gryzł ja w skorupce ucha i zaczął szeptać jej do ucha
-I co podoba Ci się to kochanie?
W tym momencie Mercedes odepchnęła sama z nieprzewidywalną siła i wskoczyła do samochodu ruszając na pisku opon. Sam po chwili otrząśnięcia się z szoku zrobił to samo. Sam gonił Mercedes, aż do jej domu. Niestety dla niej był szybszy i złapał ją, gdy miała już otwierać drzwi.
- Jak myślisz, co robisz?- odpowiedział wkurzony Sam przyciskając go do drzwi
- A jak myślisz idioto próbowałam otworzyć drzwi aż mi nie przeszkodziłeś. W ogóle, co tutaj robisz.
- A jak myślisz kochanie przyszedłem skończyć, co zacząłem. Więc może otworzysz drzwi i wejdziemy do środka, bo wyczuwam, że nie ma nikogo w domu i że masz taka sama ochotę jak ja żeby skończyć to, co zaczęliśmy na parkingu.
- To była pomyłka Sam, puść mnie o jedź do swojego domu i zostaw mnie w spokoju tak będzie najlepiej dla ans wszystkich.
Sam zaczyna się już powoli wkurzać i potrząsnął lekko Mercedes
- Słyszysz siebie kobieto przed chwilą się całowaliśmy, a teraz dajesz mi zimne ramie. Słuchaj mnie z Quinn mnie nic nie łączy, to ona mnie pocałowała nie ja ją i gdybyś poczekała trochę dłużej to byś o tym słyszała.
- Sam tu nie chodzi tylko o Quinn tu chodzi o całą Twoją nienawiść do Blaina.
- To akurat jest skomplikowane.
- To opowiedz mi o tym i nie zamykaj tematu, Blain mówi tak samo mało jak ty a ja chce wiedzieć, może Ci pomogę.
- Jeżeli naprawdę chcesz wiedzieć to wejdźmy do Twojego domu i tam pogadamy na spokojnie.
Sam puścił Mercedes o pozwolił jej ze spokojem otworzyć drzwi. Gdy weszli do domu Mercedes zaczęła mówić
- Możesz usiąść na kanapie jak chcesz. W ogóle chcesz coś do picia?
- Może być kawa
- Ok. to dwie kawy, zaraz wracam.
Sam usadowił się na kanapie i czekał na Mercedes, która na tacy przyniosła dwie kawy i ciasteczka.
- No ok. Sam, więc możesz zacząć swoja opowieść.
- Tylko sam nie wiem, od czego zacząć
- No najlepiej od początku.
- No, więc zaczęło się to od mojego dziadka Gerrard Hastings
- Czekaj czekaj to nie jest dyrektor Dalton Academy
- Tak Mercy to on, możesz mi nie przerywać, bo to potrwa dłużej
- Przepraszam kontynuuj
- No, więc mój dziadek najpierw poznał babcie Blaina i ją zapukał, a później moja babcie i zaszła ona w ciąże z moją mamą.
Sam spojrzał na Merci zobaczył jej dziwny wyraz twarzy
- Wiem kobieto ze chcesz o coś zapytaj, więc proszę cię mów
- Nic nic Sam tylko powiedziałeś, że babcie Blaina zapukał, a właściwie z Twoją babcia było tak samo.
- Nie Mercedes z moją babcią było inaczej
- Ale była tą drugą
- Do czego pijesz Mercedes, że moja babcia była dziwką?- pyta już naprawdę wkurzony Sam
- Uspokój się Sam nie o to mi przecież chodziło
Sam spojrzał na Merci zobaczył jej dziwny wyraz twarzy
- Wiem kobieto ze chcesz o coś zapytaj, więc proszę cię mów
- Nic nic Sam tylko powiedziałeś, że babcie Blaina zapukał, a właściwie z Twoją babcia było tak samo.
- Nie Mercedes z moją babcią było inaczej
- Ale była tą drugą
- Do czego pijesz Mercedes, że moja babcia była dziwką?- pyta już naprawdę wkurzony Sam
- Uspokój się Sam nie o to mi przecież chodziło
- A o co?
- Wiesz, co mów dalej po prostu
- Yhy… No, więc mój dziadek był hybrydą zapomniałem wspominać.
- Tak zapomniałeś
- Merci proszę…
-Przepraszam Sam
- Więc, na czym skończyłem a tak mój dziadek był hybrydą, i miał dwójkę dzieci moją mamę Mary i mamę, Blaina Amandę. Nasze babcie nie wiedziały osobie, aż okazało się, że obie zaszłe w ciąże i obu dzieci się wyparł. Moja babcia mi opowiadała, że jakby nie tamta kobieta na pewno zostałby z nią, ale dzięki nie mu została samotną matką.
- Czyli wybrał babcie Blaina
- Nie nie był z żadną, nie słuchałaś mnie wyparł się obu dzieci
- Ok. ok. wiec, co było dalej
- No, więc moja babcia znienawidziła rodzinę wampirów. I od tego czasu spotykamy się ze swoja rasą. Moja mam wyszła za wilkołaka, a matka Blaina za wampira.
- Ale ty wiesz, że jestem wampirem
- Tak wiem kochanie, że jesteś wampirem
- No to mamy chyba konflikt interesów nie sądzisz.
- Tu nie chodzi o Ciebie tylko o rodzinę Blaina
- Ale czy nie powinieneś spotykać się z wilkołaczką sam pomyśl
- Przy Tobie nie myślę tak szczerze, uszczęśliwiasz mnie
- Posłuchaj sam siebie spotykamy się ze swoja rasa i sadzę, że tak powinno zostać.
- Ale mój kochany kuzynek też spotyka się z inna rasą
- Ale to nie są wilkołaki tylko Kurt jest elfem
- Przecież wiem kochanie.
- Poza tym czy wy nie powinniście nienawidzić swojego dziadka, a nie siebie nawzajem
- Mój dziadek to inna historia on jest z rodziny królewskiej, dlatego ja jestem z rodu królewskich wilkołaków, a Blainwampirów.
- No i co chcesz niby z tym zrobić
- Z czym dokładnie
- Czy ja wiem np. z tym, że jestem wampirem
- Czytałaś może „Romeo i Julie" oni tez byli z dwóch zwaśnionych rodzin i miłość zwyciężyła.
- Tak czytałam i skończyła się śmiercią.
- Z nami tak nie będzie jesteśmy nieśmiertelni.
- Tak z nami tak nie będzie nikt nie mówił nic o miłości. Poza tym jak trafiłeś z Blainem do jednej szkoły.
- Nasze matki nas tam posłały nie wiedząc, że obie wpadły na ten sam pomysł. Obie nie chciały odpuścić, więc tak zostało ok.
- Nadal nie mogę pojąć, dlaczego kobiety potrafiły się znienawidzić przez mężczyzn i przedłużyć konflikt przez rody.
- Wiesz słońce obie były zakochane i każda chciał założyć z nim rodzinę, żadnej się nie udało, więc nienawiść pozostała.
- Ale jakby wybrał jedną tez by była nienawiść.
- Tak właściwie nienawiść by była, ale na innym poziomie, wtedy wiadomo by było, która kochał a która wykorzystał.
- Wydaje mi się, że wykorzystał obydwie
- Bo to się zgadza, ale takiej krzywdy się nie wybacza.
- A w ogóle macie jakiś kontakt z dziadkiem.
- Oprócz tego, że jest dyrektorem naszej szkoły, to po prostu zakazał walki mi i Blainowi w szkole. Jakieś wielkiej miłości nie ma i rodzinnych spotkań.
- a myślałeś o tym żeby kiedykolwiek pogodzić się z Blainem
- Nie da rady nasze rodziny by nas wyklneły, poza tym ja i tak go nie lubię jest nadętym bufonem.
- Znasz go w ogóle? Rozmawiałeś z nim kiedyś?
- Oprócz kłótni z nim i konfrontacji po ostatnim wydarzeniu z Kurtem to właściwie nie.
- więc dlaczego nie spróbujecie?
- Bo nie zależy mi żeby mieć z nim kontakt, lamnie mógłby nawet nie żyć, nie obchodzi mnie to w najmniejszym stopniu.
- Skoro przez pokolenia chcecie prowadzić niepotrzebne kłótnie to nie moja sprawa.
- Merci nie zrozumiesz
- Rozumiem Sam, ale ta nienawiść jest bezpodstawna obie zostały zranione w ten sam sposób należy się z tym pogodzić, bo to już dawno było i żyć w zgodzie.
- Z wampirami nigdy!- mówi wkurzony Sam
- Słyszysz siebie też jestem wampirem, myślę, że powinieneś już wyjść
- Merci zaprosiłaś mnie nie wyjdę tak szybko.
- Miałeś mi opowiedzieć swoją historie opowiedziałeś, więc możesz wyjść.
- Nie moim zamiarem było zakończyć to, co zaczęliśmy na parkingu
- a ja Ci powiedziałam, że to był błąd, więc wyjdź i pamiętaj jestem wampirem Blain miał racje, że dla Ciebie to tylko zemsta i wykorzystujesz mnie dla swoich planów.
- Jak byś czytała w moich myślach to byś wiedział, że tak nie jest
- Niestety dla Ciebie nie dowiemy się, no nie potrafię jeszcze tego robić?
- Ojj Merci tak łatwo mi było Cię uwieść na parkingu myśli, że tu będzie trudniej czy boisz się, że zajdziemy daje, bo nie będziesz miała gdzie uciec.
- Nie boje się Ciebie, poza tym moi rodzice nie długo wrócą do domu.
- Chętnie poznam swoich przyszłych teściów.
- I znowu masz pecha, bo to wampiry
- I znowu Mercedes wracam do tego samego mówiłem Ci, że nie przeszkadza mi, że jesteś wampirem nienawidzę tylko rodziny Blaina nie możemy zmienić tematu.
- Wiesz zawsze możesz stąd wyjść i nie wracać.
- Ja naprawdę nie wiem, o co Ci chodzi Mercedes powiedziałem Ci prawdę o Quinn, opowiedziałem historie, wiec, czego jeszcze ode mnie chcesz
- Chce żebyś wyszedł i odpierdolił się ode mnie nie zmieniłam zdania na ten temat. Uświadomiłeś mnie jedynie, że dla Ciebie to tylko zemsta.
- Jak to by była tylko zemsta myślisz, że siedziałbym tu z Tobą opowiadając historie o moim życiu.
- A ja mam wiedzieć, co się chowa w Twojej chorej głowie
- Mercedes nie przeginaj, bardzo mi się podobasz i zależy mi na Tobie, ale jeszcze jeden taki głupi tekst i naprawdę się zdenerwuje
- I co zrobisz Sam?
- Nie wiem Mercedes ok., możemy zmienić temat
- Nie Sam odpowiedz
- Nie wiem wbije kołek w Twoje serce pasuje Ci taka odpowiedz?
Mercedes po tych słowach wystraszyła się nie poradzi sobie z pełnym wilkołakiem, a jest sam w domu. Stała oniemiałą i próbowała nie tracić luzu. Sam jednak skorzystał z nieuwagi i przytulił ja do siebie.
- Spokojnie kochanie nie zrobię tego, nie musisz się denerwować.
- Nie jestem tego taka pewna
Sam podniósł jej brodę tak żeby mogła spojrzeć mu w oczy i powiedział:
- Ale najpierw powiedziałem, że zależy mi na Tobie pamiętaj o tym.
Wilkołak wykorzystując chwile patrzenia sobie w oczy znowu pocałował Mercedes z pełna pasją. Cedes ze wszystkich sił próbowała skupić się, dlaczego to jest taki zły pomysł. Jedyna myśl, jaką miała w głowie to, że jego usta są jak narkotyk. Sam położył Mercedes na kanapie nie przerywając pocałunku. Wziął się na nią i po chwili zaczął znowu ssać, lizać, całować jej szyję i obojczyk.
- Sam proszę Cię przestań- jęczy Mercedes
- Nie podoba się Ci się kochanie, co robię? Zaraz na pewno Ci się spodoba.
Ręka, którą miał na jej udzie rosła coraz wyżej aż doszła do majtek.
-Mmmm… kochanie jesteś mokra czy to dla mnie?
- Sam proszę Cię przestań. Przed chwilą groziłeś mi śmiercią, a teraz…
Sam zdjął jej majtki i pocierał jej gołą pochwę wbijając najpierw jeden a później drugi palec od jej środka i pocierając cały czas jej pochwę kciukiem. Mercedes straciła aż mowę mogła tylko jęczeć i z słów przestań zamieniły się w nie przestawaj.
- Uch… pachniesz nie sadowicie kochanie mogę Cię posmakować
- TAK SAM…
Sam pochylił się wyciągnął palce i zamienił go na swój duży soczysty język. Wbił się tak głęboko jak mógł i zaczął lizać ssać, aż jej jęki zamieniły się w krzyk. Sam przyśpieszył nadal pocierając jej pochwę kciukiem, a Mercedes po nie długiej chwili doszła, ciesząc się najlepszym orgazmem, jakim miała w życiu. Sam przeniósł się na jej ciało zdjął jej tunikę i stanik i rzucił w kąt. Nie mógł oprzeć się czekoladowym cyca, jakim zobaczył.. w ogóle całej nagości, która go teraz otaczała. On jednak był nadal w pełni ubrany.
- Kochanie jesteś taka piękna.
Nachylił się i wziął jedną pierś do buzi ssać jej sutki Az były wyprostowane po chwili tyle samo uwagi poświęcił drugiej piersi. Wstał na chwile żeby zdjąć swój t-shirt i spodnie. Został w bokserkach, przez które przebijał się już w pełni wyprostowany penis. Położył się w tym samym miejscu, w którym leżał i zaczął pocierać go o pochwę Mercedes.
Sam chciał zdjąć bokserki, lecz zauważył coś dziwnego w oczach Mercedes
- Chcesz tego kochanie?
- No właśnie Sam sadzę, że należy zostawić zabawiliśmy się, ale ja nie chce iść dalej.
- Jak nie chcesz nie musimy pozbędę się problemu ocierając się o policzki Twojego znakomitego tyłka.
- nie Sam nie rozumiesz chce żebyś zostawił.
Sam usiadł na kanapie nie wiedząc, co się dzieje. Mercedes przez ten czas zdążyła się ubrać chwyciła ubrania Sama i wypchała go z domu zostawiając go z problemem w spodniach nie w pełni ubranego i oniemiałego.
Co się właśnie kurwa stało- myślał Sam.
Sam zaczął walić w drzwi i krzyczeć
- Otwórz Mercedes.
- nie Sam należy odejść i już się nie odzywać do mnie. To nie miało się stać i to był błąd. Wszystko było błędem. Przykro mi.
Po tych słowach Mercedes pobiegła do swojego pokoju nie mogąc pojąc jak mogła dopuścić do tego, żeby Sam ją tak dotykał i całował. Dobrze przynajmniej, że nie uprawiali seksu. Sam natomiast stał przed jej drzwiami nie wiedząc, co zrobić. Ubrał się i poszedł do samochodu, wiedząc, że teraz nic nie zdziała. Pojechał w ciemną uliczkę zając się swoim problemem i odjechał do domu. Wysłał jeszcze tylko do Mercedes SMS-a Ja nie odpuszczę. Ty wiesz, że tak to się nie skończy. Zależy mi na Tobie i będę walczyć. Poza tym smakowałaś znakomicie kochanie. Dobranoc:*
- Wiesz, co mów dalej po prostu
- Yhy… No, więc mój dziadek był hybrydą zapomniałem wspominać.
- Tak zapomniałeś
- Merci proszę…
-Przepraszam Sam
- Więc, na czym skończyłem a tak mój dziadek był hybrydą, i miał dwójkę dzieci moją mamę Mary i mamę, Blaina Amandę. Nasze babcie nie wiedziały osobie, aż okazało się, że obie zaszłe w ciąże i obu dzieci się wyparł. Moja babcia mi opowiadała, że jakby nie tamta kobieta na pewno zostałby z nią, ale dzięki nie mu została samotną matką.
- Czyli wybrał babcie Blaina
- Nie nie był z żadną, nie słuchałaś mnie wyparł się obu dzieci
- Ok. ok. wiec, co było dalej
- No, więc moja babcia znienawidziła rodzinę wampirów. I od tego czasu spotykamy się ze swoja rasą. Moja mam wyszła za wilkołaka, a matka Blaina za wampira.
- Ale ty wiesz, że jestem wampirem
- Tak wiem kochanie, że jesteś wampirem
- No to mamy chyba konflikt interesów nie sądzisz.
- Tu nie chodzi o Ciebie tylko o rodzinę Blaina
- Ale czy nie powinieneś spotykać się z wilkołaczką sam pomyśl
- Przy Tobie nie myślę tak szczerze, uszczęśliwiasz mnie
- Posłuchaj sam siebie spotykamy się ze swoja rasa i sadzę, że tak powinno zostać.
- Ale mój kochany kuzynek też spotyka się z inna rasą
- Ale to nie są wilkołaki tylko Kurt jest elfem
- Przecież wiem kochanie.
- Poza tym czy wy nie powinniście nienawidzić swojego dziadka, a nie siebie nawzajem
- Mój dziadek to inna historia on jest z rodziny królewskiej, dlatego ja jestem z rodu królewskich wilkołaków, a Blainwampirów.
- No i co chcesz niby z tym zrobić
- Z czym dokładnie
- Czy ja wiem np. z tym, że jestem wampirem
- Czytałaś może „Romeo i Julie" oni tez byli z dwóch zwaśnionych rodzin i miłość zwyciężyła.
- Tak czytałam i skończyła się śmiercią.
- Z nami tak nie będzie jesteśmy nieśmiertelni.
- Tak z nami tak nie będzie nikt nie mówił nic o miłości. Poza tym jak trafiłeś z Blainem do jednej szkoły.
- Nasze matki nas tam posłały nie wiedząc, że obie wpadły na ten sam pomysł. Obie nie chciały odpuścić, więc tak zostało ok.
- Nadal nie mogę pojąć, dlaczego kobiety potrafiły się znienawidzić przez mężczyzn i przedłużyć konflikt przez rody.
- Wiesz słońce obie były zakochane i każda chciał założyć z nim rodzinę, żadnej się nie udało, więc nienawiść pozostała.
- Ale jakby wybrał jedną tez by była nienawiść.
- Tak właściwie nienawiść by była, ale na innym poziomie, wtedy wiadomo by było, która kochał a która wykorzystał.
- Wydaje mi się, że wykorzystał obydwie
- Bo to się zgadza, ale takiej krzywdy się nie wybacza.
- A w ogóle macie jakiś kontakt z dziadkiem.
- Oprócz tego, że jest dyrektorem naszej szkoły, to po prostu zakazał walki mi i Blainowi w szkole. Jakieś wielkiej miłości nie ma i rodzinnych spotkań.
- a myślałeś o tym żeby kiedykolwiek pogodzić się z Blainem
- Nie da rady nasze rodziny by nas wyklneły, poza tym ja i tak go nie lubię jest nadętym bufonem.
- Znasz go w ogóle? Rozmawiałeś z nim kiedyś?
- Oprócz kłótni z nim i konfrontacji po ostatnim wydarzeniu z Kurtem to właściwie nie.
- więc dlaczego nie spróbujecie?
- Bo nie zależy mi żeby mieć z nim kontakt, lamnie mógłby nawet nie żyć, nie obchodzi mnie to w najmniejszym stopniu.
- Skoro przez pokolenia chcecie prowadzić niepotrzebne kłótnie to nie moja sprawa.
- Merci nie zrozumiesz
- Rozumiem Sam, ale ta nienawiść jest bezpodstawna obie zostały zranione w ten sam sposób należy się z tym pogodzić, bo to już dawno było i żyć w zgodzie.
- Z wampirami nigdy!- mówi wkurzony Sam
- Słyszysz siebie też jestem wampirem, myślę, że powinieneś już wyjść
- Merci zaprosiłaś mnie nie wyjdę tak szybko.
- Miałeś mi opowiedzieć swoją historie opowiedziałeś, więc możesz wyjść.
- Nie moim zamiarem było zakończyć to, co zaczęliśmy na parkingu
- a ja Ci powiedziałam, że to był błąd, więc wyjdź i pamiętaj jestem wampirem Blain miał racje, że dla Ciebie to tylko zemsta i wykorzystujesz mnie dla swoich planów.
- Jak byś czytała w moich myślach to byś wiedział, że tak nie jest
- Niestety dla Ciebie nie dowiemy się, no nie potrafię jeszcze tego robić?
- Ojj Merci tak łatwo mi było Cię uwieść na parkingu myśli, że tu będzie trudniej czy boisz się, że zajdziemy daje, bo nie będziesz miała gdzie uciec.
- Nie boje się Ciebie, poza tym moi rodzice nie długo wrócą do domu.
- Chętnie poznam swoich przyszłych teściów.
- I znowu masz pecha, bo to wampiry
- I znowu Mercedes wracam do tego samego mówiłem Ci, że nie przeszkadza mi, że jesteś wampirem nienawidzę tylko rodziny Blaina nie możemy zmienić tematu.
- Wiesz zawsze możesz stąd wyjść i nie wracać.
- Ja naprawdę nie wiem, o co Ci chodzi Mercedes powiedziałem Ci prawdę o Quinn, opowiedziałem historie, wiec, czego jeszcze ode mnie chcesz
- Chce żebyś wyszedł i odpierdolił się ode mnie nie zmieniłam zdania na ten temat. Uświadomiłeś mnie jedynie, że dla Ciebie to tylko zemsta.
- Jak to by była tylko zemsta myślisz, że siedziałbym tu z Tobą opowiadając historie o moim życiu.
- A ja mam wiedzieć, co się chowa w Twojej chorej głowie
- Mercedes nie przeginaj, bardzo mi się podobasz i zależy mi na Tobie, ale jeszcze jeden taki głupi tekst i naprawdę się zdenerwuje
- I co zrobisz Sam?
- Nie wiem Mercedes ok., możemy zmienić temat
- Nie Sam odpowiedz
- Nie wiem wbije kołek w Twoje serce pasuje Ci taka odpowiedz?
Mercedes po tych słowach wystraszyła się nie poradzi sobie z pełnym wilkołakiem, a jest sam w domu. Stała oniemiałą i próbowała nie tracić luzu. Sam jednak skorzystał z nieuwagi i przytulił ja do siebie.
- Spokojnie kochanie nie zrobię tego, nie musisz się denerwować.
- Nie jestem tego taka pewna
Sam podniósł jej brodę tak żeby mogła spojrzeć mu w oczy i powiedział:
- Ale najpierw powiedziałem, że zależy mi na Tobie pamiętaj o tym.
Wilkołak wykorzystując chwile patrzenia sobie w oczy znowu pocałował Mercedes z pełna pasją. Cedes ze wszystkich sił próbowała skupić się, dlaczego to jest taki zły pomysł. Jedyna myśl, jaką miała w głowie to, że jego usta są jak narkotyk. Sam położył Mercedes na kanapie nie przerywając pocałunku. Wziął się na nią i po chwili zaczął znowu ssać, lizać, całować jej szyję i obojczyk.
- Sam proszę Cię przestań- jęczy Mercedes
- Nie podoba się Ci się kochanie, co robię? Zaraz na pewno Ci się spodoba.
Ręka, którą miał na jej udzie rosła coraz wyżej aż doszła do majtek.
-Mmmm… kochanie jesteś mokra czy to dla mnie?
- Sam proszę Cię przestań. Przed chwilą groziłeś mi śmiercią, a teraz…
Sam zdjął jej majtki i pocierał jej gołą pochwę wbijając najpierw jeden a później drugi palec od jej środka i pocierając cały czas jej pochwę kciukiem. Mercedes straciła aż mowę mogła tylko jęczeć i z słów przestań zamieniły się w nie przestawaj.
- Uch… pachniesz nie sadowicie kochanie mogę Cię posmakować
- TAK SAM…
Sam pochylił się wyciągnął palce i zamienił go na swój duży soczysty język. Wbił się tak głęboko jak mógł i zaczął lizać ssać, aż jej jęki zamieniły się w krzyk. Sam przyśpieszył nadal pocierając jej pochwę kciukiem, a Mercedes po nie długiej chwili doszła, ciesząc się najlepszym orgazmem, jakim miała w życiu. Sam przeniósł się na jej ciało zdjął jej tunikę i stanik i rzucił w kąt. Nie mógł oprzeć się czekoladowym cyca, jakim zobaczył.. w ogóle całej nagości, która go teraz otaczała. On jednak był nadal w pełni ubrany.
- Kochanie jesteś taka piękna.
Nachylił się i wziął jedną pierś do buzi ssać jej sutki Az były wyprostowane po chwili tyle samo uwagi poświęcił drugiej piersi. Wstał na chwile żeby zdjąć swój t-shirt i spodnie. Został w bokserkach, przez które przebijał się już w pełni wyprostowany penis. Położył się w tym samym miejscu, w którym leżał i zaczął pocierać go o pochwę Mercedes.
Sam chciał zdjąć bokserki, lecz zauważył coś dziwnego w oczach Mercedes
- Chcesz tego kochanie?
- No właśnie Sam sadzę, że należy zostawić zabawiliśmy się, ale ja nie chce iść dalej.
- Jak nie chcesz nie musimy pozbędę się problemu ocierając się o policzki Twojego znakomitego tyłka.
- nie Sam nie rozumiesz chce żebyś zostawił.
Sam usiadł na kanapie nie wiedząc, co się dzieje. Mercedes przez ten czas zdążyła się ubrać chwyciła ubrania Sama i wypchała go z domu zostawiając go z problemem w spodniach nie w pełni ubranego i oniemiałego.
Co się właśnie kurwa stało- myślał Sam.
Sam zaczął walić w drzwi i krzyczeć
- Otwórz Mercedes.
- nie Sam należy odejść i już się nie odzywać do mnie. To nie miało się stać i to był błąd. Wszystko było błędem. Przykro mi.
Po tych słowach Mercedes pobiegła do swojego pokoju nie mogąc pojąc jak mogła dopuścić do tego, żeby Sam ją tak dotykał i całował. Dobrze przynajmniej, że nie uprawiali seksu. Sam natomiast stał przed jej drzwiami nie wiedząc, co zrobić. Ubrał się i poszedł do samochodu, wiedząc, że teraz nic nie zdziała. Pojechał w ciemną uliczkę zając się swoim problemem i odjechał do domu. Wysłał jeszcze tylko do Mercedes SMS-a Ja nie odpuszczę. Ty wiesz, że tak to się nie skończy. Zależy mi na Tobie i będę walczyć. Poza tym smakowałaś znakomicie kochanie. Dobranoc:*
Następnego dnia w pokoju Blaine w Dalton chłopcy przebudzili się w nocy i przenieśli się do łóżka w sypialni Blaine żeby spać dalej ponieważ następnego dnia mieli mieć szkołę. Kurt obudził się wtulony w miękkie ramiona swojego chłopaka obolały ale zrelaksowany i wypoczęty co była dla niego nowość po tych kilku nieprzespanych nocach .Nie zauważył kiedy wampir otworzył oczy i odezwał się do niego:
-Dzień dobry słonce jak się spało?
-Dziękuje dobrze. Czuje się zrelaksowany i wypoczęty ale trochę obalały po tym co robiliśmy w nocy. Było cudownie . Ty byleś cudowny i taki delikatny -odpowiedział z rozmarzonym i trochę sennym wzrokiem elf.
-Boli cie? Jeśli tak to dam ci coś przeciwbólowego i powinno być dobrze.
-Nie nie trzeba wszystko jest w porządku.
-Na pewno.
-Na pewno. Skoro tak mówisz to chodź idziemy wziąć prysznic i idziemy na lekcje. Wampir spojrzał na rozkoszna twarz swojego maluszka i wziął go na ręce i zaniósł do łazienki. Kurt kiedy poczuł ze Blaine go podnosi i zarzuca jego ciało przez ramie obudził się od razu i zaczął się wyrywać ale klaps wymierzony w pośladek uspokoił go. Chłopak wszedł do łazienki postawił swój słodki ciężar na podłodze nadal oplatając ręce wokół jego tali żeby mu nie uciekł. Przekręcił kurki i czekał aż wanna się,napełni w międzyczasie nalewając słodko pachnący płyn, oczywiście cały czas całował swoje maleństwo. Skubał jego ucho ,całował jego szyję zostawiając malinki w widocznych miejscach. Kiedy wanna się,napełniła włożył swoje mruczące i jęczące maleństwo do wanny sam siadając za nim tak że porcelanka obierała się,plecami o jego tors. Wampir wziął gompkę i zaczął namydlać tors ,całując cały czas elfa w szyje ,sporadycznie skubał jego wrażliwe miejsce za uchem tak że chłopak jęczał i wił się pod nim. Nie zapominał oczywiście o masowaniu sutków .Jego ręce razem z gąbką schodziły coraz niżej myjąc i masując coraz to intymniejsze miejsca drugiego chłopca,który jęczał i mruczał cały czas. W końcu Blaine odłożył, gompke i chwycił w ręce członek elfa i zaczął nim delikatnie poruszać w gorę i w dół .Tak że elf zaczął krzyczeć :
-Szybciej uh uh mocniej uh uh ja już dłużnej nie wytrzymam proszę...
Blaine uwielbiał słuchać jak jego maluszek błaga o więcej ,ale mu się nie śpieszyło i przedłużaj słodkie tortury swojego maluszka jak tylko się dało. Po piętnastu minutach słodkich tortur porcelanka doszedł krzycząc imię Blaine. Porcelanka po ochłonięciu po orgazmie odwdzięczył się swojemu wampirowi robiąc mu loda i tak samo słodko przedłużając jego tortury jak on jemu aż po dłuższym momencie wampir doszedł krzycząc imię swojego maluszka i uśmiechając się szeroko. Po ochłonięciu wyszli z wanny ,bo woda zrobiła się zimna. Okryli się,puchowymi ręcznikami i wyszli z łazienki ,spuszczając wodę z wanny.
Ubrali się i zjedli śniadanie razem z wypiciem ciepłego kubka kawy. Już mieli wychodzić na lekcje kiedy wampir zatrzymał elfa ,który stal już przy drzwiach z ręka na klamce.
-Poczekaj kochanie chce ci coś dać ?- mówi wampir
- Tak.-opowiada elf
-Proszę do dla ciebie- mówi Blaine i podaje mu złoty medalion wysadzany perłami przedstawiający wampirzą postać chłopaka na rewersie i awersie medalionu. Medalion jest też otoczony magią ochronną ,magią należącą do Blaine. Ale o tym nasza Porcelanka nie wie.
-Dziękuje a z jakiej to okazji.
-Chce ci w ten sposób podziękować za to ze jesteś ,nawet nie wiesz jak ważną dla mnie osobą.
-Wiem jestem twoim towarzyszem.-odpowiada elf
-Nie tylko jesteś moim towarzyszem. Jesteś moją bratnią duszą ,moim szczęściem bez którego bym nie umiał żyć .Moim kochankiem ,przyjacielem,bratem a w przyszłości ojcem moich dzieci. Dla ciebie bym zrobił wszystko nawet poświęcił swoje życie byle ty był szczęśliwy jeśli było by to konieczne.-odpowiedział brunet z loczkami na głowie. Kurt stał oniemiały w drzwiach nie wiedział co powiedzieć.
Wziął medalion z raki chłopaka i zawiesił go sobie na szyi. Wampir widząc jak elf zawiesza sobie jego medalion na szyi uśmiechnął się w duchu. I dodał jeszcze :
-Chce żebyś miał ten medalion zawsze na szyi i nigdy go nie zdejmował chyba ze będziesz brał kąpiel zrobisz to dla mnie.
-Jasne nie ma problemu.
I wyszli razem objęci na lekcje. Lekcje minęły szybko i ciekawie oraz bez komplikacji. Po lekcjach umówili się że pójdą jak zwykle do swojej ulubionej restauracji gdzie spotkali
-Wesa i Alana. Po wypiciu kawy i zjedzeniu ciasta i obgadaniu wszystkich nowinek wrócili w czwórkę do Dalton. W drodze powrotnej zostali zauważeni przez braci Peckerman,którzy przechodząc niedaleko nich wyczuli na elfie magie Blaine a na jego szyi zauważyli kawałek naszyjnika. I zrozumieli jedno że Kurt jest już mężem wampira,a wampirzy rytuał połączenia to tylko czysta formalność bo elf i tak już należy do wampira i jeśli coś mu się stanie to na głowie nie będę mieli tylko Blaine ale całą rodziną królewską I prawdopodobnie sam dziadek-hybryda stanie po stronie wampirzego wnuka,zwłaszcza że zakazał walk gdzie celem byli towarzysze wampirzy i wilkołaków. Postanowili że o tym co zobaczyli poinformują Sama,w tym samym czasie czterej chłopcy akurat wchodzili do szkoły,gdzie rozeszli się, każdy do swoich pokoi. Książę poprosił swoje maleństwo żeby wprowadził się do jego apartamentu w Dalton i elf się zgodził zwłaszcza kiedy zobaczył spojrzenie szczeniaczka u wampira,któremu nie umie odmówić.
Chłopcy najpierw udali się do pokoju Kurta i po wejściu do środka zaczęli pakować wszystkie jego rzeczy do pudeł wcześniej zorganizowanych przez nich oboje. Najpierw zaczęli pakować wszystkie rzeczy ,które leżały na wierzchu jak książki,ramki ze zdjęciami rodzinnymi. A później opróżniali wszystkie szafki po kolei zaczynając od szafki nocnej. A w szafce nocnej była ramka z członkami rodziny,książka ,która aktualnie elf czytał i kilka bibelotów. I to wszystko po pewnym czasie znalazło się w kartonie. Następnie poszła w ruch szafa z ubraniami. Kiedy Blaine otworzył ją aż sapnął z zaskoczenia ,wiedział że elf jest znawcą mody ale nie spodziewał się że jego szafa jest wypełniona tyloma ubraniami. A były w niej same marki znanych projektantów Gucci ,Prada i wiele innych. Płaszcze ,kurtki, swetry ,bluzy ,jeansy T-shirty i wiele różnych. To też znalazło się, w kartonie. Jak na razie mieli 5 kartonów a to nie był koniec. Następnie w kartonach znalazły się skarpetki ,bielizna ,podkoszulki ,piżamy i cała reszta. To było już razem 15 kartonów plus dwie walizki podróżne. Elf miał tez mnóstwo par butów. Na sam koniec została im łazienka ,którą Kurt uparł się, sam spakować twierdząc że Blaine mógłby coś zniszczyć. Samo pakowanie zajęło im ponad 2 godziny. Normalnie przy takiej ilości rzeczy jakie miał elf zajęło im by to 4 godziny,ale dzięki szybkości wampira zajęło to połowę mniej czasu. Po spakowaniu wszystkiego ,Kurt sprawdził dwa razy czy nic nie zostało. Zaczęli po kolei znosić kartony plus dwie walizki podróżne do apartamentów wampira. Kurt wziął karton z rzeczami z łazienki resztę pozwolił zabrać Blainowi. Blaine musiał wracać po kilka razy aż w końcu wszystkie kartony zniknęły z poprzedniego pokoju elfa. W czasie kiedy on znosił kartony jego maleństwo się rozpakowywało i chowało wszystko z kartonów do szafy Wampir wcześniej zorganizował wolne miejsce w szafach i w łazience dla swojego maleństwa. Miejsca było sporo tak że nie martwił się ze zabraknie dla jego efa. Do kolacji ,która była o 19 zdążyli wszystko rozpakować i poukładać. Punkt 19 znaleźli się w stołówce i przysiedli do stolika ,wcześniej zabierając tace z jedzeniem do siedzących kolegów Wesa i Alana. Po zjedzeniu pysznej kolacji i plotkowaniu o wszystkim i o niczym wrócili do siebie.
Ledwo weszli do siebie wampir miał ochotę na swojego maluszka i zanim porcelanka zdążył zaprotestować Blaine zaczął skubać jego ucho i całować szyje. Na chwile oderwał się od niego żeby zamknąć drzwi na klucz ,żeby nikt im nie przeszkadzał. I powrócił do całowania elfa Odwrócił go do siebie i zaczął rozbierać najpierw blezer,później koszule nie zapominając cały czas pieścić jego ciała. Całował jego szyje skubał jego ucho,kiedy koszula opadła na podłogę zaczął szczypać i masować jego wrażliwe sutki. Cały czas się poruszali w stronę łózka. W pewnym momencie Blaine popchnął Kurta a ten wylądował na łóżku. Wampir zaczął zdejmować jego buty ,następnie skarpetki a na końcu zdjął jego spodnie razem z bielizna karząc mu wcześniej unieś nogi. Tak że teraz jego maleństwo leżało przed nim nago na łóżku i wampir odsunął się na chwile i podziwiał doskonałe ciało ,które należało do niego i nikogo innego. Elf w międzyczasie leżał i zastanawiał się dlaczego wampir przestał go pieścić,ale kiedy zobaczył wzrok jakim na niego patrzy zaczerwienił się jak burak po same korzonki włosów. W wzroku Blaine widział namiętność połączone z zaborczością i coś prymitywnego czego nie umiał określi. W pewnym momencie ich oczy się spotkały i wampir oblizał usta. Podszedł do niego usiadł u szczytu jego głowy i zaczął go całować. Lizał go za uchem,skubał jego szyje ustami zjechał na sutki i zaczął je ssać najpierw prawy w międzyczasie lewy zaczął delikatnie kręcić palcami. Po jakimś czasie nastąpiła zamiana. Kiedy mu się to nudziło zaczął całować jego usta delikatnie masując jego brzuch. Przez cały ten czas Kurt leżał i jęczał oraz mruczał z namiętności. W pewnym momencie wampir wstał z łóżka i przeniósł się w kierunku nóg elfa i zaczął je całować. Cały czas nie dotykając ogonka swojego maleństwa. Kurt nie mógł nie mógł już wytrzymać napięcie i zaczął prosić.
-Proszę.
-O co prosisz,skarbie?-Blaine oderwał usta od miejsca gdzie go całował.
-Dotknij go?-błagał elf
-Przecież cały czas cię dotykam musisz sprecyzować kochanie gdzie mam cie dotknąć?
-Dotknij mojego penisa.-powiedział czerwieniąc się Kurt.
-Ok dotknę cie ,ale jak mam cie dotknąć-pyta wampir.
-Ustami-odpowiada dysząc z podniecania purpurowy na twarzy elf.
Zgodnie z wola porcelanki Blaise schyla się i zaczyna delikatnie i miarowo ssać jego fiuta jednocześnie przygotowując jego wejście do penetracji. Najpierw włożył jeden palec i zaczął nim ruszać w środku po pewnym czasie dołączył drugi a kiedy uznał ze już może dołączył trzeci palec cały czas ssał jego fiuta. Ssał go jednocześnie rozciągając trzema palcami jego wejście po jakim czasie Kurt nie wytrzymał i spuścił się w usta wampira. Blane w tym samym czasie wyciągnął z niego palce ,poszedł po lubrykant .Zaczął niem smarować swojego penisa jednocześnie nawilżając jego wejście. Po chwili stwierdził ze to wystarczy i wszedł w Elfa i natychmiast zaczął się poruszać .Z początku jego pchnie cie były powolne ,ale w miarę upływu czasu zaczął poruszać się coraz szybciej. W pewnym momencie wpił kły w szyje elfa i zaczął pić jego krew jednocześnie wzmacniając siłę doznań poprzez wstrzyknięty przez kły jad do krwiobiegu drugiego chłopaka .Po kilku chwilach oboje doszli jednocześnie. Lokowany chłopak opadł na elfa ,ale po chwili sturlał się na drugą stronę łóżka Po chwili odsapnęli. Poszli do łazienki wzięli prysznic i położyli się spać.
Komentarze
Prześlij komentarz