Rozdział 3


Rozdział 3
Sam był zdziwiony, że Mercedes nigdy nie odpowiedziała na jego sms-a, ani na kolejne.
się do niej dodzwonić, ale nie odbierała, włączała się tylko poczta. Sam nie wiedział, co
ma o tym myśleć, z jednej strony może po prostu przespała się i stwierdziła, że ta znajomość
nie jest dla niej, ale z drugiej strony tak ciężko było mu tak łatwo się poddać i
chciał za wszelką cenę spróbować się dowiedzieć, dlaczego Mercedes się do niego nie odzywa.
Chciał się zapytać Kurta, ale on tak nie będzie wiedział wszystkiego. Stwierdził, więc że
skonfrontuje Mercedes, jeżeli do jutra nie da znaku życia.
Z drugiej strony Mercedes tez nie mogła zapomnieć o Samie, ale on ją oszukał miał
dziewczynę a z jej uczuciami chciał się tylko zabawić. Więc aby nie myśleć o nim wciągnęła
się w wir pracy, ciężko było tylko nocy, kiedy miała iść spać oczami wyobraźni widziała te
przenikliwe zielone oczy i namiętne usta. Nie mogła zrozumieć, dlaczego przyciąga do siebie
same takie złe osoby. Ale myśląc o tym głębiej myślała, że tak lepiej zapewne gdyby się
dowiedział, że siedziała w poprawczaku uciekłby gdzie pieprz rośnie i tyle zostałoby z tego związku. Tak przynajmniej nie ma złamanego serca, czuje tylko rozczarowanie. Gdy myślała o Samie, przypomniała sobie jak to była jak poznała Pucka.
Retrospekcja:

Było to w pierwszym roku liceum Mercedes wychodziła ze szkoły po próbie chóru i miała 
poczekać aż jej brat ja odbierze. Derek jednak długo nie przyjeżdżał i jak na złość nie 
odbierał swojego telefonu. Zaczęło powoli kropić i dziewczyna schroniła się pod daszkiem
 otulając się kurtką. W pewnej chwili zauważyła, że podchodzi do niej chłopak, 
którego znała z widzenia z lekcji matematyki i meczów piłkarskich.
- Hej piękna, co robisz tutaj całkiem sama?
- Właśnie skończyła się próba do chóru, a mój brat, który miał po mnie przyjechać spóźnia się.
- Wiesz jak chcesz mogę poczekać z Tobą, albo jeszcze lepiej odwieść Cię do domu.
- No nie wiem nie znam Cię?- powiedziała lekko zaniepokojona
- No tak, co ze mnie za palant, jestem Puck to znaczy Noe Puckerman i jak dobrze wiem

 mamy razem matmę.
Mercedes uśmiechła się i powiedziała
- Tak z panią Burton. Ja jestem Mercedes Jones- i oboje podali sobie ręce
- Widzisz nie jestem aż takim nieznajomym, poza tym kojarzę Cię z meczów chodzisz do

 wsparcia swojej przyjaciółki Santany.
- Tak dokładnie znasz Santane
- Tak ogólnie z jakiś imprez osobiście nie przedstawiono nam sobie.
- Myślałam, że jesteś typem, który lubi cheerleaderki- powiedział Merci
- Wiesz, że jestem piłkarzem to nie znaczy, że odrazy podobają mi się tego typu dziewczyny, 

wole bardziej takie jak ty.
Mercedes zarumieniła się i kompletnie nie wiedziała, co powiedzieć. Puck podniósł jej brodę 

opuszkami palców i patrząc jej w oczy powiedział.
- Nie powinnaś się wstydzić jesteś bardzo piękna i tyle, co wiem także inteligentna, masz

 niesamowity głos i jesteś wszystkim, czego tak naprawdę pragną mężczyźni.
Merci stała aż oniemiał po oświadczeniu Pucka.
- Dziękuje- powiedziała ochryple.
- To sama prawda. No, więc jak odwieść Cię do domu.
- OK.- powiedziała Merci.
Puck odwiózł Mercedes do domu cały czas rozmawiając z nią lepiej się poznając.

 Był taki uroczy i kochany. Gdy dojechali na jej podjazd otworzył jej drzwi i odprowadził pod drzwi.
- Naprawdę miło było Cię poznać- mówi Merci.
- I wzajemnie- odpowiada Puck
Patrzyli na siebie przez chwile jakby czas się zatrzymał. Mercedes była pierwsza do 

zerwania tej chwili.
- No, więc to chyba dobranoc.
- Merci poczekaj chwile.
- Tak?
- Wiem, że może jestem trochę bezpośredni, ale mogę Cię pocałować.
Merci stała chwile zamrożona pytaniem Pucka. Jasne całowała się wcześniej, 

ale to były raczej takie niewinne pocałunki w 5 klasie.
- Słuchaj przepraszam naprawdę, jeżeli nie chcesz albo za bardzo się pośpieszyłem

 to przepraszam.
- Nie, nie chce.
I wtedy się pocałowali. Mercedes pierwszy raz czuła takie emocje całując kogokolwiek

 jakby cały świat wokół przestał się liczyć to było coś, o czym marzyła i w końcu się spełniło.
Rzeczywistość:
Mercedes przypominając sobie to prawie popłynęły jej łzy. Puck to była jej pierwsza
prawdziwa miłość. Gdyby nie to towarzystwo i narkotyki była by pewna, że nic takiego
nie miałoby miejsca. Jednak los miał inne plany i niestety wszystko, co było dobre
 musiało się skończyć. Tak teraz jej życie jest w LA z Tina, Tana, Kurtem i Blainem i
nikt inny nie jest jej do szczęścia potrzebny. Podświadomość ją jednak pytała „a Sam?".
 Merci jednak potrząsała głowa i nie chciała o tym teraz myśleć. Poza tym musi powoli
przygotowywać się do pracy.
Jakoś o 20:00 ( 8 pm.)
Sam wszedł do baru, w którym pracowała Mercedes w końcu z nią porozmawiać.
Miała na sobie czarną skórzaną kurtkę, obcisły t-shirt, który pokazywał cały jego
sześciopak, ciemne jeansy i lekko postawioną grzywkę na bok. Na sali było pełno
osób aż musiał się przeciskać, aby dostać się gdziekolwiek. Ale w końcu po trudzie
 przyciśnięcia się przez tłumy, ujrzał ją. Była ubrana w uniform, w którym pracuje i
 wyglądała piekielnie gorąco. Nie mógł się nadziwić jak swobodnie uśmiechała się i
śmiała ze swoimi przyjaciółkami i jaka miał była dla wszystkich klientów.
 Właśnie takiej osoby poszukiwał całe swoje życie- myślał Sam.
 Chłopak zaczął znowu przeciskać się, ale tym razem żeby porozmawiać z Merci.
W pewnym momencie dziewczyna zobaczyła go kontem oka i chwile trzymali razem
wzrok na siebie, ale w pewnym momencie po prostu uciekła.
Tak łatwo się mnie nie pozbędzie- pomyślał Sam.
 I zaczął ją śledzić, aż do kantorka dla pracowników
Kurwa myślał Sam tylko dla pracowników przeczytał napis na drzwiach.
 Ale pieprzyć to musze z nią pogadać i dowiedzieć się, o co chodzi.
Wszedł, więc pewnym krokiem do kantorka.
- Co tutaj robisz?- krzyknął jedne głos.
Sam obrócił się lekko przestraszony.
- Szukam Mercedes.
- Słuchaj koleś zaraz przyjdzie z twoim zamówieniem nie musisz się tak pieklić.
- Ja nie jestem tutaj po zamówienie, musze z nią porozmawiać osobiście.
- Praca to raczej nie miejsce na osobiste rzeczy.- powiedział rudowłosy koleś,
który zapewne był barmanem.
- Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy, poza tym nie powinieneś być za barem.
- Nie jesteś moim szefem- śmieje się rudzielec.
- Nie, ale Twoimi szefami są moi przyjaciele, raczej nie będą zadowoleni,
 co robisz w czasie pracy- powiedział coraz bardziej wkurzony Sam.
- Spokojnie koleś ja tylko żartowałem- powiedział przestraszony Barman.
- Tak myślałem- burknął Sam. Więc gdzie poszła Merci.
-Mówiła, że musi odetchnąć Świerzym powietrzem, więc wyszła na dwór.
- Aha dzięki.- powiedział Sam i szybko ruszył do drzwi prowadzących na tyły baru.
Sam wyszedł z baru i zauważył Mercedes opierającą się o ścianę pochłonięta własnymi
myślami, przewracającą przez palce paczkę papierosów.
- Ty palisz?- zapytał Sam tym samym nie doprowadzając Merci prawie do zawału.
- Wiesz, że nie straszy się tak ludzi?- powiedziała Merci trzymając się za klatkę piersiową.
- Przepraszam nie chciałem Cię przestraszyć.
- Nic się nie stało- powiedziała Merci.
- Możemy porozmawiać?- pyta Sam
- Przecież rozmawiamy.
- Ale nie tak normalnie.
- a to według Ciebie jest nienormalnie- pyta zburzona Merci.
- nie o to mi chodziło przecież wiesz.
- Nie nie wiem Sam i nie wiem czy chce wiedzieć.
- Dlaczego taka jesteś, unikasz mnie, moich telefonów, po prostu nie rozumiem.-
 mówi smutno Sam.
- Ty powinieneś wiedzieć, dlaczego- powiedziała Merci patrząc w oczy Sama.
 I to był błąd, bo widziała w nich smutek i tak bardzo chciała go przytulić.
 Ale wiedziała ze nie może.
- No właśnie nie wiem.- mówi z irytacją.
- To idź się zapytać swojej dziewczyny.
- Przecież ja nie mam dziewczyny już Ci to mówiłem.
- A to ciekawe, bo odwiedzała mnie od razu po twoim wyjściu mówiąc mi,
 że mam się odcienie odczepić.
- Nic nie rozumiem naprawdę Merci musisz mi uwierzyć. Możesz mi powiedzieć jak wyglądała?
- Nie wiesz jak wygląda Twoja dziewczyna – powiedziała kpiąco Merci.
- Nie wiem, bo nie mam dziewczyny ile razy mam to powtarzać- powiedział wkurzony Sam.
- Nie wiem, w co ty grasz, ale ja nie lubię gierek- powiedziała Merci odwracając się chcąc
 wejść do środka.
Sam chwycił ją za nadgarstki i zatrzymał.
- Puść mnie, bo zacznę krzyczeć- mówi szeptem Merci, bo została oniemiała przez napięcie,
jakie poczuła, gdy Sam ją dotknął.
- Proszę nie krzycz tylko daj mi się wytłumaczyć. Proszę.- mówi ze smutnymi oczami Sam.
- No ok., więc mów, ale puść mnie
- Możesz mi najpierw powiedzieć jak wyglądała
Merci przewraca oczami, ale odpowiada.
- Taka ładna blondynka o piwnych oczach, bardzo szczupła.
- Quinn- odpowiada szokowany Sam
- Huh, więc znasz ją.
- No tak to moja była dziewczyna.
- No nie wiem czy była jak kazała mi się trzymać od Ciebie z daleka.
- Nie rozumiem, dlaczego to przecież ona mnie zdradziła- myślał głośno Sam.
- To nie wiem może chce Cię odzyskać- powiedziała Merci. A teraz przepraszam,
ale musze iść do środka obsłużyć gości.
- Dobrze panie przodem- powiedział Sam i otworzył jej drzwi. Ale wiesz, że na
tym rozmowa się nie skończyła.
- Dla mnie tak Sam na razie.
Gdy weszli do klubu rozbrzmiewały dźwięki piosenki.
„…zrobię największy błąd,
Gdy się zjawisz a ja, powiem, że to nie to…"
Obydwoje po tych słowach piosenki spojrzeli na siebie i Sam się uśmiechnął.
Mercedes najpierw tez się uśmiechała, ale później szybko odwróciła głowę.
- Słuchaj Sam ja musze robić to, co do mnie należy i nie sądzę,
że powinniśmy się widywać ja nie chce mieć problemów z jakimikolwiek dziewczynami.
- Merci obiecuje Ci, że nie będziesz mieć żadnych problemów.
Jakby to był jakiś zły sen nagle pojawiła się jakby z nikąd Quinn.
Podbiegła do Sama i rzuciła mu się na szyje
- Sammy… i pocałowała go.
Sam szybko odepchnął od siebie blondynkę, ale Merci już nie było.
- Kurwa, co jest z Tobą nie tak Quinn- powiedział wściekły Sam.
- Nie wiem, o co Ci chodzi- powiedziała niby niewinne dziewczyna.
- Nie jesteśmy razem zdradziłaś mnie to koniec, zrozum to.
- Ale Sammy to był błąd, ja Cię kocham- mówiła słodko Quinn
- Quinn ja poszłam dalej należy zrobić to samo.
- Co niby wolisz tą kelnerkę ode mnie?- pyta zdziwiona Quinn
- Żebyś wiedziała.- powiedział Sam.
- Przestań Sam wiem, że chciałeś we mnie zbudzić zazdrość.- powiedziała pewna siebie
 dziewczyna.
- Nie chciałem wzbudzić w Tobie żadnej zazdrości, nic nie chce od Ciebie.
- Nie umiesz kłamać Sam- mówi piszcząc Quinn. Chodźmy zatańczyć.
- Nie chce z Tobą tańczyć Quinn- mów Sam
- Jeżeli nie chcesz zabiorę Cię w inne miejsce mówi Quinn i wpycha Sama do
damskiej łazienki. Blondynka rzuciła się na chłopaka przypinając go swoim ciałem
do ściany i namiętnie całując i dotykając jedna ręka przez spodnie jego penisa.
 Właśnie w takiej pozycji zobaczyła ich Mercedes.
- FUCK!- krzykła Merci.
Quinn spojrzała na nią z uśmiechem na twarzy, a Sam aż zbladł.
- Merci to nie tak jak myślisz.
- To właśnie tak jak myślisz, nie kłam biednej dziewczyny Sammi- mówi Quinn.
Merci spojrzała tylko na nich z pogarda.
- Mało mnie to obchodzi Żegnam- obróciła się na pięcie i wyszła.
Sam chciał za nią biec, ale Quinn nadal go trzymała.
- U co ty kurwa zrobiłaś- mówi prawie we łzach Sam
- Ja nic nie zrobiłam pocałowałam Cię tylko.
- Nie całuj mnie nigdy więcej odpierdol się ode mnie nie dotykaj mnie daj mi spokój.-
 powiedział wkurzony Sam.
Sam poszedł szukać Merci, ale nigdzie nie mógł jej znaleźć. Podszedł, więc zdesperowany do Kurta.
- Hej bracie widziałeś Mercedes?
- Hej, no właśnie przed chwilą zwolniła się do domu, bo się źle czuje.
- Kurwa- powiedział Sam.
- Co jest nie tak bracie?
- Quinn
- Ta sama Quinn Farbay
- I co ona niby od Ciebie chce?- powiedział zburzony Kurt.
- Nie mam bladego pojęcia, rzuciła się na mnie i Merci nas widziała. A wcześniej w ogolę nawiedziła ją po Twoich urodzinach i kazała jej się ode mnie odczepić.
- Co ty mówisz? Przecież ona zdradziła Cię z Lucasem.
- Nie wiem to wariatka. Powiedz mi lepiej jak mam wygrać Mercedes.
- Nie wiem Sam może najpierw pozwolisz mi z nią porozmawiać.
- Tak to może się udać.- powiedział zadowolony Sam. Dzięki Kurt- i z zachwycony
 przytulił swojego przyjaciela.
- Stop chłopcze, bo jeszcze Blaine będzie zazdrosny- powiedział ze śmiechem Kurt.
- Haha zabawne- powiedział Sam.
- Odezwę się do Ciebie wieczorem i powiem, co zdziałałem.
- Ok. Kurt jeszcze raz dziękuje.
Kurt nie tracił czasu i od razu po rozmowie z Samem, poszedł do domu żeby pogadać z Merci.
 Znał Sama bardzo dobrze byli przyjacielem przez długi czas, był jednym z nie wielu ludzi,
 którzy nie byli na tyle ograniczeni, że mogli zaakceptować homoseksualistów.
Poza tym znał bardzo dobrze sytuacje Quinn i Sama i wiedział ile ten chłopak musiał przeżyć.
Kurt wszedł do domu i zauważył smutną Merci oglądającą jakiś tasiemiec.
- Hej Merci jak tam, już lepiej się czujesz?
- Hej Kurti tak już lepiej dziękuje. Co tak szybko dzisiaj?
- A wiesz szef może wychodzić, kiedy tylko chce- uśmiecha się Kurt.
- No tak oczywiście, chcesz pooglądać ze mną Esmeralde
- Boże Merci taki stary serial oglądasz.
- A nie wiem jakoś nic innego nie było w telewizji, więc jak?
- No pewnie Mercy-mine. Ale chciałbym o czymś również z Tobą pogadać.
Mercedes odwróciła się w stronę Kurta dając mu swoją pewną uwagę.
- Jasne Kurt, o co chodzi?
- O Sama?
- I co z nim?- pyta Merci.
- Słuchaj Merci wiem, ze mi zaprzeczysz, ale widziałem wasze przyciąganie na moich urodzinach
 I choć dzisiaj może nie wyszło najlepiej sądzę, że powinnaś mnie wysłuchać i
dowiedzieć się całej historii o nim i Quinn.
- Kurti oczywiście, że chce zaprzeczyć, bo nie ma nic między mną a Samem,
 a co do Quinn życzę im szczęścia.
- Ale miedzy nimi już nic nie ma.
- Co innego widziałam w klubie.
- To ona się na niego rzuciła i go pocałowała Merci.
- Tak i pozwolił jej się trzymać za penisa. Kurti kocham Cię, ale po prostu
przestań to jest Twój przyjaciel jasne, że będziesz go bronić.
- Merci ty też jesteś moją przyjaciółką, jeżeli uważałbym, że nie jesteście
sobie przeznaczeni i Sam miałby zamiar Cię skrzywdzić nigdy bym nie stawałbym
 w jego obronie, ale ja znam cala historie miedzy tymi dwojga i na pewno to,
 co widziałaś było wymuszone przez Quinn.
- Kurt ja nie chce wiedzieć jego historii, ja nie chce mieć problemów z jakimiś
jego byłymi dziewczynami, wystarczą mi moje problemy.
- Każdy zasługuje na szczęście Merci.
- Tak może i masz racje, ale to nie znaczy, że to musi być Sam i ja.
- Proszę Merci daj mi odpowiedzieć historie Sama i Quinn i sama zdecydujesz
czy chcesz dać mu szanse.
- Wątpię, że zmienię zdanie, ale skoro musisz to dajesz.
- No, więc zaczęło się to na pierwszym roku studiów. Sam był rozgrywającym
 a Quinn była kapitanem cheerleaderek, wiesz jakoś pasowali do swojego statusu
 i zaczęli się spotykać. Sammi mój chłopiec naprawdę się w niej zakochał,
ale Quinn królowa pszczół była jadowita jędza. Tą dziewczynę nie obchodziło
nic oprócz statusu, a Sam zrobiłby dla niej wszystko, dosłownie nieba jej uchylił,
ale ona miała to kompletnie gdzieś obchodził ją tylko ten obrazek i że ładnie się
 ze sobą prezentowali tacy żywi Ken i Barbie. Więc gdy Sam złamał nogę i przez
jakiś miesiąc nie mógł grać w piłkę na jego miejsce wszedł jego zastępca Lucas Scott.
 Wiesz chłopak ogólnie, zabójczo przystojny i nawet nie źle grający, ale nie był tak dobry
 jak Sam. Quinn od razu zarzuciła swoje sieci na Lucasa, nawet nie udawała,
 że obchodzi ją zdrowie mojego przyjaciela. Więc gdy Sam leżał z noga w gipsie w domu,
 Quinn zabawiała się z Lucasem. Gdy Sam wrócił do gry po miesiącu odzyskał swoje miejsce
 rozgrywającego i Quinn od razu znudził się Lucas. Odrazy jak na skrzydłach poleciała
do Sammiego, a ten głupiec zakochany nawet nie widział jak obłudna była jego dziewczyna.
 Wszystko okazało się wtedy, gdy Sam przez pomyłkę usłyszał kłótnie Lucasa i
Quinn po jakimś meczu. Sam rzucił Quinn i miał złamane serce. Tak naprawdę długo
nie mógł się z tym pogodzić, ale gdy poznał Ciebie znowu odżył i uwierzył w miłość.
- Kurt ja naprawdę rozumiem, że miał złe doznania w przeszłości, ale ja nie mam
siły się takimi rzeczami zajmować, nie mogę mu pomóc sama jestem popieprzona na kilka sposobów i musze zając się swoimi problemami.
- Ale kochanie razem z Samem moglibyście zająć się problemami.
- Nie wiem Kurt, pomysle o tym obiecuje teraz idę spać.
Mercedes wstaje z kanapy całuje Kurta w policzek i idzie do swojego pokoju.
XXX
Od pierwszego dnia, kiedy Tina poznała Mike, połączyła ich niezwykła chemia.
Dziewczyna miała w końcu nadzieje, że to może być związek, którego pragnęła,
od kiedy była mała. Książe na białym koniu na białym rumaku z zagubiona przez
życie księżniczką. Wszystko szło naprawdę dobrze. Dziewczyny i Chłopacy poznali
Mike i choć sceptycznie na początku próbowały zaufać chłopakowi, że nie skrzywdzi
jej przyjaciółki. Michael był nawet na urodzinach Kurta. Wspierał Tine i z dnia na dzień
poznawali się coraz lepiej. Był tylko jeden szkopuł Tina nie wiedziała jak powiedzieć
 Mikowi o tym, że siedziała w poprawczaku, bała się jego reakcji i że jak szybko wszedł
 do jej życia tak szybko z niego wyjdzie. A dzięki niemu promieniała, czuła się znowu
na 16 lat i jak szaleńczo zakochana nastolatka. Mike i Tina spotykali się od dłuższego
czasu i powoli chcieli przejść na kolejny poziom. Tym Tina też się denerwowała właściwie,
 od kiedy została pozbawiona wolności czuła się jakby znowu była dziewiczą.
Jasne z Ryderem wykonywali różne pozycje Kamasutry, ale to miała być w końcu
 cos innego nie tylko cielesność. W końcu czuła jak miała to być miłość, nie zwykłe pieprzenie.
Tina pamięta jakby to było wczoraj, kiedy straciła swoje dziewictwo.

Retrospekcja:
Chodziła z Ryderem już kilak miesięcy, o była jej pierwsza szkolna miłość. 
Chłopak był przystojnym brunetem, szarmancki, do tego był przyjacielem
 chłopaków jej przyjaciółek. Wszystko po prostu było takie piękne. W końcu 
oboje zdecydowali się na duży krok stracenia dziewictwa. Obydwoje byli niedoświadczeni, 
ale bardzo chętni poznania swojego ciała. Więc gdy w końcu pewnego dnia rodzice Rydera
 wyjechali za miasto na weekend, oni postanowili, że wykorzystają tą sposobność. 
Więc gdy nadeszła sobota obydwoje zdenerwowani zaczęli brać się do roboty. Na początku
 zaczęli się całować, to mieli obydwoje opanowane do perfekcji. Ryder powoli zaczął wkładać
 ręce pod bluzkę Tiny i lekko ugniatać jej piersi. W końcu, gdy zabrakło im oboje powietrza,
 chłopak przesunął swoje usta na szyje dziewczyny, ssąc, lizać i gryź aż pozostawił na jej 
ciele malinkę. Następnie przesunął się na obojczyk i powtórzył czynność. Powoli podnosił jej
 bluzkę do góry, ujawniając jej ciało. Tina przez ten cały czas miała ręce we włosach Rydera
 ciągnąc je i drapać paznokciami po jego głowie. Chłopak w końcu zdjął jej bluzkę i stanik 
mecząc się chwile przy zapięciu i obniżył swoje usta na jej piersi. Na początku ugniatając je 
a później zaczął ssać jeden sutek ugniatając drugi, a później na odwrót aż obie jej piersi
 według niego były zadbane. Później wziął się za dół. Schodząc powoli całując jej brzuch i
 lizać kółko wokół jej pępka. Później szybko zdjął jej spodnie i majtki. Zaczął lizać i podgryzać 
jej pochwę i swoimi palcami pompować aż dziewczyna zaznała swojego pierwszego w życiu
 orgazmu. Później w tempie strusia pędziwiatra rozebrał siebie i wyciągnął z szafki paczkę
 prezerwatyw. Chłopakowi tak trzęsły się ręce z podniecenia, że nie mógł rozerwać opakowania, 
gdy tomu się w końcu udało założył prezerwatywę i jednym płynnym ruchem wszedł w Tine
 przebijając jej błonę dziewicza. Chłopak na początku pompował bardzo powoli, ale po jakimś
 czasie zaczął walić w dziewczynę szybciej aż oboje doznali orgazmu. To chyba był tylko jeden
 raz, kiedy obydwoje uprawiali tak łagodny seks. Gdy tylko w życiu Rydera pojawiły się narkotyki 
chłopak uprawiał wściekły seks, patrzeć tylko na swoje potrzeby i doznania nie Tiny.
 Był brutalny, niebezpieczny, nie obchodziło go w tym czasie gdzie i jak uprawia seks.
 Tylko zaspokojenie go obchodziło.
Rzeczywistość:
Była sobota to był dzień, kiedy Tina, Tana i Merci po raz kolejny miały dać swój mały
 koncert w barze Kurta i Blaina. To był taki, co tygodniowy rytuał. Dziewczyny śpiewały
od piosenek Beyonce, Adele i Pink, poprzez Whitney Houston, Amy Winehouse i Tiny Turner,
 aż do Seleny Gomez, Demi Lovato i Miley Cyrus. Były świetne, porywały publiczność.
Na widowni oczywiście jak zawsze był Mike. Tina patrzyła w jego oczy i śpiewała
z dziewczynami najpiękniejsze piosenki o miłości. To był dzień, kiedy chciała wyznać
 mu w końcu, co czuje i wnieść ich związek na wyższy poziom. Kiedy dziewczyny
miały krotko przerwę Tina zeszła do Mike żeby z nim porozmawiać. Chłopak kupił
jej drinka i usiedli przy wolnym stoliku.
- I jak Mike podobała Ci się nasz mini koncert?
- Jak zwykle byłyście wszystkie cudowne, ty w zupełności kochanie.
Tina po tych słowach dała Mikowi namiętnego buziaka.
- Cieszę się bardzo kochani, a jak piosenka podobała Ci się najbardziej.
- Nie wiem kochanie chyba wszystkie nie potrafię wybrać jednej.
- Cieszę się, że Ci się podoba.
- Mam do Ciebie propozycje kochanie?
- Jaką?
- Co ty na to żeby po Twojej pracy wybrać się do mnie na film?
Tina spojrzała na niego trochę podejrzanie
- Znaczy, jeżeli chcesz to później odwiozę Cię do domu, albo prześpisz się na moim
łóżku, a ja na kanapie. Więc co ty na to?- Mike zaczął się potykać w swoich słowach
- Oczywiście kochanie, dlaczego by nie?
- TINA!
Dziewczyna odwraca się i widzi jak Santana ją woła.
- Co jest Tana?
- Nie flirtuj tyle koniec przerwy
Tina odwraca się, do Mike
- Nie długo wrócę słońce tylko jak skończymy wydajność.
- Ok. kochanie będę czekać.
Obydwoje się pocałowali i Tina poszła na scenę.
XXX
Wydajność się skończyła i w tłumie Santana zauważyła blond dziewczynę,
z którą spędziła jakiś czas temu noc. Szybszym tempem podeszła do dziewczyny
 i szepnęła jej do ucha
- No witam Cię.
Brittany się odwróciła i uśmiechnęła.
- Hej piękna. Mówiłam Ci, że jeszcze się zobaczymy.
Tana się uśmiecha.
- Miałam taką wielką nadzieje.
- Co robisz dzisiaj?
- Zabieram Cię do domu Britt.
- No to, na co czekamy?- mówi Britt i chwyta za rękę Tane.
- Poczekaj, chciałam żebyś najpierw poznała moich przyjaciół.
- Wiesz, że Pan Tubbington mówił mi, że tak zrobisz.
Tana uśmiecha się sceptycznie.
- No, więc jak idziemy?
- Oczywiście
Gdy dochodzą do stolika gdzie siedzą Tina i Mike Brittany wyrywa się i rzuca na Mike.
- MIKE!
- O mój Boże, Britt co tu robisz?- mówi zaskoczony Mike
- Wpadłem do baru a ty?
- Co za zbieg okoliczności jak też- mówi Brittany cały czas będąc przytulona do Mike.
- Dawno się nie widzieliśmy.
- Tak dawno Mikuś, tęskniłam.- mówi radośnie Brittany
- Ja też Britt
Po chwili słyszą jak ktoś wyczyszcza gardło, a tam nadal stoją Tina i tana patrząc
zdziwione na wymianę zdań między Mikem i Briattny. Mike odsuwa się od Britatny i mówi.
- Tak przepraszam Britt, to Tina- mówi Mike
Tina patrzy na niego z szokiem i zastanawia się, czemu nie przedstawił jej, jako swojej
dziewczyny.
Brittany i Tina podają sobie ręce.
- Skąd się znacie?- pyta Santana
- Ze szkoły, obydwoje jesteśmy choreografami gwiazd- odpowiada Mike.
- I nie zapominaj byłymi parterami- mówi Britt
Tina i Tana patrzą na nich w szoku.
- A dlaczego że sobą już nie jesteście jak można wiedzieć?- pyta z rozdrażnieniem Tana
- Wyjechaliśmy na różne studia, rozstaliśmy się, bo nie chcieliśmy związku na odległość.
- I nie widzieliście się od czasu studiów?- pyta Tina
- No tak jakoś wyszło?- mówi Mike.
Santana ciągnie Britt od Mike
- Sorry, ale my musimy już się zbierać obiecałam Brittany, że przedstawię jej swoich przyjaciół.
- Ok.- mówi Mike
A Tina bezgłośnie dziękuje Santanie za uratowanie sytuacji, bo sama nie wiedziała, co zrobić.
Mike i Brittany żegnają się przytuleniem.
- Musimy się Mikuś spotkać i dogonić?
- Oczywiście Britt
- No to do zobaczenia
- Pa
XXX
Tina od tego wydarzenia była rozdrażniona, nie wiedziała, co myśleć.
- O czym myślisz kochanie?- pyta, Mike
- O niczym.
- Na pewno, bo na Twojej pięknej twarzy nie widzę uśmiechu tylko smutek.
- Mike dlaczego nie przedstawiłeś mnie Brittany, jaką swojej dziewczyny?
- Nie zrobiłem tego?- pyta szokowany Mike
- Nie nie zrobiłeś!- mówi z rozdrażnieniem Tina
- Przykro mi po prostu byłem szokowany widząc Britt.
- I to wszystko?- pyta Tina
- Nie rozumiem?
- Nie czujesz nic do swojej byłej dziewczyny?
- Oczywiście, że nie to stare dzieje
- No nie wiem byliście blisko dzisiaj
- Tina proszę Cię nie chce się kłócić
- Ja też nie chce Mike.
- To, dlaczego oskarżasz mnie o cos
- O nic Cie nie oskarżam
- Ja widzę to inaczej!- mówi wzburzony Mike
- wiesz, co Mike nie chce jechać do Ciebie chce żebyś odwiózł mnie do domu- mówi wkurzona
Tina
- Na pewno tego chcesz?
- Tak
- Skoro to jest to, czego chcesz to oczywiście
Tina siedziała smutna w samochodzie Mike. Ta noc miała wyglądać inaczej, a skończyła
 się beznadziejnie. Gdy samochód zatrzymał się na podjeździe domu Kurta i Blaina Tina
chciała jeszcze pogadać z, Mikem ale chłopak był wkurzony i nie bardzo chciał.
Rzucił tylko krótkie na razie i z piskiem opon odjechał.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 1

LOUANE EMERA - JE VOLE (La Famille Bélier)