Rozdział 2
Rozdział 2
Merci, Tana i Tina pracują w klubie „ Must be the music" już od miesiąca, dzięki Kurtowi i Blainowi dziewczyny zaczęły wychodzić na prosta, wszystko zaczęło powoli się układać, miały dach nad głową, dwóch naprawdę dobrych przyjaciół, co chcieć więcej, może brakowało im tylko miłości. W klubie, którym pracowały kręciło się wiele osób, lecz nikt nie wpadł im do oka. Poza tym nie chciał znowu trafić na takie osoby jak ich byli. Miłość na razie była ostatnią rzeczą na ich liście, przednia znajdowała się masa rzeczy, którą dziewczyny chciały ułożyć w swoim życiu, jako pierwsze.
Los miał jednak inne plany dla dziewczyn, na ich drogę wprowadził trzy zupełnie nowe osoby, jednak nie będzie to takie kolorowe jak na początku by się wydawało, ze będzie. Poza tym, kto chciałby kogoś, kto 5 lat siedział w poprawczaku, może i nie za swoją winę, ale ciężko odbudować opinie honorowej osoby.
Dzięki dobroci dwóch niesamowitych gejów dziewczyny miały gdzie mieszkać i czuły się jak w matczynym domu. Na początku nie bardzo im ufały nawet po całych rozmowach, było bardzo ciężko. Dziewczyny na początku bały się i nawet spały w jednym pokoju w jednym łóżku przytulając się do siebie, choć chłopcy mieli duży dom i zapewnili wszystkim osobny pokój one jednak były świecie przekonane, że same nie dadzą rade się obronić a we trzy w razie, czego mogą pokonać ich dupy. Okazali się jednak kochani Kurt świetnie gotował i był naprawdę świetnym stylistą, a Blaine dodawał otuchy i odwagi z każdej z osobna. Wszyscy z nich zaczęli traktować się jak rodzeństwo, choć tak naprawdę długo się nie znali.
Dziewczyny jednak tęskniły za sowimi rodzicami, mimo całego wyparcia i wszystkich problemów nic nie zastąpi ukochanych rodziców. Nawet z innymi przyjaciółmi ze kozły nie mogli połączyć się przez facebooka czy twittera, bo ich byli chłopacy mogliby się przypadkiem dowiedzieć, jakie jest ich nowe miejsce zamieszkania a tego za żadne skarby nie chciały.
Pierwsza osobą, która natknęła się na miłość swojego życia była Santana.
Poznała Brittany piękną blondynkę w barze Blaina i Kurta. Była najlepsza tancerką, jaką ta ziemia nosiła. Potrafiła wywijać swoim ciałem tak, że Santana jak nie ona stała z buzia otwarta i śliniła się jakby była jakimś niemowlakiem. Do tego dziewczyna miała świetne ciało, niesamowite długie nogi, które wiedziały jak się poruszać, namiętne usta i długie blond włosy. Sanatana już wiedział, co zrobiłaby w tym wszystkim w łóżku. Obrażała sobie jej długie włosy owinięte wokół jej palców, sutki, które ssałaby jak dobrego lizaka i jej cipke, której dałaby specjalne traktowanie swoim językiem. Nie mogła się powstrzymać i oblizać się na myśl o smaku jej. Wszystko byłoby świetnie tylko jak na odważna dziewczynę Santane zamurowało i nie chciała odrzucenia od tej bogini i za żadne skarby nie chciał do niej podjeść. Dziewczyna kręciła swoim ciałem przez całą noc blisko Santany. A Santana przez dobre 5 lat bez seksu czuła się sfrustrowana, Aż chciało jej się płakać. Tak bardzo chciałaby jej dotknąć. Wszystko na szczęście działo się na oczach, Blaina, który zawołał do siebie Santane.
- Co jest Tana?
- Nic szefie
- Ha śmieszne Tana, Blaine pamiętasz
- Wiem Blaine- mówi rozmarzona Tana
- Czemu nie podejdziesz do niej?
- Do kogo?
- Do tej laski, przez która się ślinisz
Santane aż obtarła twarz, co spowodowała śmiech Blaina
- Eeejjj… Pretty Pony nie wiem, o czym mówisz
- Naprawdę chcesz w to grać, to, dlaczego się wytarłaś.
- Taki ludzki odruch wiesz
- Tak, tak, ale już jej tak nie pożeraj wzrokiem tylko podejdź do niej
- Chciałabym, ale co zrobię jak mnie oleje?
- Jeżeli nie podjedziesz to się nigdy nie dowiesz, poza tym wygląda na miłą dziewczynę
- Tak jest niesamowita.
- I to wszystko może być Twoje- pokazuje gestem reki Blaine
- A jak ma chłopaka?
- Wiesz spodziewałbym się tego od Tiny, może nawet Merci, ale ty najodważniejsza, że wszystkich.
- Nie wiem po prostu jeszcze nigdy tak się nie czułam, jakby moje życie zależało do tego czy ją poznam.
- To zrób to za nim wyjdzie, raz kozie śmierć.
- Ok. Hobbit, ale pamiętaj nie wyjdzie to wisisz mi loty i przytulanie przy telewizorze z dziewczynami i Kurtem.
- Hahaha też Cię kocham, a teraz marsz do swojej przyszłej żony to polecenie służbowe.
Blaine lekko popchnął Santane w stronę Britanny.
- Hej naprawdę świetny taniec.
- Dzięki jestem instruktorem tańca, więc chyba dobrze żebym umiała tańczyć- powiedziała Brittany kręcąc kosmyk włosów wokół palców.
- W ogóle przepraszam jestem, Santana Lopez a ty?
- Brittany S Pierce bardzo podobnie jak Bitnej Spears, ale ja jestem seksowniejsza
- Też tak sadzę
- Tak pracujesz tutaj?
- No tak jestem kelnerką, piosenkarką.
- Fajnie Pan Tubbington uwielbia pić.
- Twój chłopak?
- Nie mój kot, ale jest uzależniony od alkoholu i marihuany
- Tak ciekawy kot.- mówi zdziwiona Tana
- Jest kochany ma lekko nadwagę, ale uwielbiam dawać mu dużo miłości.
- Tak rozumiem.
- Masz kota, było by świetnie mogłyby się poznać wziąć ślub i mieć śliczne kociaki.
- Nie przykro mi nie mam kota.
- A to szkoda. A masz chłopaka?
- Nie nie mam a ty?
- Nie nie mam.
- taka Piękna dziewczyna i nie ma chłopaka.
- Mój ostatni chłopak nie spodobał się panu Tubbington. A on zna się na ludziach wiesz.
- Skoro tak mówisz
- Naprawdę on zawsze mi doradza, dzisiaj na przykład wybrnął mi ten strój- I Brittany okręciła się
- No tak świetny strój, kot ma niezły gust- Santana powiedziała uśmiechając się zalotnie.
- Wiesz i nie tylko to, potrafi przepowiadać przyszłość jest niezastąpiony.
- Tez tak sadzę, ale co powiesz na taniec.
- Oczywiście chętnie.
Dziewczyny ocierały się siebie, dotykając swoich bioder i niby przypadkiem tyłka. Aż w pewnym momencie Brittany pocałowała zaskoczona Tane.
- O której kończysz prace?- szepnęła Brytany do ucha, Santany.
- Poczekaj tu chwile, powiem tylko szefowi, że wychodzę i możemy iść.
- Ok.- powiedziała Brittany i pocałowała po raz ostatni przed odejściem Santane.
Santana podeszła do Blaina
- Wiesz jednak miałeś racje mogę się urwać dzisiaj wcześniej.
- Tak, ale żeby mi to było ostatni raz- mówi, że śmiechem Blaine.
Santana nie skupiając się na słowach Blaina podeszła, do Brittany:
- Możemy iść.
Dziewczyny wezwały taksówkę i odjechały w kierunku domu Blaina. Już w taksówce zaczęło dziać się gorąco, dziewczyny namiętnie się całowały i obmacywały, Az taksówkarz musiał krzyknąć, ze są już na miejscu.
- Niezła chata- powiedziała Brittany
- Tak, dzięki, ale właściwie nie jest moja.
- Jak to?
- Powiedzmy, że mieszkam z przyjaciółmi jak na razie
- Cool
Dziewczyny zaczęły się sporządzać i namiętnie caplować. Rzuciła na łóżko Brittany i zdejmować jej czarną mini sukienkę. Gdy ujrzała jej dopasowaną bieliznę oniemiała była taka seksowna. Zaczęła gryźć muszelkę jej ucha, lizać całe jej ciało, gryźć i ssać jej szyje i piersi. Powoli zaczęła zdejmować jej majtki i wtedy zaczęło się szaleństwo z mnóstwem przekleństw i jękami. Dziewczyny po udanym seksie poszły spać. Rano jednak Santana obudziła się sama i zdezorientowana, czy to był sen. Jednak na poduszce obok była kartka „ Dziękuje za wspaniałą noc przykro mi, ale musiała iść do domu do pana, Tubbingtona jeszcze się spotkamy:*". Santana nie wiedziała, co myśleć, miała jednak nadzieje, że spotka znowu tą dziewczynę, która zafundowała jej najlepszy seks w życiu.
Kolejną osobą do spełnienia swojej miłości była Tina. Szła zmęczona i zamyślona z zakupów do domu, gdy ktoś chwycił ją za ramię, gdy miała przechodzić przez ulice.
- Nic ci się nie stało?- pyta nieznajomy przystojny mężczyzna.
Tina stała chwile oniemiała stojącym obok siebie niesamowitym facetem, ale po chwili odzyskała mowę.
- Tak, wszystko dobrze, ale nie rozumiem, dlaczego mnie zatrzymałeś?
- Byłaś tak zamyślona, że prawie wpadłaś pod samochód- powiedział nieznajomy
- Naprawdę, Boże gdyby nie ty, naprawdę dziękuje
- Nie ma, za co, może w podzięce pójdziesz ze mną na kawę?
- Sorry, ale nie wychodzę z obcymi.
- Przykro mi, że nie byłem dżentelmenem jestem Mike Chang. A ty?
- Tina Cohen- Chang.
Oboje podali sobie rękę i Michael pocałował Tine w dłoń.
- Naprawdę miło mi Cię poznać.
- Mi Ciebie też, ale wiesz po przedstawieniu się nadal nie wiele o Tobie wiem.
- To, choć ze mną na kawę opowiem Ci więcej.
Tina nie była zbyt pewna tego zgodziła się, ale najpierw napisała sms-a do swoich przyjaciół.
„ hej kochani właśnie poznałam miłego chłopaka i idę z nim na kawę do kawiarni „Pod aniołami'. Powinnam być w domu za jakieś dwie godziny. Kocham :*". Opcja wyślij do wielu. Po chwili dostała smsy powrotne
* Baw się dobrze, ale nie za dobrze, wiesz, o czym mówię. Nie rob czegoś, czego ja bym nie zrobiła. Tez Kocham Tana :*
* Bądź bezpieczna i napisz od razu jak dojdziesz do domu. Kocham Merci 3
* Powodzenia Tina. Kochamy Kurt i Blaine :*- I jak możemy już iść- zapytała Mike
- Tak jasne- odpowiedziała uśmiechnięta Tina
Weszli do kawiarni i jak prawdziwy dżentelmen przepuścił damę przez drzwi a później odsunął jej krzesło. Gdy usiedli i zamówili kawę zaczęli rozmawiać.
- No, więc Mike może coś mi opowiesz osobie.
- No, więc od urodzenia mieszkam w LA, mam 21 lat, pracuje, jako jeden z najlepszych choreografów dla muzyków, mój ojciec i matka są lekarzami. Nie mam rodzeństwa, jestem jedynakiem, dlatego jestem oczkiem w głowie swoich rodziców. Wiesz nie chcieli widzieć mnie, jako tancerza, ale to jest moja pasja. Chciałem robić to, co kocham i udało mi się, naszczepcie moi rodzice pogodzili się z tym i teraz cieszą się z moich sukcesów tak samo jak ja.
- A kim chcieli żebyś został?- pyta zaciekawiona Tina
- Wiesz oni uważali, że tylko zawód lekarza, czy adwokata ma jakiś sens i daje odpowiedni dochód.
- A ty się im przeciwstawiłeś?
- Wiesz to nie było łatwe, ojciec się do mnie nie odzywał, matka była zmartwiona i nie mogła spać przez to, ale przyszli raz na mój występ w szkole średniej i zauważyli jak ważny jest dla mnie taniec i zrozumieli.
- Cieszę się Mike, że masz tak wspaniałych rodziców.
- Tak też tak sadzę, a teraz może coś mi opowiesz osobie.
- Za dużo tego nie ma, tak szczerze- Teraz to się wkopałam myśli Tina. Co ja mam mu niby powiedzieć osobie.
- Jesteś z Stąd
- Nie mieszkam to dopiero od jakiś 2miesięcy, resztę życia spędziłam w Ohio.
- musisz tęsknić za rodzicami?
- Tak tęsknie- powiedziała Tina, a w jej oczach pojawiły się łzy
- Nie chciałem Cię zasmucić- mówi Mike
- To nie Twoja wina, nie martw się- uspokaja go dziewczyna
- wiesz ja nie mogę patrzeć jak tak piękna dziewczyna płacze.
- Tina uśmiechnęła się przez łzy i powiedziała- jesteś naprawdę miłym facetem.
- Więc Tina przybyłaś do LA sama?
Tina w końcu się uśmiechnęła.
- Nie z moim dwoma najlepszymi przyjaciółmi.
- Musza być da Ciebie ważne, bo tak pięknie się uśmiechałaś, kiedy o nich wspomniałaś
- Tak są dla mnie jak siostry.
- Dobrze mieć prawdziwych przyjaciół.
- Tez tak sadzę. A jak twoi przyjaciele.
- Wiesz miałem naprawdę dobrych przyjaciół w szkole średniej, później wszystko się popsuło, gdy poszliśmy na studia, każdy robi swoją karierę i nie mamy czasu ani sposobności się spotkać. Wiesz a z gwiazdami, z którymi pracuje są naprawdę mili, ale w show biznesie
trudno znaleźć prawdziwych przyjaciół
- Tak rozumiem Cię bardzo dobrze.
- Więc wszystkie mieszkacie razem w LA.
- To jest trochę bardziej skomplikowane.
- To znaczy?
- Tak mieszkam z Merci i Taną, ale pomieszkujemy u naszych szefów u Blaina i Kurta.
- Pomieszkujecie u szefów?
- To nie tak jak myślisz- powiedział lekko zirytowana Tina
- Ja nic nie myślę spokojnie piękna, słucham dalszej części historii.
- No, więc wyjechałyśmy do la, ale bez konkretnego planu. Więc pierwszego dnia, kiedy dotarłyśmy tutaj śpiewałyśmy na stacji metra, tam dostrzegli na Kurt i Blaine i zaproponowali prace w swoim barze. Pracujemy tam, jako kelnerki i piosenkarki, może słyszałeś o tym barze „Must be the music". Nie chcąc słyszeć od nas odmowy, zatrzymałyśmy się u nich.
- I tak śpicie u dwóch kolesi?
- Dwóch kolesi, którzy są gejami, tak.
Mike odetchnął z ulgą
- To cool.
- Tak wiesz w gronie jest weselej.
- No tak na pewno. Przepraszam za tak bezpośrednie pytanie, ale masz chłopaka.
- Nie nie mam, a ty dziewczynę.
- Nie nie mam. Ale dlaczego tak piękna dziewczyna jest wolna.
- Po prostu mój ostatni związek nie wypalił. A dlaczego ty jesteś wolny.
- Podobnie jak ty po prostu nie wyszło miedzy nami.
Tina spojrzała na zegarek i zobaczyła, że minęło już sporo czasu, a obiecała, że wróci za dwie godziny.
- Bardzo miło było Cię poznać naprawdę, ale musze już iść do domu.
- Tak rozumiem. Możemy wymienić się numerami?- pyta nieśmiało Mike.
- Tak jasne- powiedział Tina i napisała mu na serwetce numer. Będę czekała aż się odezwiesz. Na razie.
- Pa piękna. Na pewno się odezwę. Uważaj na ulicy.- powiedział Mike i pocałował ja na pożegnanie w dłoń.
Tina doszła cała w skowronkach do domu. Wiedziała, że w domu czeka ją przesłuchanie na temat randki, ale nie mogła opanować uśmiechu na twarzy. Gdy otworzyła drzwi czekali na nią już wszyscy.
- No w końcu jesteś opowiadaj?- mówi podekscytowany Kurt.
- No, więc było naprawdę cudownie.
- To widać podobnie. Ale jak wyglądał ten koleś, myślisz, że możesz przejechać się na jego rumaku- pyta Tana
- Jest po prostu boski, jest Azjatą tak samo jak ja, jest naszym rówieśnikiem, ma najlepszy kaloryfer, jaki w życiu widziałam. Ma piękne czarne oczy i uroczy biały uśmiech.
- A czym się zajmuje?- pyta sceptycznie Merci.
- Jest choreografem gwiazd. Możesz uwierzyć.
- Tak jakoś mogę- mówi Merci.
- Co Cię ugryzło?- pyta Tana
- Nie wiem nie chce żeby się po prostu zawiodła, przykro mi Tina naprawdę się cieszę Tina, ale chce żebyś uważała.
- Wiem Merci spokojnie będę uważać.
Wszyscy pożegnali się przed odejściem do swoich sypialń.
Tina dostała sms-a właśnie, gdy miała iść pod prysznic. „Życzę Ci miłych snów piękna Mike "
Ostatnią osobą do spotkania miłości była Mercedes.Choć najmniej ze wszystkich dziewczyn tego chciała. Kurt on obchodził swoje urodziny i zaprosił kilku gości do świętowania razem z nim.Przybyło kilku przyjaciół i rodziny Kurta i Blaina. Tina zaprosiła Mike, bo spotykała się z nim już od pewnego czasu. Impreza była w pełni w rozkwicie, a na Mercedes zwróciło uwagę dwóch chłopaków Sam Evans przyjaciel Kurta i Sebastian Smythe kuzyn Blaina. Obydwoje mężczyzn przystojnych i tak różnych od siebie. Sam był przystojnym blondynem o zielonych oczach, z dziwnie dużymi ustami jak na białego człowieka, z niezłym ciałem. Był naprawdę miłym i dosyć nieśmiałym chłopakiem. Sebastian za to był brunetem, o również zielonych oczach i przystojnej twarzy, ale był szalony i dosyć szybko jak na faceta. Merci jakby już miała wybierać wolałaby Sama, bo Sebastiana zbyt bardzo przypominał jej Pucka. Obaj chłopacy próbowali zwrócić jej jakoś swoją uwagę, ale Mercedes nie chciała nawet zwrócić na nich uwagi, nie chciała faceta nawet tak przystojnego. Poza tym, którego niby miała wybrać przyjaciela kurta, czy kuzyna Blaina. Sebastian był naprawdę ostrym podrywaczem i gdy zauważył, że Mercedes nie bardzo chce na razie rozmawiać, a to na pewno się zmieni poszedł zabawić się z jej przyjaciółką Merci Santaną. Tana nie bardzo chciała, ale chciała dać szans, Merci na rozmowę z Samem, więc wyciągała Sebe na parkiet. Sam nie pewnie podszedł do Mercedes. Dziewczyna spodobała mu się od razu jak tylko wszedł do klubu Kurta i Blaina. Była w seksownej czerwonej sukience, która przytulała jej krzywe. Jej włosy opadały na jej łopatki a jej duże piwne oczy były wręcz magnetyczne. Chciał do niej podjeść, ale po nie wypałach z jego byłymi dziewczynami nie był zbyt pewny swojej osoby. Do tego widział, że jakiś brunet cały czas próbował ją poderwać, ale na jego szczęście dziewczyna nawet nie chciała na niego spojrzeć. Nie pewnym krokiem podszedł do dziewczyny.
- Hej jestem Sam - powiedział
Mercedes odwróciła się na chłopaka i zmierzyła go lekko się uśmiechała, ale szybko zrobiła poważną minę i powiedziała.
- Tak hej
- Mogę się przysiąść?
- Jak chcesz- mówi Merci.
- Jak masz na imię?
- Mercedes.
- Naprawdę bardzo pięknie.
- Tak dziękuje- mówi Merci
Po tych słowach nastała cisza nie do zniesienia. Sam naprawdę chciał ją poznać, ale dziewczyna jakby chciała wszystkich odrzucić.
- Chcesz zatańczyć?- zapytał Sam
- Nie dziękuje.
-No proszę, chociaż jedne taniec przecież nie będziemy tutaj siedzieli przez całą nic. Oczywiście bardzo miło z tobą siedzieć i rozmawiać, ale możemy połączyć trochę ruchu i rozmowę. Więc co ty na to?
Mercedes spojrzała na Sama i jego wzrok jak kota ze Shreka
- Dobrze jeden taniec i to tyle.
Sam wziął Mercedes za rękę i zaczęli tańczyć do piosenki Katy Perry. Obydwoje zaczęli taniec w szybkim tempie i Merci w pewnym momencie tyłkiem zaczęła szlifować na penis Sama. Evansa penis aż zaczął powoli robić się twardy i Sam ledwo to wytrzymywał.
- Merci proszę Cię
- Co ha nie możesz nadążyć.
- Mogę, ale proszę Cię możemy zatańczyć w inny sposób.
Mercedes naprawdę zgubiła się w tańcu, dawno się tak szczerze nieśmiała i tak dobrze nie bawiła. Chłopak był zabawny i inteligentny.
W pewnym momencie szepnął jej do ucha
- Chcesz się czegoś napić?
- Tak no pewnie może być piwo
- Ok. to pójdę po dwa piwa poczekaj tu na mnie.
Sam poszedł po dwa piwa a Sebastian szlifował zęby z wściekłości. Podszedł do niej zdenerwowany.
- Co on niby ma, czego aj nie mam?- pyta zburzony Sebastian
- nie wiem, o czym mówisz?- mówi Merci.
- Ty dobrze wiesz, o czym mówię ja próbuje Cię poderwać od początku, kiedy to jestem, a ten blondynek podchodzi i od razu się na niego rzucasz.
- Słuchaj na nikogo się nie rzucam.
- Wiem, co widzę- Mówi Sebastian i chwyta Mercedes za nadgarstki.
- Weź mnie puść człowieku.
W tym momencie podchodzi Sam.
- Puść ją- krzyczy Sam
- A co Ci do tego?- pyta Sebastian
- Słuchaj, jeżeli kobieta prosi żeby się jej nie dotykało. To się spełnia jej życzenie.
- Może ona tego chciała, co tylko przy Tobie udaje taką nie do zdobycia.
- Słuchaj koleś odpuść i weź ją puść.
- Weź się surferze odczep.
Sam zaczął się wkurzać i odepchnął Sebastiana od Merci.
- I jak się czujesz?- pyta Sam
- Jest dobrze dziękuje- mówi Merci
Mercedes udawała tak naprawdę była lekko zdenerwowana te zachowanie zbyt bardzo przypominało jej Pucka.
- Wiesz Sam aj chyba idę już do domu
- Dobrze wezmę swoje rzeczy i Cię odprowadzę.
- Słuchaj nie musisz Sam
- Ale ja chce, nie chce żeby Ci się coś stało.
- No dobrze Sam to chodźmy
Para wyszła z klubu i nie zauważyła ze za nimi szła śliczna blondynka, tylko o lekkim nawiedzionym wzroku.
Sam uśmiechał się jak głupi i non stop udawał głosy jakiś znanych osób. Mercedes naprawdę poprawił się humor po tamtej sprawie z Sebastianem. Gdy doszli do mieszkania Kurta i Blaina, Sam chciał się pożegnać z Merci, ale ku jemu zaskoczeniu zaprosiła go do środka na kawę. Sam ochoczo się zgodził.
- Więc Merci, mogę mówić do Ciebie Merci- pyta Sam.
- Tak jasne Sam
- No, więc Merci może coś opowiedz mi osobie
- Może ty pierwszy, co?- pyta grzecznie Merci.
- No ok. jasne skoro takie Twoje życzenie Miłosierdzie to pewnie. Więc nazywam się Sam Evans, wcześniej mieszkałem w Tennessee, do LA przyjechałem dopiero na studia. Mam dwójkę młodszego rodzeństwa Stevie i Stacie. Jestem singlem, pracuje, jako redaktor naczelny gazety „Los Angeles Daily News". I to właściwie na tyle a ty?
- No, więc ja mam na imię Mercedes, pierwotnie mieszkałam w Ohio, od pewnego czasu mieszkam w LA. Mam starszego brata Dereka. Pracuje w barze Kurta i Blaina. Kocham śpiewać i tańczyć.
- Co ty na to Merci żeby zagrać w 20 pytań i dowiedzieć się osobie więcej.
- No ok., dlaczego by nie?
- No, więc zacznijmy od czegoś prostego, jaki jest Twój ulubiony kolor?
- Kocham fioletowy a Twój?
- Czerwony
- Rozumiem, że taki z Ciebie romantyk?
- Można i tak powiedzieć- powiedział Sam
- Ok. kolejne pytanie, jaki jest Twój ulubiony film?
- Avatar a twój?
- Uwielbiam Pamiętnik nie wiem, dlaczego, ale Avatar też jest znakomity
- A lubisz filmy Sci-fi?
- oczywiście.
- Chcesz za mnie wyjść?
Mercedes wybuchła śmiechem
- To było naprawdę śmieszne
- Ech… może w przyszłości, a tak serio jesteś pierwszą dziewczyna, jaką znam, która lubi Avatara.
- Nie rozumiem, dlaczego ten film jest niesamowity.
Sam uśmiechał się jak głupiec i bił pięści w górę
- Ty jesteś niesamowita
- Tak tak Sammy teraz może kolejne pytanie.
- Lubię jak mówisz na mnie Sammi
- Wymokło mi się
- Cieszę się z tego
- Więc masz kolejne pytanie?
- Kto jest Twoim ulubionym artystą?
- Uwielbiam Whitney Houston, Mariah Carey, Beyonce i Adele a ty?
- Michale Jackson, Bruno Mars i nie śmiej się ze mnie, ale lubię Justina Bibera.
Merci zaczęła się śmiać
- Serio mówisz?
- No tak on jest niesamowity. Serio musiałabyś posłuchać jego piosenek.
- Skoro tak sądzisz może będę musiał posłuchać.
- A teraz Merci mam bardzo poważne pytanie: Wybrałabyś się ze mną na randkę?
Mercedes aż zatkało
- EEeeeee… no nie wiem.
- No proszę Cię tak dobrze nam się rozmawia chętnie bym Cię bliżej poznał
- Dobrze Sam, ale proszę Cię nie rób sobie zbyt dużo nadziei nie wiem czy jestem gotowa na związek po ostatniej porażce
- Udowodnię Ci, że zasługuje na Twój czas.
- No ok. Sam zobaczymy, co wyjdzie z tej znajomości
- Tak się cieszę Merci naprawdę, a możemy wymienić się numerami
- No ok. skoro już zgodziłam się na randkę to mogę dać Ci swój numer.
Para wymieniła się numerem i chwile jeszcze rozmawiali aż Merci poczuła się zmęczona i ziewnęła.
- Przepraszam.
- Nie to ja przepraszam Merci już jest późno i powinienem pójść do domu.
- No ok. Sam, zobaczymy się jakoś nie długo.
- No pewnie Merci.
Mercedes odprowadziła Sama do drzwi i pożegnali się. Po jakiś 5 minutach usłyszała dzwonek do drzwi myślała, że może Sam czegoś zapomniał, albo któryś z współlokatorów zapomniał klucza. Ale gdy otworzyła drzwi ujrzała nieznana jej blondynkę.
- Tak, a pani, do kogo?- mówi Mercedes.
- Do Ciebie powiem to tylko raz odczep się do mojego chłopaka.
- Nie wiem, o czym mówisz?
- Sam Evans mój chłopak był tutaj, a on jest mój rozumiesz.
- Odczep się dziewczyno, on jest tylko moim znajomym nic więcej.
- I tak ma zostać rozumiesz
- Tak, tak a teraz wypad z mojego domu.
Mercedes zamknęła jej drzwi przed nosem i poszła do swojego pokoju. Czuła się jak głupia, że uwierzyła kolejnemu facetowi, który najwyraźniej nie jest tego wart. Było jej przykro, bo poczuła cos w tym chłopaku, gdy żegnali się poczuła jakieś dreszcze, ale musiał o nim zapomnieć. On nie jest wart żadnych nerwów. Miała kłaść się już spać, gdy dostała sms-a od Sama. „Dziękuje za dzisiejszy wieczór był cudowny. Mam nadzieje ze nasza randka będzie taka sama. Teraz życzę Ci dobrej nocy. Sam ".Mercedes olała jednak tego sms-a nie chciała się wtrącać w żaden związek i nie mogła zrozumieć, dlaczego Sam oszukuje swoją dziewczynę. Nie umiała tego zrozumieć, ale podjęła już decyzje, że będzie jak najdalej tego chłopaka.
Merci, Tana i Tina pracują w klubie „ Must be the music" już od miesiąca, dzięki Kurtowi i Blainowi dziewczyny zaczęły wychodzić na prosta, wszystko zaczęło powoli się układać, miały dach nad głową, dwóch naprawdę dobrych przyjaciół, co chcieć więcej, może brakowało im tylko miłości. W klubie, którym pracowały kręciło się wiele osób, lecz nikt nie wpadł im do oka. Poza tym nie chciał znowu trafić na takie osoby jak ich byli. Miłość na razie była ostatnią rzeczą na ich liście, przednia znajdowała się masa rzeczy, którą dziewczyny chciały ułożyć w swoim życiu, jako pierwsze.
Los miał jednak inne plany dla dziewczyn, na ich drogę wprowadził trzy zupełnie nowe osoby, jednak nie będzie to takie kolorowe jak na początku by się wydawało, ze będzie. Poza tym, kto chciałby kogoś, kto 5 lat siedział w poprawczaku, może i nie za swoją winę, ale ciężko odbudować opinie honorowej osoby.
Dzięki dobroci dwóch niesamowitych gejów dziewczyny miały gdzie mieszkać i czuły się jak w matczynym domu. Na początku nie bardzo im ufały nawet po całych rozmowach, było bardzo ciężko. Dziewczyny na początku bały się i nawet spały w jednym pokoju w jednym łóżku przytulając się do siebie, choć chłopcy mieli duży dom i zapewnili wszystkim osobny pokój one jednak były świecie przekonane, że same nie dadzą rade się obronić a we trzy w razie, czego mogą pokonać ich dupy. Okazali się jednak kochani Kurt świetnie gotował i był naprawdę świetnym stylistą, a Blaine dodawał otuchy i odwagi z każdej z osobna. Wszyscy z nich zaczęli traktować się jak rodzeństwo, choć tak naprawdę długo się nie znali.
Dziewczyny jednak tęskniły za sowimi rodzicami, mimo całego wyparcia i wszystkich problemów nic nie zastąpi ukochanych rodziców. Nawet z innymi przyjaciółmi ze kozły nie mogli połączyć się przez facebooka czy twittera, bo ich byli chłopacy mogliby się przypadkiem dowiedzieć, jakie jest ich nowe miejsce zamieszkania a tego za żadne skarby nie chciały.
Pierwsza osobą, która natknęła się na miłość swojego życia była Santana.
Poznała Brittany piękną blondynkę w barze Blaina i Kurta. Była najlepsza tancerką, jaką ta ziemia nosiła. Potrafiła wywijać swoim ciałem tak, że Santana jak nie ona stała z buzia otwarta i śliniła się jakby była jakimś niemowlakiem. Do tego dziewczyna miała świetne ciało, niesamowite długie nogi, które wiedziały jak się poruszać, namiętne usta i długie blond włosy. Sanatana już wiedział, co zrobiłaby w tym wszystkim w łóżku. Obrażała sobie jej długie włosy owinięte wokół jej palców, sutki, które ssałaby jak dobrego lizaka i jej cipke, której dałaby specjalne traktowanie swoim językiem. Nie mogła się powstrzymać i oblizać się na myśl o smaku jej. Wszystko byłoby świetnie tylko jak na odważna dziewczynę Santane zamurowało i nie chciała odrzucenia od tej bogini i za żadne skarby nie chciał do niej podjeść. Dziewczyna kręciła swoim ciałem przez całą noc blisko Santany. A Santana przez dobre 5 lat bez seksu czuła się sfrustrowana, Aż chciało jej się płakać. Tak bardzo chciałaby jej dotknąć. Wszystko na szczęście działo się na oczach, Blaina, który zawołał do siebie Santane.
- Co jest Tana?
- Nic szefie
- Ha śmieszne Tana, Blaine pamiętasz
- Wiem Blaine- mówi rozmarzona Tana
- Czemu nie podejdziesz do niej?
- Do kogo?
- Do tej laski, przez która się ślinisz
Santane aż obtarła twarz, co spowodowała śmiech Blaina
- Eeejjj… Pretty Pony nie wiem, o czym mówisz
- Naprawdę chcesz w to grać, to, dlaczego się wytarłaś.
- Taki ludzki odruch wiesz
- Tak, tak, ale już jej tak nie pożeraj wzrokiem tylko podejdź do niej
- Chciałabym, ale co zrobię jak mnie oleje?
- Jeżeli nie podjedziesz to się nigdy nie dowiesz, poza tym wygląda na miłą dziewczynę
- Tak jest niesamowita.
- I to wszystko może być Twoje- pokazuje gestem reki Blaine
- A jak ma chłopaka?
- Wiesz spodziewałbym się tego od Tiny, może nawet Merci, ale ty najodważniejsza, że wszystkich.
- Nie wiem po prostu jeszcze nigdy tak się nie czułam, jakby moje życie zależało do tego czy ją poznam.
- To zrób to za nim wyjdzie, raz kozie śmierć.
- Ok. Hobbit, ale pamiętaj nie wyjdzie to wisisz mi loty i przytulanie przy telewizorze z dziewczynami i Kurtem.
- Hahaha też Cię kocham, a teraz marsz do swojej przyszłej żony to polecenie służbowe.
Blaine lekko popchnął Santane w stronę Britanny.
- Hej naprawdę świetny taniec.
- Dzięki jestem instruktorem tańca, więc chyba dobrze żebym umiała tańczyć- powiedziała Brittany kręcąc kosmyk włosów wokół palców.
- W ogóle przepraszam jestem, Santana Lopez a ty?
- Brittany S Pierce bardzo podobnie jak Bitnej Spears, ale ja jestem seksowniejsza
- Też tak sadzę
- Tak pracujesz tutaj?
- No tak jestem kelnerką, piosenkarką.
- Fajnie Pan Tubbington uwielbia pić.
- Twój chłopak?
- Nie mój kot, ale jest uzależniony od alkoholu i marihuany
- Tak ciekawy kot.- mówi zdziwiona Tana
- Jest kochany ma lekko nadwagę, ale uwielbiam dawać mu dużo miłości.
- Tak rozumiem.
- Masz kota, było by świetnie mogłyby się poznać wziąć ślub i mieć śliczne kociaki.
- Nie przykro mi nie mam kota.
- A to szkoda. A masz chłopaka?
- Nie nie mam a ty?
- Nie nie mam.
- taka Piękna dziewczyna i nie ma chłopaka.
- Mój ostatni chłopak nie spodobał się panu Tubbington. A on zna się na ludziach wiesz.
- Skoro tak mówisz
- Naprawdę on zawsze mi doradza, dzisiaj na przykład wybrnął mi ten strój- I Brittany okręciła się
- No tak świetny strój, kot ma niezły gust- Santana powiedziała uśmiechając się zalotnie.
- Wiesz i nie tylko to, potrafi przepowiadać przyszłość jest niezastąpiony.
- Tez tak sadzę, ale co powiesz na taniec.
- Oczywiście chętnie.
Dziewczyny ocierały się siebie, dotykając swoich bioder i niby przypadkiem tyłka. Aż w pewnym momencie Brittany pocałowała zaskoczona Tane.
- O której kończysz prace?- szepnęła Brytany do ucha, Santany.
- Poczekaj tu chwile, powiem tylko szefowi, że wychodzę i możemy iść.
- Ok.- powiedziała Brittany i pocałowała po raz ostatni przed odejściem Santane.
Santana podeszła do Blaina
- Wiesz jednak miałeś racje mogę się urwać dzisiaj wcześniej.
- Tak, ale żeby mi to było ostatni raz- mówi, że śmiechem Blaine.
Santana nie skupiając się na słowach Blaina podeszła, do Brittany:
- Możemy iść.
Dziewczyny wezwały taksówkę i odjechały w kierunku domu Blaina. Już w taksówce zaczęło dziać się gorąco, dziewczyny namiętnie się całowały i obmacywały, Az taksówkarz musiał krzyknąć, ze są już na miejscu.
- Niezła chata- powiedziała Brittany
- Tak, dzięki, ale właściwie nie jest moja.
- Jak to?
- Powiedzmy, że mieszkam z przyjaciółmi jak na razie
- Cool
Dziewczyny zaczęły się sporządzać i namiętnie caplować. Rzuciła na łóżko Brittany i zdejmować jej czarną mini sukienkę. Gdy ujrzała jej dopasowaną bieliznę oniemiała była taka seksowna. Zaczęła gryźć muszelkę jej ucha, lizać całe jej ciało, gryźć i ssać jej szyje i piersi. Powoli zaczęła zdejmować jej majtki i wtedy zaczęło się szaleństwo z mnóstwem przekleństw i jękami. Dziewczyny po udanym seksie poszły spać. Rano jednak Santana obudziła się sama i zdezorientowana, czy to był sen. Jednak na poduszce obok była kartka „ Dziękuje za wspaniałą noc przykro mi, ale musiała iść do domu do pana, Tubbingtona jeszcze się spotkamy:*". Santana nie wiedziała, co myśleć, miała jednak nadzieje, że spotka znowu tą dziewczynę, która zafundowała jej najlepszy seks w życiu.
Kolejną osobą do spełnienia swojej miłości była Tina. Szła zmęczona i zamyślona z zakupów do domu, gdy ktoś chwycił ją za ramię, gdy miała przechodzić przez ulice.
- Nic ci się nie stało?- pyta nieznajomy przystojny mężczyzna.
Tina stała chwile oniemiała stojącym obok siebie niesamowitym facetem, ale po chwili odzyskała mowę.
- Tak, wszystko dobrze, ale nie rozumiem, dlaczego mnie zatrzymałeś?
- Byłaś tak zamyślona, że prawie wpadłaś pod samochód- powiedział nieznajomy
- Naprawdę, Boże gdyby nie ty, naprawdę dziękuje
- Nie ma, za co, może w podzięce pójdziesz ze mną na kawę?
- Sorry, ale nie wychodzę z obcymi.
- Przykro mi, że nie byłem dżentelmenem jestem Mike Chang. A ty?
- Tina Cohen- Chang.
Oboje podali sobie rękę i Michael pocałował Tine w dłoń.
- Naprawdę miło mi Cię poznać.
- Mi Ciebie też, ale wiesz po przedstawieniu się nadal nie wiele o Tobie wiem.
- To, choć ze mną na kawę opowiem Ci więcej.
Tina nie była zbyt pewna tego zgodziła się, ale najpierw napisała sms-a do swoich przyjaciół.
„ hej kochani właśnie poznałam miłego chłopaka i idę z nim na kawę do kawiarni „Pod aniołami'. Powinnam być w domu za jakieś dwie godziny. Kocham :*". Opcja wyślij do wielu. Po chwili dostała smsy powrotne
* Baw się dobrze, ale nie za dobrze, wiesz, o czym mówię. Nie rob czegoś, czego ja bym nie zrobiła. Tez Kocham Tana :*
* Bądź bezpieczna i napisz od razu jak dojdziesz do domu. Kocham Merci 3
* Powodzenia Tina. Kochamy Kurt i Blaine :*- I jak możemy już iść- zapytała Mike
- Tak jasne- odpowiedziała uśmiechnięta Tina
Weszli do kawiarni i jak prawdziwy dżentelmen przepuścił damę przez drzwi a później odsunął jej krzesło. Gdy usiedli i zamówili kawę zaczęli rozmawiać.
- No, więc Mike może coś mi opowiesz osobie.
- No, więc od urodzenia mieszkam w LA, mam 21 lat, pracuje, jako jeden z najlepszych choreografów dla muzyków, mój ojciec i matka są lekarzami. Nie mam rodzeństwa, jestem jedynakiem, dlatego jestem oczkiem w głowie swoich rodziców. Wiesz nie chcieli widzieć mnie, jako tancerza, ale to jest moja pasja. Chciałem robić to, co kocham i udało mi się, naszczepcie moi rodzice pogodzili się z tym i teraz cieszą się z moich sukcesów tak samo jak ja.
- A kim chcieli żebyś został?- pyta zaciekawiona Tina
- Wiesz oni uważali, że tylko zawód lekarza, czy adwokata ma jakiś sens i daje odpowiedni dochód.
- A ty się im przeciwstawiłeś?
- Wiesz to nie było łatwe, ojciec się do mnie nie odzywał, matka była zmartwiona i nie mogła spać przez to, ale przyszli raz na mój występ w szkole średniej i zauważyli jak ważny jest dla mnie taniec i zrozumieli.
- Cieszę się Mike, że masz tak wspaniałych rodziców.
- Tak też tak sadzę, a teraz może coś mi opowiesz osobie.
- Za dużo tego nie ma, tak szczerze- Teraz to się wkopałam myśli Tina. Co ja mam mu niby powiedzieć osobie.
- Jesteś z Stąd
- Nie mieszkam to dopiero od jakiś 2miesięcy, resztę życia spędziłam w Ohio.
- musisz tęsknić za rodzicami?
- Tak tęsknie- powiedziała Tina, a w jej oczach pojawiły się łzy
- Nie chciałem Cię zasmucić- mówi Mike
- To nie Twoja wina, nie martw się- uspokaja go dziewczyna
- wiesz ja nie mogę patrzeć jak tak piękna dziewczyna płacze.
- Tina uśmiechnęła się przez łzy i powiedziała- jesteś naprawdę miłym facetem.
- Więc Tina przybyłaś do LA sama?
Tina w końcu się uśmiechnęła.
- Nie z moim dwoma najlepszymi przyjaciółmi.
- Musza być da Ciebie ważne, bo tak pięknie się uśmiechałaś, kiedy o nich wspomniałaś
- Tak są dla mnie jak siostry.
- Dobrze mieć prawdziwych przyjaciół.
- Tez tak sadzę. A jak twoi przyjaciele.
- Wiesz miałem naprawdę dobrych przyjaciół w szkole średniej, później wszystko się popsuło, gdy poszliśmy na studia, każdy robi swoją karierę i nie mamy czasu ani sposobności się spotkać. Wiesz a z gwiazdami, z którymi pracuje są naprawdę mili, ale w show biznesie
trudno znaleźć prawdziwych przyjaciół
- Tak rozumiem Cię bardzo dobrze.
- Więc wszystkie mieszkacie razem w LA.
- To jest trochę bardziej skomplikowane.
- To znaczy?
- Tak mieszkam z Merci i Taną, ale pomieszkujemy u naszych szefów u Blaina i Kurta.
- Pomieszkujecie u szefów?
- To nie tak jak myślisz- powiedział lekko zirytowana Tina
- Ja nic nie myślę spokojnie piękna, słucham dalszej części historii.
- No, więc wyjechałyśmy do la, ale bez konkretnego planu. Więc pierwszego dnia, kiedy dotarłyśmy tutaj śpiewałyśmy na stacji metra, tam dostrzegli na Kurt i Blaine i zaproponowali prace w swoim barze. Pracujemy tam, jako kelnerki i piosenkarki, może słyszałeś o tym barze „Must be the music". Nie chcąc słyszeć od nas odmowy, zatrzymałyśmy się u nich.
- I tak śpicie u dwóch kolesi?
- Dwóch kolesi, którzy są gejami, tak.
Mike odetchnął z ulgą
- To cool.
- Tak wiesz w gronie jest weselej.
- No tak na pewno. Przepraszam za tak bezpośrednie pytanie, ale masz chłopaka.
- Nie nie mam, a ty dziewczynę.
- Nie nie mam. Ale dlaczego tak piękna dziewczyna jest wolna.
- Po prostu mój ostatni związek nie wypalił. A dlaczego ty jesteś wolny.
- Podobnie jak ty po prostu nie wyszło miedzy nami.
Tina spojrzała na zegarek i zobaczyła, że minęło już sporo czasu, a obiecała, że wróci za dwie godziny.
- Bardzo miło było Cię poznać naprawdę, ale musze już iść do domu.
- Tak rozumiem. Możemy wymienić się numerami?- pyta nieśmiało Mike.
- Tak jasne- powiedział Tina i napisała mu na serwetce numer. Będę czekała aż się odezwiesz. Na razie.
- Pa piękna. Na pewno się odezwę. Uważaj na ulicy.- powiedział Mike i pocałował ja na pożegnanie w dłoń.
Tina doszła cała w skowronkach do domu. Wiedziała, że w domu czeka ją przesłuchanie na temat randki, ale nie mogła opanować uśmiechu na twarzy. Gdy otworzyła drzwi czekali na nią już wszyscy.
- No w końcu jesteś opowiadaj?- mówi podekscytowany Kurt.
- No, więc było naprawdę cudownie.
- To widać podobnie. Ale jak wyglądał ten koleś, myślisz, że możesz przejechać się na jego rumaku- pyta Tana
- Jest po prostu boski, jest Azjatą tak samo jak ja, jest naszym rówieśnikiem, ma najlepszy kaloryfer, jaki w życiu widziałam. Ma piękne czarne oczy i uroczy biały uśmiech.
- A czym się zajmuje?- pyta sceptycznie Merci.
- Jest choreografem gwiazd. Możesz uwierzyć.
- Tak jakoś mogę- mówi Merci.
- Co Cię ugryzło?- pyta Tana
- Nie wiem nie chce żeby się po prostu zawiodła, przykro mi Tina naprawdę się cieszę Tina, ale chce żebyś uważała.
- Wiem Merci spokojnie będę uważać.
Wszyscy pożegnali się przed odejściem do swoich sypialń.
Tina dostała sms-a właśnie, gdy miała iść pod prysznic. „Życzę Ci miłych snów piękna Mike "
Ostatnią osobą do spotkania miłości była Mercedes.Choć najmniej ze wszystkich dziewczyn tego chciała. Kurt on obchodził swoje urodziny i zaprosił kilku gości do świętowania razem z nim.Przybyło kilku przyjaciół i rodziny Kurta i Blaina. Tina zaprosiła Mike, bo spotykała się z nim już od pewnego czasu. Impreza była w pełni w rozkwicie, a na Mercedes zwróciło uwagę dwóch chłopaków Sam Evans przyjaciel Kurta i Sebastian Smythe kuzyn Blaina. Obydwoje mężczyzn przystojnych i tak różnych od siebie. Sam był przystojnym blondynem o zielonych oczach, z dziwnie dużymi ustami jak na białego człowieka, z niezłym ciałem. Był naprawdę miłym i dosyć nieśmiałym chłopakiem. Sebastian za to był brunetem, o również zielonych oczach i przystojnej twarzy, ale był szalony i dosyć szybko jak na faceta. Merci jakby już miała wybierać wolałaby Sama, bo Sebastiana zbyt bardzo przypominał jej Pucka. Obaj chłopacy próbowali zwrócić jej jakoś swoją uwagę, ale Mercedes nie chciała nawet zwrócić na nich uwagi, nie chciała faceta nawet tak przystojnego. Poza tym, którego niby miała wybrać przyjaciela kurta, czy kuzyna Blaina. Sebastian był naprawdę ostrym podrywaczem i gdy zauważył, że Mercedes nie bardzo chce na razie rozmawiać, a to na pewno się zmieni poszedł zabawić się z jej przyjaciółką Merci Santaną. Tana nie bardzo chciała, ale chciała dać szans, Merci na rozmowę z Samem, więc wyciągała Sebe na parkiet. Sam nie pewnie podszedł do Mercedes. Dziewczyna spodobała mu się od razu jak tylko wszedł do klubu Kurta i Blaina. Była w seksownej czerwonej sukience, która przytulała jej krzywe. Jej włosy opadały na jej łopatki a jej duże piwne oczy były wręcz magnetyczne. Chciał do niej podjeść, ale po nie wypałach z jego byłymi dziewczynami nie był zbyt pewny swojej osoby. Do tego widział, że jakiś brunet cały czas próbował ją poderwać, ale na jego szczęście dziewczyna nawet nie chciała na niego spojrzeć. Nie pewnym krokiem podszedł do dziewczyny.
- Hej jestem Sam - powiedział
Mercedes odwróciła się na chłopaka i zmierzyła go lekko się uśmiechała, ale szybko zrobiła poważną minę i powiedziała.
- Tak hej
- Mogę się przysiąść?
- Jak chcesz- mówi Merci.
- Jak masz na imię?
- Mercedes.
- Naprawdę bardzo pięknie.
- Tak dziękuje- mówi Merci
Po tych słowach nastała cisza nie do zniesienia. Sam naprawdę chciał ją poznać, ale dziewczyna jakby chciała wszystkich odrzucić.
- Chcesz zatańczyć?- zapytał Sam
- Nie dziękuje.
-No proszę, chociaż jedne taniec przecież nie będziemy tutaj siedzieli przez całą nic. Oczywiście bardzo miło z tobą siedzieć i rozmawiać, ale możemy połączyć trochę ruchu i rozmowę. Więc co ty na to?
Mercedes spojrzała na Sama i jego wzrok jak kota ze Shreka
- Dobrze jeden taniec i to tyle.
Sam wziął Mercedes za rękę i zaczęli tańczyć do piosenki Katy Perry. Obydwoje zaczęli taniec w szybkim tempie i Merci w pewnym momencie tyłkiem zaczęła szlifować na penis Sama. Evansa penis aż zaczął powoli robić się twardy i Sam ledwo to wytrzymywał.
- Merci proszę Cię
- Co ha nie możesz nadążyć.
- Mogę, ale proszę Cię możemy zatańczyć w inny sposób.
Mercedes naprawdę zgubiła się w tańcu, dawno się tak szczerze nieśmiała i tak dobrze nie bawiła. Chłopak był zabawny i inteligentny.
W pewnym momencie szepnął jej do ucha
- Chcesz się czegoś napić?
- Tak no pewnie może być piwo
- Ok. to pójdę po dwa piwa poczekaj tu na mnie.
Sam poszedł po dwa piwa a Sebastian szlifował zęby z wściekłości. Podszedł do niej zdenerwowany.
- Co on niby ma, czego aj nie mam?- pyta zburzony Sebastian
- nie wiem, o czym mówisz?- mówi Merci.
- Ty dobrze wiesz, o czym mówię ja próbuje Cię poderwać od początku, kiedy to jestem, a ten blondynek podchodzi i od razu się na niego rzucasz.
- Słuchaj na nikogo się nie rzucam.
- Wiem, co widzę- Mówi Sebastian i chwyta Mercedes za nadgarstki.
- Weź mnie puść człowieku.
W tym momencie podchodzi Sam.
- Puść ją- krzyczy Sam
- A co Ci do tego?- pyta Sebastian
- Słuchaj, jeżeli kobieta prosi żeby się jej nie dotykało. To się spełnia jej życzenie.
- Może ona tego chciała, co tylko przy Tobie udaje taką nie do zdobycia.
- Słuchaj koleś odpuść i weź ją puść.
- Weź się surferze odczep.
Sam zaczął się wkurzać i odepchnął Sebastiana od Merci.
- I jak się czujesz?- pyta Sam
- Jest dobrze dziękuje- mówi Merci
Mercedes udawała tak naprawdę była lekko zdenerwowana te zachowanie zbyt bardzo przypominało jej Pucka.
- Wiesz Sam aj chyba idę już do domu
- Dobrze wezmę swoje rzeczy i Cię odprowadzę.
- Słuchaj nie musisz Sam
- Ale ja chce, nie chce żeby Ci się coś stało.
- No dobrze Sam to chodźmy
Para wyszła z klubu i nie zauważyła ze za nimi szła śliczna blondynka, tylko o lekkim nawiedzionym wzroku.
Sam uśmiechał się jak głupi i non stop udawał głosy jakiś znanych osób. Mercedes naprawdę poprawił się humor po tamtej sprawie z Sebastianem. Gdy doszli do mieszkania Kurta i Blaina, Sam chciał się pożegnać z Merci, ale ku jemu zaskoczeniu zaprosiła go do środka na kawę. Sam ochoczo się zgodził.
- Więc Merci, mogę mówić do Ciebie Merci- pyta Sam.
- Tak jasne Sam
- No, więc Merci może coś opowiedz mi osobie
- Może ty pierwszy, co?- pyta grzecznie Merci.
- No ok. jasne skoro takie Twoje życzenie Miłosierdzie to pewnie. Więc nazywam się Sam Evans, wcześniej mieszkałem w Tennessee, do LA przyjechałem dopiero na studia. Mam dwójkę młodszego rodzeństwa Stevie i Stacie. Jestem singlem, pracuje, jako redaktor naczelny gazety „Los Angeles Daily News". I to właściwie na tyle a ty?
- No, więc ja mam na imię Mercedes, pierwotnie mieszkałam w Ohio, od pewnego czasu mieszkam w LA. Mam starszego brata Dereka. Pracuje w barze Kurta i Blaina. Kocham śpiewać i tańczyć.
- Co ty na to Merci żeby zagrać w 20 pytań i dowiedzieć się osobie więcej.
- No ok., dlaczego by nie?
- No, więc zacznijmy od czegoś prostego, jaki jest Twój ulubiony kolor?
- Kocham fioletowy a Twój?
- Czerwony
- Rozumiem, że taki z Ciebie romantyk?
- Można i tak powiedzieć- powiedział Sam
- Ok. kolejne pytanie, jaki jest Twój ulubiony film?
- Avatar a twój?
- Uwielbiam Pamiętnik nie wiem, dlaczego, ale Avatar też jest znakomity
- A lubisz filmy Sci-fi?
- oczywiście.
- Chcesz za mnie wyjść?
Mercedes wybuchła śmiechem
- To było naprawdę śmieszne
- Ech… może w przyszłości, a tak serio jesteś pierwszą dziewczyna, jaką znam, która lubi Avatara.
- Nie rozumiem, dlaczego ten film jest niesamowity.
Sam uśmiechał się jak głupiec i bił pięści w górę
- Ty jesteś niesamowita
- Tak tak Sammy teraz może kolejne pytanie.
- Lubię jak mówisz na mnie Sammi
- Wymokło mi się
- Cieszę się z tego
- Więc masz kolejne pytanie?
- Kto jest Twoim ulubionym artystą?
- Uwielbiam Whitney Houston, Mariah Carey, Beyonce i Adele a ty?
- Michale Jackson, Bruno Mars i nie śmiej się ze mnie, ale lubię Justina Bibera.
Merci zaczęła się śmiać
- Serio mówisz?
- No tak on jest niesamowity. Serio musiałabyś posłuchać jego piosenek.
- Skoro tak sądzisz może będę musiał posłuchać.
- A teraz Merci mam bardzo poważne pytanie: Wybrałabyś się ze mną na randkę?
Mercedes aż zatkało
- EEeeeee… no nie wiem.
- No proszę Cię tak dobrze nam się rozmawia chętnie bym Cię bliżej poznał
- Dobrze Sam, ale proszę Cię nie rób sobie zbyt dużo nadziei nie wiem czy jestem gotowa na związek po ostatniej porażce
- Udowodnię Ci, że zasługuje na Twój czas.
- No ok. Sam zobaczymy, co wyjdzie z tej znajomości
- Tak się cieszę Merci naprawdę, a możemy wymienić się numerami
- No ok. skoro już zgodziłam się na randkę to mogę dać Ci swój numer.
Para wymieniła się numerem i chwile jeszcze rozmawiali aż Merci poczuła się zmęczona i ziewnęła.
- Przepraszam.
- Nie to ja przepraszam Merci już jest późno i powinienem pójść do domu.
- No ok. Sam, zobaczymy się jakoś nie długo.
- No pewnie Merci.
Mercedes odprowadziła Sama do drzwi i pożegnali się. Po jakiś 5 minutach usłyszała dzwonek do drzwi myślała, że może Sam czegoś zapomniał, albo któryś z współlokatorów zapomniał klucza. Ale gdy otworzyła drzwi ujrzała nieznana jej blondynkę.
- Tak, a pani, do kogo?- mówi Mercedes.
- Do Ciebie powiem to tylko raz odczep się do mojego chłopaka.
- Nie wiem, o czym mówisz?
- Sam Evans mój chłopak był tutaj, a on jest mój rozumiesz.
- Odczep się dziewczyno, on jest tylko moim znajomym nic więcej.
- I tak ma zostać rozumiesz
- Tak, tak a teraz wypad z mojego domu.
Mercedes zamknęła jej drzwi przed nosem i poszła do swojego pokoju. Czuła się jak głupia, że uwierzyła kolejnemu facetowi, który najwyraźniej nie jest tego wart. Było jej przykro, bo poczuła cos w tym chłopaku, gdy żegnali się poczuła jakieś dreszcze, ale musiał o nim zapomnieć. On nie jest wart żadnych nerwów. Miała kłaść się już spać, gdy dostała sms-a od Sama. „Dziękuje za dzisiejszy wieczór był cudowny. Mam nadzieje ze nasza randka będzie taka sama. Teraz życzę Ci dobrej nocy. Sam ".Mercedes olała jednak tego sms-a nie chciała się wtrącać w żaden związek i nie mogła zrozumieć, dlaczego Sam oszukuje swoją dziewczynę. Nie umiała tego zrozumieć, ale podjęła już decyzje, że będzie jak najdalej tego chłopaka.
Komentarze
Prześlij komentarz