Rozdział 7


Rozdział 7
Sam po wprowadzeniu swojego planu w życie miał zamiar skończyć go szybko, zanim zakocha się w Mercedes, czy co gorsza pójdą dalej i będę ze sobą na bieżąco. Sam Evans nie chodzi na randki i nie biega za dziewczynami, to dziewczyny biegają za Samem Evansem. To nigdy nie ma się zmienić. Te granie dżentelmena zaczyna go powoli męczyć i to, że dawno żadnej laski nie posunął. Jasne, co rano wysyłała Mercedes SMS-a o treści „Dzień dobry kochanie właśnie wstałem życzę Ci miłego dnia" i „Dobranoc księżniczko życzę Ci miłych snów". To było takie proste kilka słów, ale za każdym razem Mercedes odpisała mu uśmiech pojawiał się na jego twarzy. To zaczęło go irytować, że jakaś panna miała go w garści. Wiedział, że Mercedes jest wyjątkowa i inna jak każda dziewczyna, które poznał wcześniej. Dawno by już się dostał w spodnie takiej dziewczynie. Dawno śmiał się w myślach, raczej od razu po dobrym bajerze. Ale nie Cedes ona trzymała go na dystans. Boże jak on chciał gryź jej czekoladowe uda i lizać jej soczysta cipkę. Ale z tym musiał poczekać. A jak zaspokoić się z inna dziewczyną gdy zamykał oczy widział Miłosierdzie i po prostu nie mógł. Chciał, ale nie mógł. Chciał po prostu rozkochać ją w sobie, wyruchać, rzucić jak śmiecia i zostawić, ale po prostu nie potrafił z nią tak postąpić. Był w zaprzeczeniu i nikt i nic nie potrafiło tego zmienić.

Nastał dzień, w którym Sam miał zamiar zaproponować Mercedes randkę. Nie widzieli się, od kiedy wyśli do kina z jej przyjaciółmi i jak będzie działać z w takim tempie, jego plan może się skończyć za nim się zaczął tak naprawdę. Wilkołak napisał, więc SMS-a
- Hej piękna jak się spało?
- Hej, a całkiem dobrze dopóki ktoś mnie nie obudził
- A kto zrobił tak nikczemna rzecz?
- Ty a myślałeś, że kto? A miałam taki piękny sen
- Co Ci się śniło kochanie?/ Ja nago? Bo ja mam o Tobie takie sny, co noc
- Nie zboczeńcu miałam o wiele lepszy sen
- Co może być lepsze niż ja nago
- Hmmm…. Niech pomyśle wszystko!
- Dobrze, dobrze nie będę się kłócić z Tobą od rana. Więc powiesz mi, co Ci się śniło.
- Śniło mi się, że wygrałam Grammy i wręczała mi ta nagrodę Adele.
- To miałaś piękny sen aniele. W przyszłości z Twoim głosem na pewno uda Ci się wygrać.
- Mam taka nadzieje to moje marzenie.
- Dobrze wiedzieć słońce. A tak zmieniając temat, co robisz pod wieczór
- Raczej nic a dlaczego?
- A co myślisz, żeby spotkać się z najprzystojniejszym mężczyzną, jaki nosi ten świat
- Hmmm… załatwiłeś mi randkę z Chordem Overstreetem
- Z kim? Kto to?
- Aktor, piosenkarz, model, on jest taki seksowny.
- Taaaa…. Sprawdziłem go w Google i jakoś bardzo podobny jest do mnie ciekawe. Więc jestem w Twoim typie.
- Nie Chord ma lepszy charakter
- A skąd wiesz poznałaś go?
- Nie jeszcze nie, ale wszystko przede mną.
- Skoro tak mówisz. Ale jaka jest Twoja odpowiedz na moje pytanie?
-Randka z Chordem oczywiście, zgadzam się na miejscu.
- Mercedes proszę Cię.
- No, co? No i nie wiarygodne wiesz jak mam na imię, już myślałam, że mam na imię „kochanie"
- Jesteś moim kochaniem, więc chcesz dzisiaj ze mną wyjść
-No nie wiem. Miałam nadzieje ze będzie to Chord, ale skoro nie mogę na to NA RAZIE liczyć to, dlaczego nie. To gdzie i o której?
- Co ty na to, że wpadnę po Ciebie do domu o 18
- No ok. pa
- Do zobaczenia kochanie:*
O 18 przed domem Mercedes:
Sam dzwoni do drzwi Cedes i otwiera jej drzwi jakiś nieznany koleś.
- A ty, kim jesteś? I do kogo przyszedłeś? Wydaje mi się ze pomyliłeś dzielnice wilkołaczku. To dzielnica wampirów
- Wiem, jaka to dzielnica, a ja jestem po Mercedes, umówiliśmy się.
- Tak raczej po moim trupie, że moja siostra wyjdzie z kimś takim jak ty.
- To nie jest Twój wybór tylko jej.
- Żebyś się nie pomylił.
- Chcesz mnie wypędzić jak Kurta ze szkoły, słyszałem, że udało Ci się to całkiem nie źle
- Skoro wiesz to, po co tu nadal stoisz.
- Bo mam do Ciebie interes.
- jaki interes, po za tym, dlaczego miałbym z Tobą robić jakiś interes.
- Bo wiem, że nienawidzisz Kurt, tak samo jak ja jego chłopaka Blain, możemy sobie wzajemnie pomóc.
- jaki jest Twój interes w tym? Pyzatym jak moja siostra się o tym dowie nie będzie zadowolona.
- Już Ci mówiłem jak zniszczymy Kurta, zniszczymy tez Blaina. A Cedes nie musi wiedzieć.
- jak skrzywdzisz moja siostrę wyrwę Twoje serce i Twoja marna egzystencja się skończy.
- Nie skrzywdzę jej tu nie chodzi o Mercedes.
- To, po co z nią wychodzisz?
- Bo ją lubię. Więc chcesz pomóc mi zniszczyć Kurta i Blaina.
- Wiesz, co jestem w środku, przez brata Blaina miałem przesrane teraz się zemszczę. Pyzatym geje zaśmiecają Ziemie nic więcej. Pyzatym jak się nazywasz, bo nie złapałem.
- Sorry nie przedstawiłem się jestem Sam Evans a ty?
- David Jones. Cedes Twoja ranka przyszła.
Po tych słowach Mercedes zbiegła ze schodów. I jak ona wyglądała. Sama szczęka spadła tak nisko, że mógłby zbierać liście z chodnika. Miała na sobie czerwoną sukienkę, która niewiarygodnie przytuliła jej krzywe i szpilki. Włosy opadały jej na ramionach, na ustach miała jasno różową szminkę, podwinięte rzęsy tuszem, pachniała truskawkami Samowi nic nie umkło uwadze Tak mógł sobie wyobrazić jak zdziera z niej tą sukienkę i zostawia tylko te szpilki. Uśmiechał się jak idiota na jej widok. Mercedes uśmiechał się do niego niewinnie i powiedziała
- Hej
- Hej kochanie, wyglądasz przepiekanie- powiedział sam i dał jej buziaka w policzek
- Gotowa do wyjścia.
- Już za chwile tylko wezmę torebkę
- Dobrze piękna mogę czekać na Ciebie nawet wiecznie
- Ok. gotowa, wiec gdzie idziemy?
- Zobaczysz jak tam dotrzemy kochanie
- Dlaczego tak tajemnico?
- Po prostu niespodzianka, mam nadzieje, że Ci się spodoba.
Z tymi słowami doszli do samochodu Sama i wilkołak pomógł wsiąść do auta Mercedes. Po zapięciu pasów przez obydwoje Sam ruszył. Znowu była nieprzyjemna cisza. Sam już myślał, ze jego samochód jest przeklęty, bo za każdym razem, kiedy do niego wsiadali nastawała cisza. Żeby zagłuszyć cisze włączył radio i modlił się, żeby jak najszybciej dojechać do restauracji. Tu nawet nie chodziło o tą cisze, tylko może spowodować wypadek jak będzie cały czas patrzeć na Mercedes zamiast na drogę. Po jakieś 20 min jazdy dojechali w końcu do jednej z najlepszych restauracji w Ohio. Sam pomógł wysiąść Cedes z auta i ruszyli w stronę restauracji.
- Pogięło Cię ta restauracja jest mega droga.
- Wiem kochanie, ale chciałem żeby nasza pierwsza randka była wyjątkowa i niezapomniana.
- Była by taka nawet jakbyśmy poszli do parku na piknik.
- Ale wtedy nikt nie zobaczyłby tej pięknej sukienki nie mogłem do tego dopuścić.
- Jesteś…. Az nie wiem jak to ująć w słowach
- Uroczy, przystojny, seksowny
- Hatha raczej wyjątkowy na swój sposób.
- Dziękuje za komplement kochanie, a teraz, choć do restauracji za nim zmarzniesz.
Sam i Mercedes weszli do restauracji zasiedli przy stoliku i czekali na kelnerkę z menu. Na nieszczęście sama kelnerka okazała się jedna z jego wielbicielek i jedno skokowych wyskoków Quinn Febry. Szczupła blondynka, o niebieskich oczach. Gdy zobaczyła Sama nabrała błysku w oczach i wielkiego uśmiechu na twarzy. Zobaczyła, że siedzi z jakoś dziewczyna, ale przyglądając się jej bliżej zobaczyła, że nie jest żadną konkurencja dla niej, zaczęła, więc mruczeć do Sama.
- Hej, Sammi, co tam u Ciebie?
Rzuciła menu tak, że prawie Mercedes z niego oberwała.
- Hej Quinn ( kurwa jak ja mogłem zapomnieć ze ta nawiedzona laska tu pracuje)
- Wiec pamiętasz o mnie, a już myślałam, że zgubiłeś mój numer.
- Ech… Quinn możemy porozmawiać jestem jakby trochę zajęty
- Tak widzę- spojrzała kpiąco na Mercedes. Wrócę za chwile po zamówienie.
Mercedes patrzyła na Sama i nie wiedziała, co myśleć
- Twoja koleżanka?
- Stara znajoma
- tak widzę, dlaczego do niej nie zadzwoniłeś?
- Bo poznałem Ciebie i się w Tobie zakochałem
- Tak jasne…
- Mercedes proszę Cię przestań, Quinn nic dla mnie nie znaczy
- No jasne, ze nie, bo wszystkich traktujesz jednakowo na jedną noc
- O co Ci chodzi kobieto? Jakby tak było nie zabrałbym na randkę
- Oczywiście ( Boże niech ta randka już się kończy).
- Kochanie proszę Cię może wybierzemy coś z menu
- Skoro musimy to proszę
Quinn po chwili wróciła po zamówienie
- I co Sammy gotowy na zamówienie?
- Tak oboje z Mercedes jesteśmy gotowi na zamówienie.
- No, więc Sammi, co zamawiasz- mruczy Quinn
- Poproszę cole i kopertę ze schabu z szynka i serem, a ty kochanie?- patrzy na Mercedes
-Ja tez poproszę cole i zraz wieprzowy dziękuje
- Na Twoim miejscu zamówiłam by tylko sałatkę- mówi pod nosem Quinn
Sam już nie mógł tego wytrzymać i gdy Quinn odeszła z zamówieniem wilkołak na chwile przeprosił Mercedes, aby porozmawiać z Quinn.
Za nim Quinn odeszła Sam chwycił ja za łokieć i wziął w kąt restauracji.
- O co chodzi Ci Quinn. Nie pozwolę Ci obrażać Mercedes.
- Ale Sammy przecież jesteśmy dla siebie idealni. Spójrz na nią i spójrz na mnie, będzie nam razem dobrze.
- Spójrz Quinn to był tylko jednorazowy wyskok nic więcej.
-Ojjj… wiem, że kłamiesz i że chcesz mnie tak bardzo jak ja Ciebie.- Quinn zaczęła całować go po szyi i masować jego penisa przez spodnie.
- Co ty robisz jestem tutaj na randce.
- Proszę Cię wiesz, że nasz seks był niebiański nikt nie sprawi, że dojdziesz tak jak ja….
- Przestań kobieto, nie chce Cię…
W tym momencie Quinn zaczęła całować Sama w usta i w takiej pozycji Mercedes zobaczyła ich, kiedy miała iść do łazienki. Wkurzona na siebie za swoją głupotę, poszła powrotem do stolika zostawiła Samowi tylko kartkę Tak sadze, że powinieneś umówić się z Quinn ja tu jestem nie potrzebna Żegnaj i wyszła z restauracji. Znalazła wolną taksówkę pod restauracją i ruszyła nią do domu.
W tym samym momencie Sam odepchnął lekko Quinn i krzyknął
0 Co ty robisz? Nie chce Cię zrozum to
Quinn zaczęła płakać
- Prosssszzze Cięęęę Sammmiii jaaaaa Cięęęęę Kooochhaamm
- Uspokój Się Quinn przykro mi, ale między nami nigdy nic nie będzie.
- Alllleeee dllllaczeeeegoooo? Coooo onnnnaaa mmmaaa, czeeeegoooo jaaaaa nieee mmmmaaaammmmm?
- Pomyśl Quinn poco mam być z kiś, komu już się dobrałem do spodni.
Po tych słowach sam odszedł do stolika, który był już pusty. Pomyślał, że może poszła do łazienki, ale zobaczył kartkę, którą napisała mu Mercedes o poczuł się jak idiota. Sam odmówił zamówione jedzenie i wyszedł z restauracji. Zaczął dzwonić jak szalony do Mercedes, ale ona nie odbierała telefonu, a na końcu wyłączyła go. Podjechał pod jej dom , ale nie mógł jej wyczuć, więc na pewno nie wróciła do domu. Nie znał adresu jej przyjaciół, a wątpi, że pojechała do Kurta do Dalton, bo mógł ja tam przecież znaleźć. Stwierdził jednak, że może się mylić i pojechał do Dalton poszukać Mercedes.
Mercedes jednak pojechała zapłakana do Mercedes, nie mogąc zrozumieć, jaką jest idiotką zgadzając się na randkę z Samem. Taką zapłakaną zobaczyła ją Santana i przyciągała do jej domu.
- Boże Cedes, co się stało? – Pyta zmartwiona Tana
- No, więc…. Ja….Sam…Randka…Quinn…Jestem taką idiotką…
- Mercedes proszę Cię uspokój się, oddychaj. Nie jesteś idiotką.
Mercedes płakała na ramieniu Santany przez dobre 30 min aż w końcu mogła zacząć opowiadać, co zaszło.
- No, więc Miłosierdzie możesz mi opowiedzieć, co się stało?
- Tak mogę tylko sama nie wiem, od czego zacząć
- No wiesz najlepiej od początku.
- No, więc Sam napisał do mnie rano umówił się ze mną na randkę. Na początku nie bardzo byłam pewna czy wogóle iść, ale się zgodziłam. Sam przyjechał po mnie o 18 i był prawdziwym dżentelmenem. Otwierał mi drzwi, pomógł wejść i wyjść z samochodu. Wziął mnie do najlepszej restauracji w Ohio. I wszystko było w najlepszym porządku, aż nie przyszła do ans kelnerka. Ta kelnerka miała na imię Quinn i była „koleżanką" Sama. Po tym jak wzięła od nas zamówienie Sam ruszył za nią, bo chciał jej coś powiedzieć, a ja nie chciałam się mieszać w nie moje sprawy. Naprawdę dobrą chwile ich nie było, a ja chciałam iść do łazienki. Więc kiedy ruszyłam w jej stronę, zobaczyłam jak Sam całuje się z tą kelnerką w rogu restauracji. A ona miała rękę na jego penisie. Nie wiedziałam, co zrobić, więc wróciłam do stolika wzięłam swoje rzeczy, napisałam tylko jeszcze kartkę do Sama i przyjechałam tutaj. Sam dzwonił do mnie kilka razy jak byłam w taksówce, ale wyłączyłam telefon po jego 10 próbie.
- Dobrze zrobiłaś, że tutaj przyjechałaś, ten gościu nie jest wart Twoich łez jest skończonym kretynem. Daj sobie z nim spokój tak będzie najlepiej.
- wiem Tana. Ale to nie znaczy, że to będzie mnie boleć.
- Dasz radę, pomogę Ci znaleźć kogoś odpowiedniego 100 razy lepszego od Sama Evansa.
- Tak mam nadzieje.
Po tej spowiedzi i słowach otuchy od Sanatany Cedes zadzwoniła do rodziców powiadomić ich, że dziś śpi u Santany. Dziewczyny jeszcze po chwili rozmowy udały się w sen. Tak naprawdę teoretycznie Santana zastanawiała się jak pomóc Mercedes za pomocą czarów, a Mercedes nie mogła zapomnieć o Samie choćby bardzo chciała. Przed obiema dziewczynami czekała długa noc.
Sam w tym samym czasie pojechał do Dalton, szukać Mercedes. Ale jak dojechał tam zobaczył Kurta z Blainem, wiedział, więc że nie może jej tam być. Pojechał do domu i myślał jak mógł spieprzyć tak randkę, która miał być idealna. Nie wiedząc to zrobić wysłał Mercedes sms-a. Pozwól mi to wyjaśnić, to nie jest tak jak myślisz. Zadzwoń lub napisz będę czekać Sam.Sam położył się na łóżku i wyobrażał sobie jak ta randka miała pójść. Mieli siedzieć w restauracji rozmawiać, uśmiechać się do siebie, Ja trzymałbym ją za rękę i irytował. Mercedes udawałaby, że jej się to nie podoba. Zjedlibyśmy zamówione jedzenie, a później poszlibyśmy się przejść do parku. Ja cały czas nie puszczałbym jej dłoni. W pewnym momencie, kiedy zapatrzyłaby się na zachodzące słońce chwyciłby ją w talii i trzymałbym głowę w jej szyi wąchając jej perfumy. Ona w końcu by się zdenerwowała i odepchnęła mnie żartobliwie. Później odwiózłby ją do domu i namiętnie pocałował. Tak to by była idealna randka. I w tym momencie Sam uświadomił sobie, o czym marzył. Cholera, co jest z Tobą Sam, przecież tu chodzi tylko o zakład. Już masz w swoim zespole jej brata, czego więcej można chcieć. Ach Mercedes pod sobą, całując jej pulchne usta. Sam przestań! Tak Sam bijący się z własnymi myślami w końcu zasnął. Mercedes, gdy się obudziła, wróciła do domu i włączyła telefon. Zastanawiał się przez chwile czy odczytać wiadomość od Sama, ale nie mogła się powstrzymać. Stwierdziła, że tym razem się nie nabierze i odpisała mu: Odczep się ode mnie, nic mi nie musisz wyjaśniać wiem, co widziałam skasuj mój numer Mercedes.
Od sobotniej rozmowy w domu Kurta,Santana zaczęła działać poprzednio prosząc elfa żeby dał jej coś należącego do Blaine. Chłopak miał od niego wisiorek w specyficzne wzory pytając jej czy to wystarczy podał go jej. Szatan przyjrzała się wisiorkowi i kiwnęła głową że tak.,chowając go do kieszeni w torebce. Po powrocie do domu czarownica przyjrzała się wisiorkowi bliżej były na nim wzory należące do rodziny królewskiej i emanowała z niego magia charakterystyczna dla danego wampira w tym przypadku Blaine. Następnego dnia w poniedziałek po obiedzie poszła do rodowej biblioteki i zaczęła szukać za pomocą magii odpowiednich ksiąg odnalazła kilka. Przejrzeniu zawartości ksiąg okazało się ze jest w nich kilka naprawdę fajnych zaklęć, ale na wampiry wszystkie są krótko trwałe. Szatan postanowił ze wykorzysta je wszystkie może być nie zła zabawa -pomyślała. Najciekawsza zaklęcia, jakie tanie na pierwszy rzut oka wpadły w oko były zaklęcia powodujące ból brzucha mdłości migreny, krwiowstręt i rożne inne. Jeśli na przykład odpowiednio połączyło się dwa z nich plus dodatkowo dodałaby się magie wampira z wisiorka mogła powstać mieszanka wybuchowa. Czarownica zabrała po dokładnym przejrzeniu te najciekawsze i najbardziej potrzebne księgi zostawiając bibliotekę w takim stanie jakby jej tu nie było i poszła do siebie. Po zamknięciu się w pokoju postanowiła zacząć od dziś. Strzeż się Blaine Anderson zemsta to jest coś, co Santana potrafi najlepiej. I nasz Szatan zaczął działać.
Następnego dnia w Dalton lekcja historii. Blaine stara skupić na tym, co mówi nauczyciel, ale nie może od rana ma ból głowy połączony z migreną. Kurt przygląda mu się z drugiego końca sali z ciekawości. Zauważył na poprzedniej lekcji ze chłopak masuje skronie jakby go głowa bolała, ale jak na razie nie poszedł do pielęgniarki może czeka do końca lekcji. Mija kolejna lekcja Blaine nadal nie poszedł do pielęgniarki. Dopiero po ostatniej lekcji wampir wybrał się do pielęgniarki, która dała mu coś na ból głowy i odesłała do lóżka żeby odpoczywał. Następnego dnia chłopak znowu źle się czuł tylko ze tym razem wymiotował cały czas pielęgniarka wezwała lekarza, który dal mu odpowiednie leki i zwolnił na dwa dni z lekcji. Kurt cały czas przyglądał się całej sytuacji z boku. Po dwóch dnia Blaine umówił się Kurtem na jak zwykle na to zęby móc się pożywić. Tylko, że tym razem skończyło się inaczej wampir cały posiłek zwymiotował, za to elf miał 100% pewność, że to i poprzednie zdrowotne problemy chłopaka to sprawka Santany. Dzięki. Niczym się nie zdradzając opuścił pomieszczenie. Problemy zdrowotne Blaine trwały przez dwa tygodnie a Kurt z nieodgadnionym wyrazem twarzy przyglądając się temu z boku gratulując czarownicy pomysłowości i skuteczności. Pomysłowość i skuteczność naszego Szatan była tak dobra i ociekała wredotą, że po jakimś czasie wampir domyślił się ze jego problemy zdrowotne to czyjaś sprawka zwłaszcza ze przez cały ten czas przyglądał się Kurtowi i zauważył ze chłopak nie nosi łańcuszka, który dostał od niego w prezencie na Boże Narodzenie. Ten łańcuszek był specyficzny i jedynymi osobami, które mogły go zdjąć był on i elf. A drugą rzeczą było to, że codziennie było mu, co innego. Objawy nie pasowały do siebie i do żadnej logicznej i znanej mu i lekarzom choroby. Któregoś dnia przez przypadek wampir podsłuchał rozmowę Kurta z kimś przez telefon:
-Cześć Szatanie, co tam?-pyta roześmiany Kurt.
-U mnie dobrze, słyszę, że masz dobry humorek czyżby Żel miś cię rozśmieszył?-pyta Tana.
- I do jeszcze jak. Jednego dnia bóle głowy, następnego migrena jeszcze innego wymiotuje, albo ma krwiowstret, albo lata, co piec minut do toalety, wypadają mu włosy i jeszcze inne. Po tym jak zwymiotował moją krew domyśliłem się, że zaczęłaś działać. Dziękuje, dzięki temu mogłem wszystko przemyśleć i pogodzić się z tym, co miało miejsce. Ale do małżeństwa nie jestem jeszcze gotowy i z tym jak na razie ciężko jest mi się pogodzić.
- Z zemstę nie musisz dziękować w końcu Żel misiowi się należało hi hi. Atropos pomysłów wszystkie zaczerpnęłam z naszych czarodziejskich ksiąg, które były w mojej rodowej bibliotece. Szatan jak zwykle do usług.
-Czasem brakuje mi twojego tupetu i poczucia humoru. Bez ciebie tu jest trochę nudno ,Santana.-mówi elf. W tym samym czasie wampir myśli no tak mogłem się tego spodziewać, że Kurt poprosi o pomoc przyjaciół, tylko, czemu Santana.
-Dzięki za komplement Porcelanko.
-Chciałbym żebyś zakończyła swoje magiczną zemstę. Minęły już dwa tygodnie i jestem gotowy na nasz plan.
-Ok. Koniec czarów na Blaine. Powodzenia -mówi Santana.
-Dzięki. Pa.-mówi elf i rozłącza się. Idąc dalej nie zauważa Blaine, który wychodzi zza rogu i wpada na niego.
-Cześć skarbie.-mówi wampir – coś ty w takim dobrym humorze, co?
-Cześć a tak sobie -odpowiada elf.
- Ach to dobrze. A co tam u Santany-pyta wampir wchodząc delikatnie w myśli chłopaka. Kurt spanikowany myśli, czemu pyta o wychodził zza tego roku chyba nie słyszał mojej rozmowy z nią przez telefon.
-Słyszałem całą waszą rozmową -odpowiada na myśli chłopaka Blaine- rozmiem, że to, co mi się przez ostatni dwa tygodnie przytrafiło, zasłużyłem sobie na to. Ale jednej rzeczy w waszej rozmowy do końca nie rozumiem-mówi, Blain.
-jakiej?-pyta elf.
-z małżeństwem ?kto się u was chajta -pyta wampir.
-Ja -odpowiada elf .Wampir jest zaskoczony i zły jednocześnie myśli zasłużyłem sobie na to. Elf widząc jego smutne spojrzenie.
-chodź do mnie tam ci wszystko wyjaśnię to nie jest rozmowa na korytarzu. Po przejściu kilku korytarzy staje przed drzwiami do pokoju elf.
-wejdź, chcesz herbaty albo kawy.
-kawę poproszę no, więc, za kogo wychodzisz.-pyta blady wampir.
Po zrobieniu i przyniesieniu kawy im obu Kurt odpowiada:
-Za ciebie.
-Jak ja nie rozumiem -mówi zaskoczony wampir.
-Jak to nie rozumiesz?-pyta elf i oddycha spokojnie-, co wiesz o towarzyszach wampirów.
-Całkiem sporo, właściwie wszystko, co znalazłem w książkach i rodzice mi powiedzieli -odpowiada chłopak.
-A pamiętasz, co powiedziałeś po tym jak mnie ugryzłeś i w jakim języku?
-Mój w moim ojczystym języku. Oh teraz rozumiem. Kto cię uświadomił, raczej nie Michael i Caroline, bo bym o tym wiedział. Dostałbym niezłą pogadankę zwłaszcza od Michaela.-mówi wampir.
-Nie – Kurt chichocze -Santana i Mercy moje przyjaciółki. One mi wszystko wyjaśniły, kiedy im powiedziałem, co się, stało zwłaszcza Santana i zaczęły już pomału wszystko planować. Przepraszam, że tak zareagowałem, ale nie wiedziałem, co się dzieje i dlaczego tak zareagowałeś, kiedy poczułeś moją krew teraz wiem więcej i jestem gotowy ci wybaczyć i przyjąć twoje przeprosiny. Chciałbym cię przeprosić za to, co się, działo z Tobą przez te dwa tygodnie to była zemsta za to, co zrobiłeś. To był pomysł Szatana a ja się, zgodziłem.-powiedział lekko speszony elf.
-No cóż, rozumiem i wybaczam. Przy okazji to mnie nauczyło jednego.-mówi Blaine.
-Czego?
-Żeby nie zadzierać z Tobą i twoimi przyjaciółmi, jesteście razem niebezpieczni.-mówi wampir i muska delikatnie usta elfa pocierając przez spodnie jego członka. Elf zaczyna mruczeć, co się podoba i podnieca pomału wampira. Az w końcu odrywają się żeby naprać powietrza.
-To było słodkie, ale musimy przerwać i powiadomić o zaistniałej sytuacji twojego brata. No, więc ja to mam zrobić czy ty?-pyta Kurt.
-Zrobimy to razem-odpowiada Blaine.
Wampir wyciąga komórkę i dzwoni do brata żeby się spotkali powiedzmy za godzinę u niego, w Dalton.
Godzinę później w pokoju Blaine w międzyczasie chłopcy zmienili miejsce pobytu żeby nikt im nie przeszkadzał. Starszy Anderson zjawia się o wyznaczonej porze. Wchodząc do pokoju Blaine mówi:
-Cześć młody, witaj Kurt. Mówiłeś ze to ważna sprawa, więc jestem. No, więc, o co chodzi. Podchodzi do kanapy i seida obok chłopaków. Blaine odwraca twarz bojąc się spojrzeć bratu w oczy, czym ten jest zaskoczony. Ale cierpliwie czeka. W końcu młodszy wampir zbiera się w sobie i zaczyna opowiadać od początku do końca zaistniałą sytuacje a Kurt od czasu do czasu dorzuca swoją cześć. Po skończeniu wyjaśnień, starszy wampir jest zaskoczony reakcją brata, ale z drugiej strony jest zadowolony, że znalazł swojego towarzysza i jest nim właśnie elf.
-Spójrz na mnie Blaine -odzywa się Michael.
- Nie -odpowiada młodszy -jesteś zły na mnie zgadza się, za to, co zrobiłem.
-Tak -odpowiada starszy Anderson -ale z drugiej strony jestem szczęśliwy, że znalazłeś swojego życiowego towarzysz i jest nim Kurt.
-Naprawdę?
-Naprawdę- odpowiada i przytula brata. Michael odrywa się od Blaine i przechodzi do setna sprawy.
-Twoi rodzice nie wiedzą zgadza się Kurt-spogląda na elfa.
-Zgadza się, nie miałem odwagi im powiedzieć zwłaszcza Finowi. O całej sprawie wiedzą jedynie Santana i Mercy to one mnie uświadomił i zaczęły wszystko planować.-odpowiada Kurt.
-Ja się wszystkim zajmie, powiadomię twoich rodziców i skontaktuje się, z dziewczynami. Mamy całe dwa miesiące czasu. Acha powiadomię też naszych rodziców Blaine. Wy nie macie się, czym martwić. Cieszcie się sobą i zajmijcie nauką. To ja lecę spotkać się z twoimi rodzicami Kurt. Michael wychodzi a chłopcy zostają sami.
Po wyjściu brata Blaine zamyka drzwi na klucz i patrzy w iskrzące oczy elfa. Ten lekko zaskoczony i przestraszony patrzy wampirowi w oczy. Chłopak podaje mu rękę i przenoszą się bliżej kominka. Siadają na dywanie na wprost niego i zaczynają się całować. Wampir delikatnie muska usta elfa i czeka aż ten go wpuść i co ten robi pod naporem tego słodkiego języka. I zaczyna się taniec obojga języków elf próbuje przejąć kontrole, ale nie udaję mu się. Po jakimś czasie odrywają się od żeby naprać oddechu. Blaine przytula Kurta do siebie i zaczyna masować jego plecy żeby chłopak rozluźnił się. Masując jego plecy zaczyna pomału ściągać jego koszulkę i po zdjęciu jej całkowicie rzuca ja na kanapę. W pewnym momencie nachyla się nad twarzą chłopaka i zaczyna muskać i przygryzać jego małżowinę jednocześnie odpinając pasek od spodni, ściąga go całkowicie i odrzuca w kat. W międzyczasie odpina spodnie i delikatnie pociera już lekko nabrzmiały penis towarzysza. Chłopak nadal pojękuje, ale kiedy czuje dotyk na swoim kogucie wygina się plecami do tyłu nie mogąc potrzymać głośnego jęku.-och -mruczy. Reakcja elfa na pieszczoty wampira bardzo się temu drugiemu podoba. Blaine ich nie przerywa wręcz przeciwnie schodzi językiem na pępek chłopaka, który zaczyna delikatnie muskać.Elf na przemian to wzdycha to jęczy. W końcu wampir ściąga spodnie elfa razem z bielizna i jego oczom ukazuje się penis towarzysz będący w pełnej gotowości. Po napatrzeniu się na członka partnera kładzie go na dywanie przed kominkiem i zaczyna delikatnie schodzić głową dół w kierunku penisa partnera aż w końcu bierze go całego do buzi i zaczyna delikatnie ssać. Kurt nadal jęczy i pojękuje, ledwo panuje nad sobą i nad swoimi odruchami, kiedy czuje usta partnera na swoim członku i jego ręce delikatnie drażniące jego sutki zaczyna krzyczeć, jego oczy zachodzą mgła a twarz staje się delikatnie czerwona. W międzyczasie wampir delikatnie próbuje włożyć jeden palec w otworek chłopaka jednocześnie ssać i delikatnie masując drugą rekom brzuch elfa zęby się odprężył, co ten robi. Po jakimś czasie do drugie palca dochodzi trzeci. I zaczyna delikatnie palcami drażnić to miejsce chłopaka jednocześnie przygotowując go na coś większego. Nie zapomina też o tym, że by ssać jego członka Po krótkiej chwili elf przezywa pierwszy w sowim życiu orgazm i spuszcza się prosto w usta wampira ten połyka wszystko. Po chwili całuje elfa żeby mógł poczuć jak smakuje. Chłopak mocno czerwony i zażenowany odwzajemnia pocałunek. Blaine cały czas masuje jego otworek jednocześnie całując go. W pewnym momencie wyjmuje palce i przyzywa do siebie lubrykant smaruje nim swojego mocno już nabrzmiałego członka i otworek elfa. Całując go delikatnie napiera na niego mocno napalony, ale kontroluje się żeby nie zranić go zbytnio. Całuje go ponownie i mruczy mu do uszko- Odpręż się to nie będzie tak bardzo bolało. Postaram się w miarę uśmierzyć twój ból, ale musisz się odprężyć, zrelaksować się i pozwolić mi wejść ok. całując nadal delikatnie napiera na wejście chłopaka pomalutku wchodzi w niego aż po dłuższym momencie jest cały w środku – och - mruczy elf. Wampir nie rusza się od razu dopiero jak zauważa, że chłopak przyzwyczaił się do tego, że jest wypełniony zaczyna się w nim z początku delikatnie poruszać a później coraz szybciej. W tym samym momencie zaczyna pocierać członka elfa w miarę pchnięć. Po dużej dłuższej chwili obaj chłopcy dochodzą jednocześnie a z wampira zaczyna wydobywać się jego magia i oplatać elf. Nie wielka jej ilość, ale wystarczająca zostaje wchłonięta przez chłopaka, tworząc na pośladku chłopaka herb rodziny królewskiej. W ten oto sposób Kurt stał się jedynym kochankiem wampira. Zmęczeni chłopcy kładąc się obok siebie zasypiają przed kominkiem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 1

LOUANE EMERA - JE VOLE (La Famille Bélier)