Rozdział 11
Rozdział 11
Mercedes cały czas zastanawiała się jak to możliwe ze czary Santany nie zadziałały. Niby nie czuła się dziwnie, ani inaczej niż przedtem, ale jednak czuła coś, czego nigdy wcześniej nie czuła. Poszła spać z obawami i wcześniej za nim weszła do łóżka napisała SMS-a do Kurta, Blaine, Finna i Santany o spotkanie następnego dnia po szkole. Gdy tylko zamknęła oczy pojawił jej się przed nimi Sam śpiący na swoim łóżku to właściwie było jak wizja niż sen, słyszała jak mówił gdziekolwiek będziesz będę tam z Tobą. Otworzył oczy i wizja zniknęła, kompletnie tego nie rozumiała., już sama nie wiedziała, że od tego myślenia ma jakieś omamy, a może to był zwykły sen. Zamknęła oczy ponownie i nic już nie wiedziała, więc Mercedes pomyślała, że musiało jej wyobraźnia po prostu to pokazać. W końcu zmęczona swoimi myślami zasnęła. Obudziła się z rana już z lepszym nastrojem, sen wpłynął na nią pozytywnie. Sprawdziła telefon tam już były SMS-y od Sama.
- Dobranoc kochanie życz Ci miłych snów. Kocham Cię i przepraszam za dziś :*
- Wszystko porządku Merci nie odpisałaś?
- Tak myślę, że zasnęłaś, nie myśl o tym wszystkim za dużo odezwę się jutro Kocham 3
- Dzień dobry kochanie jeszcze raz przepraszam za wczoraj nie chciałem żeby tak wyszło tak bardzo mi na Tobie zależy. Kocham Cię odpisz maleńka :*Mercedes szybko odpisała parę słów
- Nie martw się kochanie wszystko jest ok. wybaczam Ci. Ja Ciebie też kocham i tęsknię :*Wampirzyca odłożyła telefon i szybko skoczyła pod prysznic. Ubrała u ruszyła do szkoły. Lekcje ciągły się dla niej nie miłosiernie, oprócz kilku tekstów z Samem i innymi ludźmi myślała, że umrze z nudów. W końcu zabrzmiał dzwonek kończący ostatnio lekcje i Merci szykowała się na spotkanie z przyjaciółmi, w Breadstix.
Spotkanie w Breadstix
Cała piątka spotkała się w środku. Po przywitaniu się, wybraniu stolika i wyborze jedzenia zaczęli rozmowę.
- No, więc Merci, dlaczego chciałaś się z nami tutaj spotkać kochanie? Nie żebym narzekał, Merci- Mine, ale brzmiałaś dość zdesperowani- mówi Kurt
- Chciałam się z wami spotkać, bo pamiętasz Kurti jak Santana rzucała czar na Blaina
Kurt zaczerwienił się i spojrzał zawstydzony na Blaina
- Tak Merci, do czego zmierzasz- mówi Kurt
- No tak, więc wczoraj spotkałam się z Santana żeby sprawdziła Sama i nie mogła wykonać na nim żadnego czaru.
- No właśnie, gdy Merci wyszła próbowałam jeszcze, ale nic nie zadziałało. Mówię wam, Mouth Trouty coś knuje. Śmierdzi mi tym na kilometr i nie mówię tu o jego skarpetkach.
Całe towarzystwo zaczęło się śmiać a Merci się zarumieniła.
- Mówiłam Ci, że tylko to mogłam zabrać- mówi zawstydzona Merci
- Dobre dobra niech Ci będzie- mówi śmiejąca się Tana
Nikt nie zwrócił uwagi, ale Blaine słuchał wszystkiego z wielką uwagą, mając złe przeczucia.
- Merci a dlaczego w ogóle chciałaś sprawdzić Evansa- pyta Albin
Tego pytania najbardziej obawiała się Mercedes.
-Merci- Mine?- mówi Kurt
- NobojasiespotykamzSamem- mówi szybko Merci
- Możesz powtórzyć kochanie?- pyta Kurt
- No, bo ja się spotyka z Samem- powiedziała Merci na jednym wdechu.
Wszyscy oprócz Santany byli szokowani.
- Wiedziałaś o tym Tana- pyta Finn
- No tak Merci wczoraj mi powiedziała.
- I nie wybiłaś jej z tego głowy- mówi oskarżając Finn
- Finn uspokój się to jest mój wybór- mówi zła Merci
- A jak Cię skrzywdzi?- mówi Finn
- To wtedy będę się martwić
- Merci proszę on nawet nie jest z naszej rasy- mówi Finn
- Kurt tez nie jest z naszej rasy a ja nie widzę żeby ktokolwiek miał pretensje do niego
- Bardzo dobrze wiesz, że to jest, co innego, Kurt od zawsze wychowywał się w rodzinie wampirów.
- A dziadek Sama jest hybrydą.
- Co ma piernik do wiatraka Mercedes- mówi Finn
- Dobrze stop nie każdy się uspokoi!- krzyczy Blaine.
Wszyscy spojrzeli na niego z szeroko otwartymi oczami. Tana zaczęła pocierać plecy Finna i szeptać mu coś do ucha. Nie było to słyszalne dla innych, ale Blizne słyszałam jak Santana mówiła Finny kochanie nie martw się ja się tym zajmę skontaktuje się z Babicą i zobaczymy, co ona na to powie. Blaina jednak martwił się, że i to w tym przepadku może nie pomóc.
- Merci działo się jeszcze coś dziwnego oprócz tego?- pyta Blaine
- Znaczy powiedzmy, że tak…
- Co to znaczy Miłosierdzie?
- Jak szłam spać widziałam jakby Sama w swoim łóżku mówiącego coś do mnie.
Tego właśnie spodziewał się Blaine
- Myślisz, że mógł mnie zahipnotyzować czy coś?- pyta smutno Merci
- Nie nie tylko starzy i potężni wilkołakowi i wampiry to potrafią.
- A wiesz, co zrobił?- pyta Merci
Blaine najpierw chciał upewnić się ze jego przeczucia są prawdziwe
- Nie Merci niestety.
Później przyjaciele zmienili temat na coś milszego, aż wyszli do domu gdzieś koło rozmowy przyjaciół był zbliżający się koncert na który prawie wszyscy oprócz Merci się, wybierali.
-Jak tam przygotowania do koncertu.-pyta podekscytowany Kurt.- Możecie iść?
-Jasne,elfie moi rodzice się zgodzili nawet nie musiałam ich zbytnio straszyć – mówi Tana .
-Nasi rodzice to znaczy moi i Kurta wyrazili zgodę z początku Burt robił problemy ,ale kiedy mu powiedziałem że Blaine tez tam będzie to z pomocą mamy i odpowiedzi na mnóstwo pytań i obiecaniu mu kilku rzeczy zgodził się.-mówi Finn z u,śmiechem.
-Jezu- mówi Kurt – zapomniałem o nadopiekuńczość mojego ojca ,co mu obeschła Finn mam nadzieje ze nie będziesz żałował tej obietnicy .
-Spokojnie braciszku nie tylko ja mu coś obiecałem. Blaine tez z nim rozmawiał i tez mu coś obiecał. Nie boj się nie żałuje obietnicy.- Kurt patrzy ze zgrozą na swojego chłopaka i pyta
- Blaine co obiecałeś mojemu ojcu?
-Tylko to że przez cały koncert będziesz pod opieką moja twojego brata i reszty przyjaciół. Nie mam zamiaru spuścić cie z oczu kochanie nigdy nie wiadomo co może się wydarzyć tam wielu ludzi. Tana podekscytowana pyta
-Co tak cicho siedzisz jak tam twoje przygotowanie do koncertu mam nadzieje ze twoi rodzice się, zgodzili bo jak nie to ci pomogę ich przekonać – mówi z tym swoim charakterystycznym uśmieszkiem Szatan
-Ja raczej nie pójdę- mówi Merci.
Przyjaciele patrzą na nią w szoku .Pierwsza trzeźwieje Santana i pyta
-A niby to dlaczego nie chcesz iść co? Mam nadzieje że masz jakieś dobry powód ,jest okazja zobaczyć najbardziej znaną gwiazdę na żywo i się dobrze bawić a ty nie idziesz?
-Nie zdecydowałam jeszcze nie wiem co na to Sam.
-Kurcze czy ty musisz koniecznie iść z nim Nie-odpowiada Tana.
-Merci chodź z nami na ten koncert wiesz jak mi zależy wszystko jest załatwione,błagam – mówi zrozpaczony i smutny Kurt.
- No nie wiem.
-Jak ty nie pójdziesz to ja tez nie pójdę.
-Cholera- mówi wściekła Tana -patrz co zrobiłaś ,zraniłaś swojego najlepszego przyjaciela Kurt nigdy o nic nie błagał ,spójrz na niego jest smutny,a był taki szczęśliwy że calom paczką pójdziemy na ten koncert. Wszyscy patrzą na smutną i zawiedzioną minę elfa,oni wiedzieli że jeśli Merci powie nie to nici z koncertu ,sama wampirzyca tez by,la tego świadoma ale nie mogła się, zdecydować. Spojrzała na Blaine on jako jedyny milczał.
W końcu patrząc na smutna i prawie płaczliwą minę swojego towarzysza powiedział:
-Przykro mi Merci ale jedyne na czym mi zależy to ,to żeby mój kochanek był szczęśliwy. Nie wiesz nie widziałaś jego szczęśliwej wręcz rozanielonej miny ,kiedy mu powiedziałem ze mam te bilety i ze pójdziemy. On pójdzie jeśli ty pójdziesz i ty dobrze o tym wiesz. Jak wiesz mogę cie zmusić do tego ,ale za względu na niego nie chciałbym tego robić i sama się zgodzisz. Kurt jest silny swoja siłę czerpie z nas swoich przyjaciół. To my zawsze go wspieramy ,rozmieszamy kiedy jest smutny ,pomagamy kiedy ma problem,on w zamian robi to samo a nawet więcej bo oddaje nam całego siebie. Nie rań go,on dla ciebie zrobił tak dużo a teraz wręcz cie błaga żebyś poszła z nami a wiesz tak dobrze jak my że on nigdy nie prosił a tym bardziej nie błagał. A jeśli chodzi o Sama to jeśli będzie chciał to może pójść z nami .Zgodzę się na to ,ale tylko dlatego żeby mój Kurt był szczęśliwy.
Merci patrzy na Blaine z powaga zgodził się na to żeby Sam poszedł z nami ze względu Kurt,to było dla niego sporę poświęcenie. Ona wiedziała że następnym razem Blaine nie będzie na tyle miły. Spojrzała na elfa ,którego wzrok był zwrócony w kierunku wampira a
twarz wtulona w zagłębienie jego szyi. Nie spojrzał na nią .
-Dobrze -powiedziała -Zgadzam się idę z wami na koncert. jeszcze dzisiaj porozmawiam z rodzicami ,na pewno się zgodzą. Kurt spojrzał na Merci i,otrzeźwiał i rozradowany krzyknął
-Dziękuję Miłosierdzie.-Wampirzyca uśmiechnęła się i powiedziała dla ciebie wszystko,kochanie. Pogadali jeszcze trochę ,dopili kawę i wyszli z restauracji każdy w swoim kierunku. Kurt i Blaise idąc w kierunku Dalton zaczęli rozmowę ni stąd ni owad o swoich pierwszych miłościach.
-Mogę cie o coś zapytać-zapytał niepewnie Kurt.
-Jasne -odpowiedział Blaise-Jak miała na imię twoja pierwsza miłość?
-Ty jesteś moją pierwszą i jedyna miłością Kurt skąd to pytanie? Po Dalton chodzą pogłoski że przede mną miałeś kilku.
-Tak to prawda miałem kilku, ale kochanków wiesz przecież że wampiry wiążą picie krwi od dawcy z seksem. Z nami jest inaczej ty jesteś moim towarzyszem. Po posmakowaniu twojej krwi innej już nie mogę pić. Nie smakuje mi. Ty jesteś dla mnie tym jedynym i najważniejszym w moim życiu. To z Tobą mogę mieć rodzinę,dzieci. A jak jest z Tobą ,malutki czy ktoś był przede mną kogo kochałeś na tyle żeby mu się oddać.-zapyta,l z trwogę wampir. Kurt milczał,Chłopcy nawet nie zauważyli jak doszli do swojego pokoju. Otworzyli drzwi i rozsiedli si e wygodnie na kanapie,popijając herbatę po chwili
wampir się odzywa
- odpowiesz na moje pytanie
-Tak był ktoś taki miał na imię Sebastian i by,l ode mnie cztery lata starszy. Ale między nami do niczego nie doszło bo musiał wyjechać jego rodzice byli wojskowymi. Był przyrodnim bratem Mata chłopaka Merci w ten sposób go poznałem. Był przystojnym i wysportowanym brunetem o niebieskich oczach,l właściwie jest człowiekiem nie mamy ze sobą kontaktu od tego czasu jak wyjechał a szkoda bo był moi najbliższym przyjacielem ,jedynym ludzkim przyjacielem. Pomagał mi kiedy miałem problem,mogliśmy rozmawiać na każdy temat to on uświadomił mi że jestem gejem dużo na ten temat rozmawialiśmy. Dużo ćwiczył karate,judo boks i inne sporty walki. Jako jedyny z moich przyjaciół miał prawko i wszędzie nas woził. Rodzice ufali mu chyba dlatego że jego ojciec był wysoką rangą wojskowym. Ojciec kiedy miał 18 lat nauczył go strzelać. On sam nie posiadał broni ,ale jego ojciec tak w razie czego do obrony. Kiedy miał 19 lat ojciec dostał przeniesienie i wyjechali do San Diego. Nauczył mnie wielu rzeczy,razem ćwiczyliśmy karate,on nauczył mnie tez prowadzić samochód. Rozmawialiśmy tez na wiele tematów :modzie,samochodach ,technologiach i wielu innych rzeczach i sporo się, całowaliśmy to on nuczył mnie że życie jest brutalne i ze trzeba umieć się bronić. Czasami był,wredny miał swoja ciemną stronę tak jak ty ,ale dla mnie był zawsze miły bronił mnie przed każdym kto chciał mnie zranić. Czasami mi go przypominasz ,kiedy się na coś uprzesz albo gdy próbujesz mi matkować -zachichotać elf- albo kiedy jesteś zły na kogoś lub o coś wtedy masz minę taką jaką on miał kiedy był,w takim stanie. Sporo przeżył jego matka zmarła ,kiedy był mały .Ojciec drugi raz ożenił się z murzynka i później urodził się Matt. Z początku był o niego zazdrosny,ale ojciec mu wszystko wyjaśnił i trzymał rodzinę twardą ręka z miłością i tą miłość było widać w każdym słowie ,geście jak się ich odwiedzało. Czasami mi go brakuje,ale z czasem coraz mniej. Bardzo cierpiałem kiedy wyjechał w końcu kochałem go ale z czasem przestałem cierpieć dzięki wsparciu przyjaciół głównie Merci ,bo ona tez cierpiała z powodu Matta. Pomagaliśmy sobie nawzajem w cierpieniu po stracie kogoś bliskiego.
Blaine słuchał uważnie opowieści towarzysza w końcu kiedy elf skończył zapytał
- Co byś zrobił, gdybyś spotkał go ponownie?
- Nie wiem,naprawdę nie wiem Blaine- odpowiada Kurt.- jestem zmęczony to był ciężki dzień dla mnie.
- Ok .Idę pierwszy pod prysznic.- powiedział Blaine .Poszedł do łazienki i po 15 minutach wyszedł z ręcznikiem wokół bioder. W międzyczasie Kurt się rozebrał wziął ręcznik i wszedł do łazienki po wampirze. Kiedy wyszedł Blaine już leżał w łóżku elf
wślizgnąwszy się do niego przytulił wampira i zasnął .
Sam i Blaine „konwersacja
Blaine cały czas myślał o tym, co powiedziała Mercedes wczoraj. Nie mógł spotkać Sama nigdzie już wczoraj, więc czekał żeby spotkać go samego na następny dzień w szkole. Złapał go łazience trochę nie zręcznie, ale musiał z nim pogadać.
- Szukałem Cię Evans- powiedział Blaine.
- Tak a to ciekawe, po co Anderson
- Ty dobrze wiesz Evans
Sam uśmiecha się szyderczo i mówi
- Wydaje mi się, że nie mamy żadnych spraw razem
- A Mercedes?
- To moja dziewczyna kochany kuzynku
- A ja Ci mówiłem, że masz się od niej trzymać z daleka.
- Nie była by zachwycona jakby to słyszała, że jej chłopak ma się od niej trzymacz daleka
-Obaj wiemy Evans, że to jest tylko zemsta na mnie ona się nie liczy
- Nie wiem, co gadasz Anderson zależy mi na niej.
- Przyznaj się, co zrobiłeś jej?
- Nie wiem, o czym mówisz?
- Proszę Cię mówiła, że widziała Cię podczas snu ja wiem, co to oznacza ty też.
- Uczyniłem ją na zawsze moja jak ty Kurta
- To nie jest zabawa Evans nawet nie wiesz, co uczyniłeś- powiedział Blaine i popchnął Sama był tak wkurzony aż oczy zrobiły mu się czerwone i wyszły kły.
- Wiem, co zrobiłem kocham ją i będziemy na zawsze razem- powiedział Sam i tak samo jak Blaine przemienił się.
- Będziemy walczyć, jeżeli wygram dasz jej spokój- mówi Blaine.
- Chętnie możemy walczyć, ale dobrze wiesz, że to i tak nic nie zdziała połączenie ze mną jest silne, jeżeli nie będziemy razem będziemy obaj nieszczęśliwi do końca życia aż uschniemy. Nie chcesz chyba tego dla niej kuzynku.
- Wiem jak działa połączenie nie rozumiem tylko Twojego chorego działania. Dla zemsty niszczyć czyjeś życie
- To nie jest dla zemsty.
- Nie wierze Ci
- I nie musisz.
- Dowiem się jak zerwać te połączenie choćbym miał przeczesać wszystkie kraje.
- Nie ośmielisz się Anderson
- Sprawdź mnie
Tego było już za dużo chłopcu rzucali się na siebie rozwalając przy tym połowę łazienki. Obydwoje się przemienili Blaine tęczówki pociemniały a twardówka zrobiła się krwisto czerwona. Z ust wyszły mu dwa ostre kły a usta zrobiły się ciemno czerwone. Sam za to pokrył się cały sierścią, twarz zrobiła mu się jak pysk psa, oczy zrobiły mu czarne, żeby zrobiły mu się jak psa, a z rąk wyszły mu długie pazury. Wampir i wilkołak rzucili się na siebie. Blaine próbował ugryźć Sama, a Evans chciał podrapać go swoimi pazurami. Walka mogłaby trwać w nieskończoność gdyby w końcu ktoś nie przerwał walki. Na ich nieszczęście do ich rozdzielenia przyszedł nikt inny jak ich dziadek. Chłopcy w pierwszym momencie byli zdezorientowani, nie chcieli przerwać walki i chcieli zignorować tą osobę, która weszła, ale była od nich silniejsza. Gdy w końcu odrzuceni na dwie różne strony łazienki i uspokoili się ujrzeli swojego dziadka.
- Co się tu do cholery dzieje!- krzyknął wściekły Gerrard.
Chłopcy spojrzeli na siebie i wzruszyli ramionami.
- No dalej czekam, a bardzo dobrze wiecie, że nie jestem z natury zbyt cierpliwy.
Chłopcy daje milczeli nie wiedząc, co powiedzieć.
- Albo wy mi to powiecie albo ja przeczytam to z waszych myśli, wiec, jaka wasza decyzja będzie?!
- Dziadku to nic takiego, zwykła sprzeczka- mówi Blaine
- Zwykła sprzeczka? Do jasne cholery rozwaliliście cała łazienkę. Chce dokładnie się dowiedzieć, o co poszło, rozumiecie mnie- mówi wściekły Gerrard
- To wszystko wina Blaine wpadł do łazienki i zaczął się rzucać- mówi Sam
- Czy to prawda Blaine?!
- Nie do końca dziadku, miałem dobry powód
- Tak bardzo chce usłyszeć ten powód
- Poszło o Mercedes
- O samochód?- pyta zdziwiony Gerrard
- Nie, nie to dziewczyna- mówi uśmiechnięty Sam
- Czekaj, czekaj Blaine czy ty gejem nie jesteś?
- Tak dziadku jestem.
- Więc dlaczego kłócicie się o dziewczynę
- To przyjaciółka Kurta.- mówi Blaine
- I moja dziewczyna- mówi szybko Sam
- No dobrze rozumiem, a co to ma wspólnego z tą kłótnią
- Blainowi się nie podoba, że chodzę z Mercedes.- mówi Sam
- A ta cała Mercedes jest?
-Moja dziewczyna- mówi radośnie Sam jakby miał 5 lat
- Mu chodziło o rasę idioto- powiedział Blaine.
- No, więc dowiem się, z jakiej jest rasy
- Jest wampirem- mówią obaj chłopcy naraz.
- Czy ty Sam nie powinieneś spotykać się z wilkołaczką, wiesz, jakie odczucia mają Twoi rodzice do wilkołaków.
- Wiem, ale ja ją kocham- mówi Sam.
- Ten idiota jej nie kocha mści się na mnie, a co gorsza… - mówi Blaine i zatyka usta w ostatnim słowie
- A co gorsza?- pyta Gerrard
- Sam uczynił Mercedes swoją na zawsze.
- Co jest nie tak z Tobą chłopcze, ile ty masz lat 16 skąd wiesz, z kim chcesz być przez całe życie!- mówi wściekle Gerrard
- Ale Sam był pierwszy on uczynił Kurta swoim na zawsze wcześniej- mówi zdenerwowany Sam
- Co jest z wami obojgiem nie tak! Nie pozwolę na to, zamiast barć przykład ze mnie i bawić się wy wolicie zniszczyć swoje życie. Ale po moim trupie nie pozwolę na to, cofnę to!
- Wiesz jak to cofnąć- mówi Blaine
- A co już się rozmyśliłeś chłopcze?- pyta uradowany Gerrard
- Nie tu nie chodzi o mnie, ja wiem, że chce być z Kurtem.
- Nie wiesz, co mówisz dzieciaku
- Wiem dziadku i nie obchodzi mnie Twoje zdanie, wszyscy ze strony mojej i Kurta zgadzają się na to- mówi wściekle Blaine.
- A ty chłopcze masz to samo zdanie?- pyta Gerrard odwracając się do Sama
- Z wielką nie chęcią muszę się zgodzić z moim kuzynkiem- mówi Sam
- Czyli wszyscy tez akceptują was związek?
- No to znaczy- bąka Sam
- Wyjąkaj się chłopcze- mówi Gerrard
- Znaczy nikt jeszcze nie wie, ale sądzę, że będą rozsądni jak się dowiedzą.
- Szczerze w to wątpię. Zawiedliście mnie obydwoje Blaine łączący się ze zwykłym elfem i Sam ty chłopcze z wampirzyca. Co wy sobie myślicie? Jesteście z rodziny królewskiej, a hańbicie nasza rodzinę.
- Nie można walczyć z tym, kogo się kocha- mówi Blaine
- Ależ chłopcy jesteście młodzi, prawda jest taka, że miłość nie istnieje jest zauroczenie i dobry seks. Myślicie, dlaczego ja się nigdy nie ustatkowałem. Kocham kobiety i one mnie kochają, nie warto marnować miłości na jedną osobę. Zaufajcie moim siłową. Jak Blaine zawsze był monogamistą i wydał się za babcią, tak Sam myślałem, że jesteś bardziej z mojej krwi. Miałeś w końcu tyle dziewcząt, non stop widywałem Cię z inną. Byłem wręcz dumny, a teraz mówisz mi, że chcesz się ustatkować.
- Ale ona jest coś innego dziadku- mówi Sam
- Tak ona jest wyjątkowa- przytakuje Blaine. ale Sam nic do niej nie czuje- mówi pewnie Blaine
- Skąd ty to możesz wiedzieć frajerze- mówi wkurzony Sam
- Oj proszę przyznaj się, że zagadałeś do niej tylko, dlatego że jest przyjaciółką Kurta.
- człowieku jak ją poznałem nawet o tym nie wiedziałem, zwróciła uwagę na nią od razu jak ją zobaczyłem na stołówce.
- Tak i zachowałbyś się jak zawsze zaliczyłbyś ją i olał gdybyś tylko nie wiedział o niej tej rzeczy, która możesz wykorzystać przeciwko mnie.
- Skąd bierzesz te historyjki Blaine?- pyta Sam
- Jakie historyjki bawisz się nią, znam Cię
- Wiesz o mnie tylko tyle na ile Ci pozwoliłem, gówno wiesz o moich uczuciach.
- Czy na pewno? Może zapytajmy się Quinn, Kitty i Brittany.
- To jest przeszłość z Mercedes jest inaczej.
- Tak, to dlaczego do tej pory wychodziłeś z samymi bimbo blondynkami.
- Były dobrą zabawą i tyle. Poza tym nie muszę Ci się tłumaczyć z mojej przeszłości.
- Ale Mercedes chętnie by o tym usłyszała.
- Sam mogę jej o tym powiedzieć nie musisz mnie wyręczać kuzynką- mówi zbudzony Sam
- Pewnym jesteś Sammy.
- Weź tak na mnie nie mów Anderson.
- Jesteś śmieszny, dobrze wiem, że kłamiesz nic do niej nie czujesz, pewnie zawsze wiedziałeś, że dziadek znał sposób na zwalczenie przywiązania. Nie zdziwiłbym się nawet jak z każdą laską robiłbyś ten sam ruch, w końcu one chodzą za Tobą jak pieski.
- Myślisz, że wtedy nie pozbyłbym się tych psycho Barbie z mojego życia. Pomyśl Anderson i dopiero mówi- mówi Sam.
- Nie wiem Evans ty mi odpowiedź może lubisz jak kobiety chodzą za Tobą krok w krok i błagają na kolanach żebyś z nimi był. Ale nie pozwolę Ci zrobić tego samego z Merci.
- I nie będzie tego samego Merci wie, czego chce i ma głowę na karku.
- Ale jest przywiązana idioto nie będzie umiała bez Ciebie żyć.
- I nie będzie musiała, bo utknęła i tak na zawsze ze mną.
Gerrard przez długi czas przysłuchiwał się kłótni swoich wnuków, aż w końcu miał dosyć.
- Koniec kłótni!- krzyknął Gerrard.
- Przepraszamy!- powiedzieli obaj chłopcy nie chcąc się przeciwstawiać dziadkowi.
- A tak z ciekawości jak można pozbyć się przywiązania?- pyta Blaine.
- Jeżeli osoba przywiązana znów zakocha się w swojej pierwszej miłości. Ta miłość zawsze jest niewinna, najczystsza i jedną z najsilniejszych.
- Matt… powiedział Blaine i od razu się zamknął.
W głowie Blaine zaczął układać się plan, ale szybko przesunął te myśli na później, bo nie chciał żeby ktokolwiek a w szczególności Sam przeczytali jego myśli i dowiedzieli się, co planuje.
Na nieszczęście Blaine Sam słyszał już o Matt, wtedy, gdy pierwszy raz poznał Merci. Wiedział, że dziewczyna bardzo kochała tamtego chłopaka, ale pamiętał bardzo dobrze, że Kurt mówił, że ten cały Matt już nie wróci. Nie wiedział dokładnie, co to miało znaczyć, ale musiał się upewnić, że tak zostało.
- Dobrze ze to teraz o czymś innym chłopcy musicie naprawić łazienkę i chce żebyście odbyli rytuał krwawej braci.
- A co to jest?!- krzyki obaj chłopcy
- Podczas tej ceremonii każdy z członków rodziny przekazuje odrobinę swej krwi do wspólnego kielicha, którego zawartość wypija potem cała wspólnota. Rytuał ten odbywa się raz w miesiącu. Może wystąpić też jego wariacja, podczas której tylko zwaśnione strony ewentualnego konfliktu oddają krew do wspólnego naczynia, by później tak zmieszany napój wypić w akcie pojednania.
- Że co nie ma mowy!- obaj chłopcy przekrzykiwali się.
- Wy nie ma Cię tu nic do powiedzenia, ja już podjem decyzję.
Po tych słowach Gerrard opuścił łazienkę i ruszył do swojego gabinetu. Sam i Blaine siedzieli przez chwile oniemieli, aż po chwili spojrzeli na siebie złowrogo, obiecując sobie że to jeszcze nie koniec.
Komentarze
Prześlij komentarz