Rozdział 15


Rozdział 15
Sam obudził się cały uśmiechnięty miał w ramionach kobietę, którą kochał, dzień nie mógł zacząć się lepiej. Patrzył jak spokojnie śpi w jego ramionach, czuł się jak rycerz, który w końcu zdobył swoją królewnę i teraz ma za zadnie broni ja przez złem tego świata. Leżał tak dłuższą chwilę, aż poczuł ze Merci zaczyna się miota w jego ramionach i po chwili otworzyła swoje śliczne brązowe oczy.



- Dzień dobry śpiąca królewno- powiedział Sam i pocałował Merci.
- Mmm… Dzień dobry kochanie, długo tak leżysz? – spytała Merci.
- Chwile oglądałem jak spałaś
- To miłe
- tak- powiedział Sam i położył się na Merci żeby miał lepszy kont całowania ją.
- Sam poczekaj powinniśmy iść umyć zęby
- Pożnij kochanie jest ty ktoś, kto też chce się przywita- powiedział Sam i zaczął pocierać swoją erekcje przez krocze Merci.
- Tak- powiedziała Merci śmiejąc się- Wydaje mi się ze dobrze poznałam tą rzecz wczoraj wieczorem.
- Zgadza się kochanie- powiedział Sam i uśmiechnął się.
Wilkołak pomógł dziewczynie zdjąć jej T-shirt i majtki i zaczął robi jej palcówkę.
- Merci, co ty na to żebyśmy dzisiaj spróbowali czegoś innego?- zapytał Sam.
- To znaczy, czego?- spytała nagle przestraszona dziewczyna.
- Co ty na to żeby spróbować dzisiaj seksu analnego?
- No nie wiem Sam nigdy tego nie robiłam tego od tyłu- powiedziała Merci.
- Słuchaj kochanie, jeżeli Ci się nie spodoba przestane obiecuje- powiedział Sam i pocałował powieki Merci.
- No dobrze możemy spróbować- powiedziała Merci.
Wilkołak miał w pochwie dziewczyny włożone dwa palce i poruszał niby dosyć szybko dodaj kciuk do masowania łechtaczki. Gdy dziewczyna doszła z imieniem jego na ustach. Sam nasmarował swojego penisa jej płynami i poprosił ja żeby się odwróciła i dostała się na kolana. Sam najpierw zaczął lizać jej odbyt żeby być pewien czy da rade włożyć swojego koguta w jej wnętrze, Gdy chłopakowi udało włożyć się dwa palce, był pewien ze dziewczyna jest gotowa.
- Kochanie będę zaczynać- powiedział Sam.
- Dobrze-powiedziała niepewni Merci.
Sam powoli przeniknął ja od tyłu.
- Dobrze jestem w środku, jak się czujesz?- zapytał Sam.
- Dobrze jest dobrze- wydyszała Merci.
- Cieszę się kochanie- powiedział Sam- powiedz mi, kiedy będę mógł się poruszać.
Merci wzięła kilka szybkach oddechów, aż po chwili powiedziała – Już możesz.
Sam zaczął najpierw powoli, później coraz szybciej się poruszać.
- Jest tak dobrze Merci, tak mocno ściskasz mojego penisa- wychrypiał Sam.
- Jest taki duży i grupy- odpowiedział Merci.
- Mmm… czuje się tak dobrze- powiedział Sam i zaczął masować piersi Merci.
- Ja też Sammi ja też.
- Merci będę…
Po kilku szybkich pchnięciach obaj doszli znowu krzycząc swoje imiona w niebo głosy.
- Tak bardzo Cię kocham Merc- powiedział Sam i przytulił ja do siebie.
- Ja Ciebie też- powiedziała dziewczyna i para się pocałowała.
Chwile tak leżeli aż ich tętno stało się normalne i obaj postanowili wziąć prysznic. Para szybko się wykąpała i ubrała.
- Sammi pójdę zrobi śniadanie ty jak chcesz możesz tu zostać zawołam Cię jak skończę- powiedziała Merci.
Wilkołak wstał pocałował ją i powiedział.
- Dobrze
Gdy tylko usłyszał, że zeszła na dół zaczął przeszukiwać jej pokój w poszukiwaniu pamiętnika. Znalazł go tam gdzie zwykle można znaleźć coś, co się ukrywa pod materacem łóżka. Sam szybko zaczął pobieżnie czytać. Z tego, co już udało mu się przeczytać była bardzo szczęśliwa z Mattem, był szarmancki, dobrze wychowany, dżentelmen, którego nie obchodziło, że Merci jest wampirem. Było widać ze naprawdę się kochają, gdy odszedł pisała takie smutne rzeczy ze nawet wilkołakowi poleciały łzy. Było mu przykro ze narusza jej prywatność, ale chciał jak najwięcej dowiedzieć się o Sebastianie u i Mattie oczywiście tez. Było widać, że Sebastian to też porządku koleś, bardzo go wychwalała, że uszczęśliwia jej przyjaciela. Opisywała różne rzeczy, które robili w czwórkę albo w szóstkę, z Finnem i Santana. Wspominała wycieczki, koncerty. Bardzo dobrze opisała tez swój pierwszy raz z, Mattem co wcale a wcale nie spodobało się Samowi. Gdy doszedł do momentu, w której ją poznał widział ile krzywdy jej zrobił i ile razy przez niego cierpiała. Wiedział ze nigdy wcześniej nie był tak miła osobą jak Matt, ale dla Merci ma zamiar się postarać. Może nie będzie wychodzić z Klaine, ale z Tina i Mike i Szatanem i Finnem, dlaczego by nie. Można byłoby coś wykombinować. Gdy w końcu dostał kilak informacji, które były mu potrzebne. Następnie wszedł na komputer Merci. Od razu, gdy się zalogował rzucił mu się folder z nazwa Ja i Matt. Wszedł na niego i zaczął przeglądać zdjęcia. Byli tak przytulni ze sobą, że Sam aż wrzał z zazdrości. Wiedział ze to przeszłość, ale kuło w oczy. Były tez zdjęcia Kurta i Sebastiana od razu zalogował się na swoja pocztę i wysyła sobie kilka fotek żeby je spokojnie domu ogarnąć. Gdy wszedł na Internet zauważył w okienkach ze Merc ma konto na Facebooku i Twitterze. Nigdy nie bawiły go takie profile wiec nie zakładał konta, poza tym bał się swoich stręczycielek ze będą go na nim gnębi. Wszedł i zobaczył, że Merci się z nich nie wylosowuje wiec może obejrzeć sobie jej profile. Pierwsze, co zauważył ze Merci w statusie związku ma to skomplikowane. Wcale go to nie ucieszyło. Wszedł w jej wiadomości widział kilka od jej przyjaciół, ale od Matta nie było nic już od bardzo dawna wiec przynajmniej z tego mógł się ucieszyć. Sprawdził Twittera tam również nic nie było, ale na obydwóch portalach miała w znajomych Sebastiana. To było dobre, nawet więcej. Ale oprócz go w znajomych miała kilka osób z Dalton, znajomych jego ukochanego kuzynka. Wiedział, że gdy tylko wróci do domu musi sobie założyć konta na obu portalach. Sam zdążył jakoś minutę temu wyjść z jej komputera, gdy Merci zaczęła wołać go na śniadanie. Sam otworzył drzwi od pokoju Mercedes o od razu poczuł te nieziemskie zapachy unoszące się z kuchni. Sam wszedł do kuchni i widział, że Mercedes oprócz zrobienia śniadania i ułożenia do stołu, zaczęła już powoli sprzątać po wczorajszej imprezie. Sam stanął za nią i przytulił ja od tyłu zaskakując ją tym.
- Hej kochanie mogłaś z tym sprzątaniem poczekać na mnie.
- Wiem kochanie, ale chciałam już po prostu zacząć.
- Zjemy śniadanie słońce i zaczniemy spokojnie.
- Dobrze Sammy zrobisz coś dla mnie?- spytała słodko Merci.
- dla Ciebie Aniołku wszystko.
- Pójdziesz po mojego brata i powiesz mu, że śniadanie jest gotowe.
- Oczywiście- powiedział Sam i pocałował Merci we włosy.
Po jakiś 10 minutach zeszedł z zaspanym Davem i Vanessą. Cała czwórka zjadła śniadanie i zabrał się za sprzątanie. Gdy wszystko było już ukończone Merci z samem i Dave usiadła przez telewizorem żeby trochę odpocząć.
- Wiec gołąbeczki, co będziecie dzisiaj robić?- zagaił Dave
- To niespodzianka- powiedział tajemniczo Sam.
- Yay niespodzianka powiedziała Merci.
I chłopcy zaczęli się śmiać.
Jakoś w południe Sam mówi do Merci.
- Czas się zbierać kochanie.
- Jak mam się ubrać?- spytała Merci
- Na luzie jak będzie Ci najwygodniej- powiedział Sam.
- Ok. Sammi to poczekaj tutaj jak za chwile wrócę, przez ten czas możesz pogadać z Davem, albo coś.- Powiedziała Merci i pocałowała Sama w policzek.
Gdy Sam i Dave usłyszeli, że Merci weszła do pokoju i mieli pewność, że ich nie usłyszy zaczęli rozmowę.
- No wiec jak znalazłeś coś?- zapytał Dave
- No tak mam informację, zdjęcia, znalazłem ich u Merci w znajomych. Teraz muszę to rozegrać tak żeby przyjechał sam Sebastian bez Matta.
- I jesteś pewien, że moja siostra na tym nie ucierpi?- zapytał groźnie Dave
- Spokojnie Twoja młodsza siostra jest bezpieczna, nie jest kompletnie w to wmieszana nie musisz się martwic.
- Mam nadzieje, bo wiesz- powiedział Dave i wysunął swoje kły skończę z Tobą.
- Nie musisz się o nic martwić- powtórzył Sam i poklepał chłopaka po ramieniu.
- W ogóle gdzie zabierasz moja siostrę?
- To niespodzianka
- To już mówiłeś chciałbym wiedzieć więcej
- Powiem Ci tylko tyle, że będzie bezpieczna i że odwiozę ją do domu wieczorem.
- Dobrze mam nadzieję, że nie będzie do mnie dzwoniła zapłakana ze mam ja odebrać
- Nie martw o to swojej wampirze główki
Merci wyszła po jakiś 15 minutach w szortach, T-shircie, lekkim makijażu i włosach spiętych w koński ogon. Wyglądała niesamowicie. Sam chwycił Merci za rękę i zaprowadził ją do swojego samochodu, otworzył jej drzwi i zamknął. Ruszył z podjazdu w lewą stronę.
- Sammi możesz mi przynajmniej powiedzieć jak długo będzie trwać podróż
- jakieś 45 min Merci
- To możemy przynajmniej włączyć muzykę.
- Oczywiście kochanie.
Para spokojnie jechała w rytmie muzyki, po drodze wstąpili d małego sklepiku po napoje i piknikowe jedzenie, aż dojechali do magicznego jeziora.
- O Boże jak tu pięknie- piszczy Merci.
- Wiedziałem, że ci się spodoba- powiedział Sam
Wilkołak zaparkował auto i wyszedł z niego, żeby otworzyć Merci drzwi.
- Dziękuje- wyszeptała Merci.
Sam przytulił i pocałował ją.
- Więc co będziemy robi na początku?- zapytała, Merci
- Wiec o ty na to żeby przepłynąć jezioro na początku, później zjemy coś, a na końcu popatrzymy na zachodzące słońce.- odpowiedział Sam
- Zapowiada się miło.
Sam zaprowadził Merci do łódki stojącej na brzegu. Wprowadził łódź na wodę i pomógł Merci wejść. Gdy wilkołaczka usiadła wygodnie, sam chwycił dwa wiosła i zaczął wiosłować go na środek jeziora.
- Naprawdę rozlega się stąd niesamowity krajobraz- powiedziała radośnie Merci.
- Tak tu jest tak spokojnie, bez zgiełku ludzi.
- Jak znalazłeś to miejsce?- pyta Merci
- moi rodzice przywozili mnie tu, gdy byłem mały
- A przywiozłeś tu kogoś innego oprócz mnie?- pyta Merci chcąc się dowiedzieć czy jakoś inna dziewczynę zabrał tu.
- Nie skarbie tylko Ciebie.
Siedzieli tak chwile w ciszy aż Sam zapytał.
- Merci, co ty na to żeby zagrać w 20 pytań
- tak, dlaczego by. Zacznij
- Jakie jest Twoje największe marzenie?
- Hmmmm…. Wącham się miedzy byciem piosenkarką, a założeniu szczęśliwej rodziny tak jak moi rodzice. A Twoje?
- Wiesz zawsze chciałem tworzyć własną serie komiksów.
- Wiesz myślałam, że rodzina królewska nie musi brudzić rąk praca- powiedział Merci i zaczęła się śmiać
- bardzo śmieszne Merci, bardzo. Ale dobrze moja kolej. Co chcesz robić po ukończeniu szkoły?
- Chciałbym wyjechać na studia do LA
- Naprawdę?
- Tak- kiwa wesoło gilową Merci.
- A ty?
- Jeżeli ty wybierasz się do LA to ja z Tobą- powiedział pewnie Merci.
- Sam nie powinieneś iść tam gdzie ja chce, ale wybrać uczelnie, którą sam zaplanowałeś- powiedziała Merci.
- Spokojnie kochanie ja tak naprawdę nie miałem w głowie miejsca gdzie chciałbym studiować. Wiec moje kolejne pytanie, do jakiej uczelni chciałabyś złożyć swoje podanie
- UCLA
- A myślisz, że jest tam profil o tworzeniu graficznym?- zapytał z nadzieja Sam
- Sam teraz była moja kolej na pytanie.
- Merci zadasz mi później dwa pytania, odpowiedz proszę na ten
- Tak myślę ze jest tam takie coś, jak oglądałam ulotkę z UCLA to czytałam coś na ten temat.
- To świetnie- powiedział uśmiechnięty Sam
- Dobrze ile chciałbyś mieć dzieci Sam
- Chciałbym mięć dużą rodzinę Merci, albo przynajmniej trójkę dzieci jak to jest u mnie.
- Dobrze a kto był twoją pierwsza miłością?- zapytała zaciekawiona, wilkołaczka
- TY- powiedział pewnej swojej odpowiedzi Sam.
- JA?- spytała zaskoczona, Merci
- Tak wcześniej tak naprawdę nie przejmowałem się związkami, kwiatkami i serduszkami wszystko dla mnie opierało się na seksie.
Merci uśmiechała się do niego spod rzęs
- Dobrze Twoja kolej teraz Sammy.
- Żałujesz, że nie jesteś nadal z Mattem?
Merci spojrzał szokowana na Sama:
- Wiesz kochałam Matta naprawdę bardzo mocno był moja pierwszą miłością, i gdy jego tata musiał wyjechać złamał mi serce. Ale tak naprawdę nigdy nie myślałam, że pierwsza miłość może przetrwać na zawsze.
- Rozumiem- powiedział Sam- twoja kolej
- Dobrze myślisz, że mógłbyś dogadać się z Blainem
- Już Ci kiedyś mówiłem, że jakbyś mnie o to prosiła to bym to zrobił, ale tak z własnej woli to nie wiem. Wiesz ta nienawiść trwa już bardzo długo i nie wiem czy nasze pokolenie go przerwie, czy jakiekolwiek pokolenie je przerwie.
- Tęsknisz Merci za Kurtem? Żałujesz, że przez moje i Blaine nie porozumienie nie możesz spędzasz nim tyle czasu ile byś chciała?- zapytał Sam- wiem, że to dwu członowe pytanie, ale jestem ciekaw.
- Oczywiście, że za nim tęsknię, kiedyś spędzałam z nim więcej czasu. Nawet jak chodziłam z Mattem, bo jego chłopakiem był jego przyrodni brat. Było łatwiej, spędzaliśmy czas w szkole, później nocowaliśmy u siebie. Teraz to trudne, ale jakoś dajemy radę.
- Rozumiem. Dobra Twoja kolej na pytanie.
- Co pomyślałeś jak mnie pierwszy raz zobaczyłeś?
- Pomyślałem, że widzę najpiękniejszą kobietę na świecie
Merci zarumieniła się
- Kochanie nie musisz się wstydzić to sama prawda jesteś najpiękniejsza, najseksowniejsza, najmilsza, jesteś idealna – powiedział Sam i pochylił się tak żeby mógł uchwycić jej usta.
- A jak ty mnie zobaczyłaś, co pomyślałaś?
- Ze jesteś idiotą.
- Ała – powiedział, że śmiechem Sam.
- Jaki jest twój ulubiony kolor
- hmm… daj mi pomyśleć do tej pory to był zielony, ale, od kiedy Cię poznałem bardzo polubiłem też brązowy.
- A Twój?
- Fioletowy. Dobrze żadne pytanie nie przychodzi mi na razie do głowy- mówi Merci.
- A ja mam pytanie jak myślisz, który chłopak był lepszy dla Kurta Sebastian czy Blaine.
- Każdy z nich jest wyjątkowy na swój sposób, jasne Sebe znałam dłużej, ale Blaine również bardzo lubię. Poza tym inaczej chodzi się z człowiekiem inaczej z wampirem czy wilkołakiem. Z ludźmi jest mniej dramatu, wiesz Matt bał się ze go ugryzę- powiedziała poważnie Merci ale jak spojrzała na twarz na sam nie mogła utrzymać już śmiechu.- Żartowałam Sammy. Matt był bardzo kochany.
Merci i Sam przepłynęli całe jezioro. Sam pomógł wyjść Merci z łodzi i zacumowała ją. W pewnej chwili Samowi zaburczało w brzuchu.
- Ktoś tu jest głodny- mówi Merci ze śmiechem.
- Tak poczekaj tu chwilę przyniosę jedzenie i koc i usiądziemy.
- Dobrze powiedziała Merci.
Sam przyniósł jedzenie i posilili się. Następnie trochę zabawili się na kocu i czekali na zachód słońca. Za nim zaszło słońce Sam znowu przeprosili Merci pod pretekstem zaniesienia koca i reszty żywności do auta. Gdy wrócił stanął za nią i objął ją w talii.
- Piękny widok nie prawd aż- powiedziała Merci
- Mmmm…tak zgadzam się – powiedział Sam i zanurzył głowę w zgięciu szyi Merci.
- Sam nie wygłupiaj się
- Nie wygłupiam kochanie. Merci mam pytanie?
- Słucham- powiedział Merc nadal patrząc na zachodzące słonce
- A możesz spojrzeć na chwile na mnie
- jasne- powiedziała Merc i odwróciła się w stronę Sama.
Sam podał jej bukiecik i zapytał
- Mercedes Jones czy zrobisz mi ten zaszczyt i wybierzesz się ze mną na bal?- zapytał Sam
- Oczywiście- powiedział Merci u rzuciła się w objęcia Sama
Gdy słońce już zaszło Sam odwiózł Merci do domu zaprowadził ją do drzwi pocałował na do widzenia i odjechał do internatu.

Tego samego dnia w Dalton
-Hej Kurti,jak się spało mam nadzieję że nie jesteś zbytnio obolały.-pyta wampir patrząc w stronę śpiącego obok elfa z olśniewającym uśmiechem na twarzy.
-Mój łep – jęczy Kurti i chwyta się za głowę przyciągając do siebie poduszkę i kładzie ją na niej – nie mów tak głośno bo mi uszy pękną.
-Dam ci coś na ból głowy za chwilę i zrobię kawę,twoją ulubioną beztłuszczową latte.
-Ok ,ale się pośpiesz.
- Jasne.- mówi Blaine i pięć minut później wraca z kawą i kanapkami podając je do łóżka zaspanemu efowi razem z lekiem przeciw bólowym.
- Dzięki – mówi elf i połyka lek popijać wodą,Patrzy na przyniesione śniadanie z wdzięcznością w oczach i zaczyna je pochłaniać popijać kawą .Po chwili pyta
-Jak minęła impreza,bo nie wiele pamiętam.
-Och ,było ciekawie zwłaszcza wtedy jak byłeś seksownie nie grzeczny na parkiecie i wtedy wampir opowiedział mu wszystko z detalami. A zawstydzony elf schował głowę w dłoniach.
-O mój boże jak robiłem coś takiego po pijaku,tak mi wstyd mam nadzieję ,że przyjaciele się na mnie nie obrażą i nie będą mi tego wypominać w nieskończoność zwłaszcza Tana.
- Mnie się podobało zwłaszcza seks w przerwach – powiedział wampir z lekkim uśmiechem na ustach.
-Tobie tylko jedno w głowie – powiedział obrażony elf.
- A co nie jesteś zadowolony,nie broniłeś się więc....-mówi Blaine.
-Oł.-mówi czerwony Kurt.
-Najwyraźniej ci się podobało.-zawyrokował zadowolony wampir.-Chodźmy na lekcje,późno już. Nasze skowronki poszły na lekcje. Po drodze spotkali Wesa i Alana.
- Hej chłopaki jak tam przygotowania do balu.
-Spoko,przyjdziemy.-mówi wampir.
-Jak to przyjdziemy – odpowiada elf – nawet mnie nie zaprosiłeś. I przyśpiesza kroku mijając Blaine.- Nie myśl sobie że skoro jesteśmy razem to wszędzie musimy iść razem. Dopóki mnie oficjalnie nie zaprosisz pójdę sam a może z kimś innym.-dodaje zły jak osa i idzie w kierunku klas.
-Oooł – mówi Wes.- Chyba masz problem przyjacielu,jak mogłeś go nie zaprosić jeszcze.
-Założył że skoro są razem to Kurt pójdzie z nim bez żadnego protestu.-powiedział Alan,-Wiesz o tym że z Kurtim to nie przejdzie musisz się postarać i zrobić coś romantycznego.
- Ale nie wiem co?- powiedział wampir.
- Nie martw się pomożemy ci od czego są przyjaciele- powiedzieli chórem chłopcy. Umówili się po lekcjach w bibliotece,gdzie zaplanowali romantyczną kolacje w najlepszej i najdroższej restauracji w mieście. Po omówieniu planu i zamówieniu stolika na jutro na 19 wieczorem chłopcy udali się do swoich kwater. Następnego dnia po lekcjach wampir udał się do kwiaciarni gdzie kupił bukiet Lili i czerwonych róż. I wrócił z nimi do Dalton,do swoich apartamentów. Kurt właśnie wszedł do pokoju po zajęciach w bibliotece z uśmiechem na twarzy i zauważył siedzącego na łóżku wampira odstrzelonego w garnitur i swoją nie nieskazitelną muszkę z bukietem Lili w ręce.
- Witaj kochanie chciałbym cie zaprosić na kolacje dziś na 19.- i dal kwiaty zaskoczonemu i oniemiałemu Kurtowi.
- Zgadzam się.-odpowiedział i przyjął bukiet kwiatów od Blaine.- o rany co ja na siebie włożę - i podszedł do szafy. Zaczął z niej wszystko wyrzucać z o krzykiem to nie ,to nie pasuje,to było modne miesiąc temu,to miałem na sobie ostatnio,normalnie jak baba. Po dwóch godzinach ,prysznicu i dopasowaniu wszystkiego był gotowy do wyjścia. Wampir przez cały ten czas siedział w fotelu i obserwował zachowanie swojego męża ,który zawsze i wszędzie wyglądał perfekcyjnie ,fenomenalnie,modnie i seksownie. Wyszli z apartamentu trzymając się za ręce. Doszli do wyjścia z Dalton i udali się do samochodu,który czekał na nich przed budynkiem z kierowcą w środku i pojechali do restauracji. Po pół godzinie jazdy dotarli do restauracji,gdzie po wejściu do niej panował półmrok. Podeszli do kelnera po odbiór rezerwacji,kiedy usiedli na miejscach kelner zostawił im karty i powiedział że jak będą mieli wybrane już dania to niech dadzą znać to podejdzie do nich i odbierze zamówienie. Jak usiedli elf zaczął rozglądać się po restauracji z błyszczącymi oczami.
- O mój boże Blaine zaprosiłeś mnie do najdroższej, najbardziej luksusowej i ekskluzywnej restauracji pod słońcem. Nigdy w takiej nie byłem.- powiedział elf i wziął do reki kartę dań i wybrał kotleta z pieczarkami oraz frytkami a na deser szarlotkę a do picia herbatę truskawkową z miodem i cukrem ,która była podana w dużym dzbanku a do tego dwie filiżanki do kompletu.
- Ależ proszę kochanie dla ciebie wszystko – powiedział uradowany Blaine.- Mam dla ciebie jeszcze kilka niespodzianek mam nadzieję że ci się spodobają i dał mu naszyjnik w kształcie róży zapakowane w czarne etui. Kurt ucieszył się z prezentu po chwili podszedł kelner z daniem dla nich obu. Chłopcy jedli i rozmawiali o przyjaciołach,szkole,rodzinie i bieżących sprawach. Nawet nie zauważyli,kiedy do fortepianu stojącego na środku sali podszedł mężczyzna i zaczął na nim grać bardzo piękną i romantyczną piosenkę. Po zjedzonym posiłku wampir zaprosił elfa do tańca.
-Ale przecież nikt nie tańczy – powiedział Kurti.-Ludzie będą się na nas gapić.
-Nic nie szkodzi – powiedział Blaine – mamy jeszcze trochę czasu zanim podadzą deser,najwyżej będziemy pierwsi a za nami pójdą inni. Zrób mi tą przyjemność i zatańcz ze mną. Elf skinął głową i wstał od stołu podając rękę wampirowi ,który już stał obok jego krzesła z wyciągniętą rekom,ujął jego dłoń i poprowadził na środek sali. Przytulił go do siebie i zaczęli tańczyć walca. Taniec ich tak wciągnął i byli tak w siebie zapatrzeni że nawet nie zauważyli jak za ich przykładem podążyło jeszcze kilka innych par,tańczących wokół przygaszonego światła ,które tworzyło romantyczną i pełną erotyzmu atmosferę. Muzyka zmieniała się z wolnego walca,po szybsze tango na przytulaniu kończąc. Pianista znał się na swojej pracy ,wiedział kiedy zmieniać muzykę żeby pasowała do nastroju w jakim znajdują się goście. Po przetańczeniu kilku tańców chłopcy poczuli się zmęczeni i podeszli do swojego stolika by zająć miejsca. Po chwili pojawił się kelner z deserem i kawą. Chłopcy zaczęli jeść deser i rozmawiać. Po chwili wampir wstał i uklęknął obok krzesła elfa wyciągając z kieszeni zaproszenie na bal. Kurt był zaskoczony zachowaniem swojego męża,ale się nie odezwał czekając na to co będzie dalej. Po chwili Blaise się odezwał;
-Kurt Elizabeth Hummel – Anderson czy zgodzisz się pójść ze mną na bal szkolny. Kurt z zapartym tchem odpowiedział :
- Tak zgadzam się ,wstań po wszyscy pomyślą że mi się oświadczasz. Uradowany wampir pocałował swojego męża a ludzie znajdujący się w restauracji zaczęli klaskać. Pocałunek trwał i trwał wampir padał podniebienie swojego partnera nie chcąc tak szybko kończyć pocałunku. Kurt też nie chciał kończyć pocałunku ,ale wiedział że jeśli go nie zakończy to jego mąż posunie się dalej ,nie bacząc na to że są w miejscu publicznym. Po chwili oderwał się od niego i mruknął „ dokończymy w domu”.Wampir patrząc na zarumienioną twarz męża i spuchnięte od pocałunku usta zgodził się. Po chwili wrócił z uśmiechem na ustach na swoje miejsce i od tego momentu cały czas gładził rękę elfa spoczywającą na stole. Chłopcy jak gdyby nigdy nic rozmawiali dalej i popijali kawę kończąc deser. Pół godziny później wampir poprosił o rachunek i chłopcy wyszli z restauracji gdzie czekał na nich samochód z kierowcą. Pół godziny później dotarli z powrotem do Dalton ,weszli do szkoły i skierowali się do swojego apartamentu,gdzie na Kurtiego czekała kolejna niespodzianka. W międzyczasie przyjaciele ich obu poustawiali świece wokół łóżka a na nim nasypali płatki róż. Droga do łóżka też była usypana przez płatki róż. Kiedy małżeństwo weszło do apartamentu stanęło oniemiałe. Blaine po nie spodziewał się takiego rezultatu a Kurt,że jego małżonek może zrobić dla niego coś tak romantycznego. Obaj panowie byli zachwyceni widokiem. Małżonkowie weszli dalej całując się namiętnie,ich usta były połączone w głębokim pocałunku ,który trwał dłużej niż ten w restauracji. Kurt był tak zauroczony że brakowało mu tchu. Wampir w dalszym ciągu go całował tylko że jego pocałunki zeszły na szyje ,za uszy gdzie było wrażliwe miejsce elfa. Przez cały tez czas go rozbierał zaczął od marynarki ,później zdjął koszulę przez cały czas zostawiając mokre ślady. Teraz skupiał się na sutkach,które zaczął ssać i lekko przygryzać. Nawet nie zauważyli ze zbliżają się do łóżka do momentu ,w którym uległy małżonek( Kurt) potknął się u upadł na pościel. Blaine od raz położył go na środku loża w międzyczasie zdejmując mu buty i skarpetki. Cały czas go całował po szyi,za uchem,gładził mu włosy ,skubał jego sutki by po chwili zajść do klamry paska który rozpiął. Dalej zaczął rozpinać zamek od spodni,elf cały czas pojękiwał i szlochał z rozkoszy czuł usta wampira wszędzie w najbardziej wrażliwych miejscach jego ciała,po chwili poczuł jak jego mąż zdejmuje je mu spodnie razem z bielizną i patrzy na efekt swojej pracy oraz na erekcje współmałżonka. Która była nabrzmiała,wypływały z niej kropelki spermy ,był gotowy do dalszej seksualnej zabawy. Sekundę później poczuł jak małżonek bierze go do ust i zaczyna ssać cały czas skubiąc jego sutki lub delikatnie głaszcząc okolice jego pępka. Po chwili Kurt nie wytrzymał i spuścił się w usta Blaine. Wampir podniósł się i pocałował swojego towarzysza tak żeby i on mógł posmakować siebie. Minutę później podniósł jego nogi do góry ,zarzucił je na barki,schylił się i ugryzł w szyje w jego krew i wstrzykując mu trochę wampirzego jadu ,który powoduje że małżonek był nawilżony w dolnych partiach ciała. Po chwili wszedł w niego a elf wygiął się. Poruszył się raz na próbę widząc że towarzysz reaguje z entuzjazmem zaczął poruszać się coraz szybciej jednocześnie całując i stymulując członek elfa. Kurt nie był mu dłużny cały czas jęczał i drapał plecy współmałżonka w ekstazie. Wampir ,kiedy zauważył że elf niedługo dojdzie zwalniał bawił się tak z nim dopóki Kurt nie zaczął go błagać o spełnienie. Dwie godziny później małżonkowi doszli jednocześnie prawi najpierw doszedł Blaine a w jego ślady poszedł Kurt. Wampir od razu sturlał się na drugą stronę łóżka i przytulił małżonka mocno do siebie i zanim ten zasnął usłyszał jak ten szepcze do niego:
-Dziękuje to była najbardziej romantyczna kolacja na jakiej byłem- ziewnięcie- i cudowna noc nie mówiąc o cudownym i najbardziej romantycznym seksie pod słońce. Kocham cie.
-Nie ma za co kochanie,ja ciebie też dobranoc.Obaj małżonkowie zasnęli wtuleni w siebie.

Komentarze

  1. Wiem, że ostatni rozdział był 2 miesiące temu, ale czy jest szansa na kontynuację?
    w-xx ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 1

LOUANE EMERA - JE VOLE (La Famille Bélier)