Rozdział 13


Rozdział 13
Mercedes następnego dnia obudziła się z myślą, że to był tylko koszmar. Lecz gdy tylko otworzyła oczy zauważyła, że nie jest w swoim pokoju, lecz w jakimś pokoju, którego nigdy wcześniej nie widziała. Zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu i zauważyła śpiącego jeszcze na kanapie Sama. Nie wiedziała, co zrobić, czy uciec, czy zostać i porozmawiać. Nadal była zła na Sama za uczynienie jej swoją. Ale wczoraj ja uratował, z drugiej strony, co odbiło Jakowi. Spojrzała na swój telefon i zobaczyła pełno nieodebranych telefonów i SMS-y. Było kilka nieodebranych połączeń od jej rodziców, brata, Kurta, Finna i Santany.

- Merci gdzie jesteś martwię się Twoi rodzice do mnie dzwonili, że nie wróciłaś do domu. Nawet nie zauważyłem, kiedy wyszłaś, co ze mnie za przyjaciel. Merci odezwij się się- Kurt
- Diva nie wiem, z kim zaszalałaś tej nocy, ale odezwij się do rodziców, bo się martwią tak samo jak wszyscy. Zadzwoń z info- Tana.
- Mercedes gdzie jesteś? Odezwij się!- Finn
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam, nie wiem, co mnie wczoraj napadło, upiłem się, proszę wybacz mi…- Jake
Merci szybko wystukała SMS-a do wszystkich oprócz Jake ze jest bezpieczna i nie długo wróci do domu i nie muszą się martwic.
Mercedes postanowiła ubrać się szubko i po cicho wyjść. Co jakiś czas zerkała na Sama czy czasem się nie przebudził. Gdy już była ubrana i miała wychodzić Sam obudził się i ją zatrzymał.
- Merci gdzie idziesz?- mówi zaspany Sam
- Do domu, wszyscy się o mnie martwi. Musze iść. Dzięki za wczoraj. Na razie.
Sam szybko wstał i chwycił Merci.
- Proszę nie wychodź jeszcze musimy porozmawiać.
- Sam naprawdę dziękuję Ci za wczoraj, ale nadal jestem wkurzona za więź
- Wiem kochanie, ale daj mi wytłumaczyć.
- Nie ma, co tłumaczyć Sam, zrobiłeś, co chciałeś nie patrzeć w ogóle na moje uczucia.
- Merci jakbyś mnie nie kochała ta żadnej więzi by nie było.
- Dobrze kocham Cię, ale nie wiem czy to z Tobą chce być do końca życia!- krzyczy Merci.
- Kurwa mac kobieto ja tez nie wiem!
Merci spojrzała na niego z wielkimi oczami coraz bardziej zła.
- To na cholerę podjąłeś taka decyzje!
- Bo wierze w nas związek
- W jaki związek? Ledwo możemy się dogadać, cały czas się kłócimy, rzadko, kiedy jest miło.
- Ale jak jest miło, jest bardzo miło- mruczy Sam.
- Sam przestań, przyznaj się ze to tylko dla zemsty na Blainie.
Sam chwycił Merci za policzki i skierował jej oczy na niego.
- Kochanie nie obchodzi mnie Blaine, dla Ciebie mogę się z nim nawet pogodzić, kocham Cię naprawdę od pierwszego spojrzenia.
- Nie będę Cię do niczego zmuszać to musi być twoja decyzja.
- Widzisz, dlatego Cię kocham, nie próbujesz mnie zmienić.
- Kochasz mnie?- spytała zdziwiona Mercedes.
- Oczywiście, ze Cię kocham, nie mogę bez Ciebie żyć. Jesteś wyjątkowa.
- To, dlaczego postawiłeś mnie w takiej sytuacji.
- Bo wiedziałem, że się nie zgodzisz, poza tym, gdy jestem z Tobą tracę głowę i nie, kiedy nie wiem, co robię.
- Więc Sam, co zrobimy?
- Merci chciałbym żebyś była przede wszystkim szczęśliwa, kocham Cię i jeżeli naprawdę nie jesteś tego pewna jest jedno wyjście z tego..
- Tzw?
- Jeżeli znowu zakochasz się w swojej pierwszej miłości nasza więź zniknie.
- Więc nie masz się, czego bać, bo Matt wyjechał i nawet nie wiem już, w jakim jest mieście. Non stop się przeprowadza, jak to dziecko wojskowego.
- Wiem kochanie, ale Blaine bardzo chętnie chciałbym go znaleźć- mówi zły Sam
- A w ogóle Blaine może zerwać w ten sam sposób wież z Kurtem
- Tak kochanie
- Ale wiesz, że jeżeli Blaine znajdzie moją pierwsza miłość, znajdzie też Kurta.
- tak wiem, ale on chyba się tym nie przejmuje.
- No nie wiem ja bym się bała Seba był wielką jego miłością, pomógł mu w najgorszych chwilach, pomógł mu dojrzeć, kim naprawdę jest.
- Więc wydaje mi się, że dla obojga z nas było by to nie korzystne.
- Tez tak myślę- mówi pewnie Merci.
- Więc jak kochanie, jesteśmy już dobrze?
- Tak myślę, ze tak. Dziękuje za szczerość…
- Zawsze kochanie…
Stali tak chwile milcząc, aż sam w końcu przerwał milczenie
-Merci mogę Cię przytulić…
- Tak oczywiście…
Sam podchodzi do Mercedes chwyta ja w ramiona i mocno przytula. Obydwoje czują się w końcu jak w domu.
- Miłosierdzie przykro mi, że wczoraj miało miejsce taka sytuacja z Jakiem.
- To nie Twoja wina, nie wiem, co go napadło. On chyba też do końca nie wiedział. ||Wysłała mi SMS-a z przeprosinami.
Sam odsuwa się lekko od Mercedes tak żeby mógł spojrzeć jej w oczy.
- Ze, co?! Mówiłem mu z dala od Ciebie!
- Spokojnie uspokój się Sammi
- JA go po prostu zabije!- mówi wkurzony Sam.
- Daj spokój proszę… W ogóle jak wiedziałeś ze coś mi grozi.
- Poczułem przez nasza więź ze jesteś w niebezpieczeństwie. Twój zapach poznam wszędzie, po prostu pobiegłem tam gdzie Cię czułem. I Cię znalazłem.
- Dziękuje ze mnie uratowałeś, pomimo tego, jaka wredna do ciebie byłam.
- Rozumiem kochanie.
Sam obniżył głowę na poziomie ust, Merci i właśnie wtedy, gdy mieli się pocałować zadzwonił telefon Mercedes.
Szlak- pomyślał Sam
Merci chciała olać go, ale zauważyła ze to jej tata.
- Sam przykro mi, ale muszę odebrać to mój tata.
- Dobrze kochanie rozumiem, odbierz.
Merci chwyta komórkę i szybko odbiera.
- Halo tatuś.
- Merci tak się martwiłem, gdzie jesteś?
- Jestem w Dalton Academy.
- Zadzwoniłem do Kurta i on mówił, że nie ma go z Tobą.
- Bo nie jestem z Kurtem tato, zostałam u jednej znajomej, która poznałam wczoraj, jestem przyjaciółka Blaina ma na imię Alison.
- No dobrze kochanie, ale mogłaś zadzwonić martwiliśmy się.
- Wiem tato, po prostu zasnęłam od razu, gdy przyliżmy do jej pokoju, naprawdę mi przykro.
- Przyjechać po Ciebie?
Merci spojrzała na Sama i bezgłośnie zapytała, co ma odpowiedzieć. On cicho do ucha powiedział jej, ze to on ją odwiezie.
- Nie tatuś, poradzę sobie.
- Na pewno skarbie, bo to dla mnie żadne problem.
- Nie tato, nie dugo będę wyjeżdżać. Kocham Cię do zobaczenia.
- Ja też Cię kocham skarbie.- i się rozłącza.
Uff… Merci spojrzała zdecydowanie rozluźniona.
- Merci, dlaczego nie powiedziałaś swojemu tacie, co się wydarzyło?
- Sam to by skomplikowała wszystko.
- Wydaje mi się ze Twój tata powinien wiedzieć.
- Sam, jeżeli to by się wydało, wyszłoby od razu wszystko.
- Tak masz racje. Poczekaj tu chwile, przebiorę się i zaraz odwiozę Cię do domu.
- Dobrze ja przez ten czas zadzwonię do Kurta i Tany.
Merci dzwoni do Kurta
- Gdzie byłaś Merci, wysłałaś mi SMS-a, ale chciałbym wyjaśnień- mówi zmartwiony Kurt
- to długa historia i raczej nie na telefon, spotkam się z Tobą i Santana i wam wszystko opowiem, nie chce opowiadać wam tego dwa razy
- ale możesz mi opowiedzieć przynajmniej gdzie spałaś?
- U Sama
- ale jak rozmawiałem z nim ostatnio i mówił, że się pokłóciliście.
- Bo tak było, ale to jest bardziej skomplikowane niż by się mogło wydawać.
- Dobrze, ale Merci chce się spotkać jak najszybciej będzie to możliwe. Musze najpierw porozmawiać z Blainem, ale gdy tylko będziesz mogła od razu jestem.
- Dobrze dziękuje Kurti, kocham
- ja Ciebie też :*
Następnie dzwoni do Tany
- Co tam chica gdzie spędziłaś nockę?
- Cześć Tana byłam u Sama.
- O Mój Boże myślałam, że poznałaś jakiegoś kolesia na koncercie
- Nie jestem taka Tana!
- Ojj tam Merci… lepiej powiedz, co działo się w nocy miedzy Tobą i wilczkiem
- Nic się nie działo Tana, możemy się dzisiaj spotkać?
- Oczywiście, ale dlaczego?- mówi już trochę zmartwiona przyjaciółka.
- Musimy pogadać tylko ja ty i Kurt ok.?
- Ok., o której?
- Dam wam znać później, co i jak, najpierw muszę dojechać do domu i pogadać z rodzicami.
- Dobra chica to do później.
Za chwile przyszedł odświeżony Sam
- I co kochanie jesteś gotowa? Chyba ze tez chcesz wziąć prysznic.
- Nie, nie Sam zawieź mnie do domu.
- Dobrze kochanie, a dostane buziaka?
- Oczywiście.
Sam I Mercedes dali sobie słodkiego buziaka
- Mmmm… kochanie nawet mały buziak i czuje się jak w niebie- mówi rozmarzony Sam
- ja tak samo. Możemy wiec już iść.
- Oczywiście.
Po wyjściu z budynku Dalton i wejściu do auta, Sam odwiózł Mercedes do domu. Gdy zatrzymał się nie daleko jej domu.
- Mam iść z Tobą kochanie- zapytał Sam.
- To nie jest najlepszy pomysł?
- Ale dlaczego byłem już po Cienie jak byliśmy na randce
- ale moich rodziców nie było wtedy w domu. A gdy zobaczą Ciebie na dodatek ze będą wiedzieć ze kłamałam, będę im musiała wytłumaczyć, kim jestem.
- W końcu i tak będziemy musieli wszystkim wszystko powiedzieć.
- Wiem skarbie, ale to nie jest ten dzień.
- Dobrze, ale obiecaj mi, że w końcu przedstawimy sobie nasze rodziny
- Dobrze.
- Więc kiedy znowu się zobaczymy?
- Nie wiem Sam napisze, dzisiaj już na pewno nie.
Sam posmutniał, ale rozumiał.
- Dobrze kochanie, ale daj mi znać, co i jak.
- Na pewno dam Ci znać nie martw się jestem cała i zdrowa dzięki Tobie.
- Wiem kochanie, teraz zmykaj do domu, za nim zmienię zdanie i zabiorę Cię powrotem do Dalton.
- Kocham Cię
- ja Ciebie też
Dali sobie buziaka na pożegnanie i Merci pobiegła do domu. Odrazy, gdy weszła domieszkania od progu rzuciła się jej w ramiona jej mama.
- Boże kochanie tak się martwiłam, gdzie byłaś.
- Mamo, jestem cała zatrzymałam się po koncercie u nowej kumpelki.
- Ale dlaczego nie zadzwoniłaś?
- Zasnęłam odrazy jak weszliśmy do jej pokoju, byłam zmęczona.
- Proszę Cię następny raz o kontakt, jesteś młodym wampirem mogą przytrafić się Ci się złe rzeczy.
- Wiem mamo i przepraszam, teraz, jeżeli mi pozwolisz chciałbym wziąć prysznic.
- Dobrze kochanie.
Mercedes po schodach ruszyła do swojego pokoju, ale jej brat ja zatrzymał.
- Gdzie tak naprawdę byłaś Mercedes?
- Nie wiem, o co Ci chodzi David
- Nie kłam mnie wiem, kiedy kłamiesz.
- Nadal nie wiem, o czym do mnie mówisz.
- Gdzie tak naprawdę się zatrzymałaś, u tego kolesia wilkołaka prawda
- A nawet, jeżeli tak to, co.
- Nie podoba mi się to już nie raz słyszałam jak przez niego płaczesz, a ja mu powiedziałem, że jeżeli będziesz przez niego cierpieć ja go zniszczę.
- David przestań jest dobrze.
- Nie Mercedes nie jest mam zamiar sobie z nim porozmawiać.
- Kocham Cię braciszku, ale nie wtrącaj się w nie swoje sprawy
- W moim interesie kochana siostrzyczko leży Twoje dobro.
- Zostaw Sama w spokoju, a teraz przepraszam, ale idę się wykopać
- Czyń swoja powinność siostrzyczko.
Sam po odwiezieniu Mercedes do domu przyjechał powrotem do Dalton żeby rozmownic się z Jakiem. Poszedł do jego pokoju i wparował do niego bez pukania. Zauważył, że Jake leżał na łóżku i był głęboko w myślach, w ogolę nie zauważył jego wejścia. A wcale mu się to nie spodobało, podszedł do niego i zepchnął go z łóżka.
- Co jest kurwa!- krzyknął Jake.
- To aj się Tobie pytam, co to wczoraj miało być z moja dziewczyna!
- Co Cię to obchodzi tak masz ja gdzieś!
- Nie muszę się przed Tobą tłumaczyć, pytam odpowiadasz prosta zasada.
- Ja przed Tobą tez nie muszę się tłumaczyć
- wręcz przeciwnie pamiętaj kro ma tu władze mogę Cię zabić jednym ruchem wiec słucham
- Chcesz odpowiedzi- krzyczy Jake
- Tak!
- Kocham ja, wiesz, co to znaczy? Nie wiesz, bo nikogo nigdy nie kochałeś! Nie zasługujesz na nią! Ja może i popełniłem wczoraj błąd, ale ja mogę się wytłumaczyć! Ty jesteś pusty nie dbasz o nikogo, ona zasługuje na lepsze rzeczy.
- Ona nigdy nie będzie z Tobą jest powiązana ze mną więzią- śmieje się Sam
Jake aż pokład po tych słowach.
- I co zatkało Cię?- mówi Sam.
- Nie i tak będę o nią wałczyć.
- Nie pokocha Cię zrozum to! I trzymaj się od niej z dala!
- Bo co mi zrobisz?
- Nie prowokuj mnie, wczoraj już zrobiłeś wystarczająco
- Popełniłem błąd pod wpływem alkoholu, co Ciebie tłumaczy, że jesteś dupkiem z wybory?
Sam zaczyna się wkurzać podchodzi do Jake i chwyta go za szuje
- Wypluj to dupku!
- Nigdy taka jest prawda!
Jake zaczyna się dusić, a do pokoju wpada zdyszany Puck z nowa nowina. Gdy widzi, co się przed z nimi dzieje aż staje zamurowany. Po chwili jednak otrzeźwieje i krzyczy.
- Co tu się kurwa dzieje?- krzyczy Puck
- Spytaj się swojego kochanego braciszka?- mówi Sam i rzuca chłopakiem o podłogę.
Puck podbiega do swojego młodszego braciszka.
- Dobrze się czujesz?
- Tak nie martw się!
- Co to miało być kurwa Sam, jesteśmy Tobie cały czas wierni a ty robisz takie rzezy?
- wierni- Sam zaczyna się śmiać- A to dobre to odpowiedz mi, dlaczego Twój brat chciał zgwałcić moja dziewczynę.
- To wy się tu bijecie o jakoś sukę- mówi Puck
Obydwaj chłopcy oczami wbijaj sztylety w Pucka.
- No, co? Jaki smak tym razem
- Żaden smak chodzi o Mercedes.
- No i co z nią chciałeś zemścić się na Blaine i to maiło być tyle. No nie mów mi ze się zakochałeś?- śmieje się Puck
- tak tak samo jak twój braciszek
- Co on mówi Jake?
- Kocham ją
- nie możecie zabawić się nią i rzucić jak to zawsze ma miejsce.
- Nie Puck, ustatkuj się braciszka, bo następnym razem to będzie jego ostatni oddech.
Po tych słowach Sam wychodzi szturmem z pokoju Jake.
W Dalton Acadamy apartament Blaine i Kurta.
Po koncercie Adama Lamberta Blaine i Kurt wrócili z niego wyjątkowo późno i kompletnie wstawieni. Blaine powiedział Kurtowi o tym, w jaki sposób można zerwać ich wieź i że w ten sposób chce zerwać więź pomiędzy Samem i Mercedes. Wampir nie wierzy w szczerość uczuć Sama w stosunku do Mercedes. Kurt nie jest zadowolony następnego dnia z tego, co usłyszał od wampira i jest na niego cholernie wściekły za ingerowanie w życie jego najlepszej przyjaciółki. Nie rozumie, dlaczego wampir nie próbuje dogadać się z wilkołakiem i zakończyć ten głupią w jego opinii wojnę. Skoro są kuzynami w pierwszej linii do powinni dążyć do zgody a nie wzajemnie siebie wyniszczać. Siebie i swoje klany, przecież pewnego dnia mogą zostać królami wampirów i wilkołaków. Jak tak dalej będzie nie będą mieli, kim i czym rządzić tak nie może być i to elf próbuje dać do zrozumienia swojemu nadopiekuńczemu chłopakowi wampirowi. Chłopcy rozmawiają o tym, co Blaine powiedział Kurtowi po pijaku.
-Blaine kochanie, dlaczego chcesz żeby Merci i ja spotkali nasze pierwsze miłości?
-Jak to, Merci i ty chodziło mi jedynie o Merci?- odpowiada wampir
-Ale, jeśli Diva spotka Matta to ja spotkam Sebastiana mojego pierwszego chłopaka, moja pierwszą miłość.
-Nie skąd ten pomysł? - mówi wściekły wampir.- Chodzi mi jedynie o związek twojej przyjaciółki i mojego kuzyna.
-Czy ty mnie ogółem słuchasz, jeśli Miłosierdzie spotka swoją pierwszą miłość to ja tez, ponieważ Matt i Seba są braćmi. Mówiłem ci o tym nie pamiętasz.
-Pamiętam jak opowiadałeś mi, o Sebie ale nie wiedziałem, że on i Matt to bracia.- odpowiada wampir.
-Od jak dawna o tym wiesz o sposobie zerwania więzi i czy podjąłeś już w związku z tym jakieś kroki?- pyta ostro elf.
-od kilku tygodni i nie nie podjąłem żadnych kroków, bo mam za mało informacji.
-To dobrze, bo jeśli podejmiesz jakiekolwiek kroki w tym kierunku do stracisz mnie na zawsze. Chce żebyś był tego świadomy. Nadal coś czuje do Sebastian coś się jeszcze tli w moim sercu, kiedy o nim myślę. Nie wiem czy to coś nie wybuchnie z taką samą mocą jak na początku, kiedy go spotkałem. I gdyby doszło to tego żebym musiał wybierać nie wiem czy wybrałbym ciebie na 100%.Zapamiętaj to sobie, bo możesz mnie stracić przez jeden głupi błąd. Złe zrobiony krok w kierunku związku Sama i Merci może się tez i dla ciebie źle skończyć.
-Co masz na myśli. Nie pozwolę ci odejść do tego Sebastiana. Jesteś mój koniec i kropka. Już ja się postaram żebyś go nigdy więcej nie spotkał. Jeśli będzie trzeba to nawet go zabije za samo tylko spojrzenie na ciebie. A jeśli się dowiem a więc ze się dowiem, że ty się z nim spotkałeś i to bez mojej wiedzy i mojego towarzystwa do będzie cierpiał w męczarniach. A ciebie jak będzie trzeba przykuje do siebie na zawsze.- Wrzeszczy wciekły wampir. Jego głos jest słyszalny w całym Dalton.
- Nie masz prawa a ni takiej władzy nade mną – krzyczy oburzony elf – I nie pozwolę ci go zabić. To mój przyjaciel.
-Nie wkurzaj mnie MÓJ towarzyszu, bo zrobię coś, co ci się nie spodoba a mnie zadowoli na zawsze.
-Co? Nie masz takiej możliwości.-mówi elf.
-Nie a udowodnić ci to mam nad tobą całkowitą władze tylko jej nie wykorzystuje, bo za bardzo mi na tobie zależny.
-Co takiego?- mówi wkurwiony Kurt.- Nie masz nade mną żadnej władzy nadal jestem ta samą nie zależną osobą z tą różnicą ze jestem twoim towarzyszem i kochankiem.
-Mylisz się mam nad Tobą całkowita władze i nie wkurzaj mnie, bo jej użyję a kiedy to zrobię nic i nikt nie zerwie naszego związku.- krzyczy już naprawdę wkurwiony wampir. Nabuzowany agresją elf próbuje uderzyć wampira, ale nie może wampir tylko patrzy na niego swoimi czerwonymi z wściekłości oczami. Elf nadal próbuje zrobić cokolwiek wampirowi, ale nie może coś go blokuje coś silniejszego od niego. Nawet nie może użyć swoich elfickich mocy w kierunku Blaine. Zaczyna się go bać. Wampir nadal patrzy na swojego mocno nabuzowanego i bezsilnego towarzysza i w końcu podejmuje decyzje. Za pomocą telepatii wzywa najwyższego z Rady Wampirów i prosi o udzielenie szybkiego i wiążącego ślubu. Starszy wampir jest mocno zaskoczony decyzja księcia wampirów, ale widząc jego minę zgadza się na udzielenie ślubu pyta tylko, jakiej przysięgi mają użyć.Kiedy słyszy odpowiedz patrzy na Blaine i Kurta z szokiem. Przysięga ta jest stara i rzadko używaną przysięga, ponieważ tylko śmierć ich obojga jednocześnie, czyli wampira i towarzysza może ją zerwać. Przysięga ta powoduje, że towarzysz wampira jest osobą całkowicie uległą wampirowi. Po dojściu do siebie udziela im ślubu i znika. Wampir zadowolony z siebie patrzy na magiczną obrączkę na palcu Kurta. Natomiast Kurt nie może uwierzyć w to, co się stało. Próbuje wyjść z pomieszczenia z twarzą, ale nawet na to nie ma już siły.
- I co teraz zrobisz, kotku.- pyta wampir.
-Nic. Nie odzywam się do ciebie. Wyprowadzam się z twojego apartamentu.-mówi rozżalony elf.
-hm przykro mi, ale nie możesz. Dopóki magia się nie ustabilizuje.
-co ?- mówi wkurwiony elf.
-Powiem wprost od dzisiaj jesteśmy małżeństwem. Wszystkie dokumenty z twoimi danymi i podpisem automatycznie się zmienia. Nawet nazywasz się od dzisiaj inaczej Kurt Elizabeth Hummer- Anderson żona Blaine Andrsona.- mówi wampir z lekkim uśmiechem.-Twój wybuch spowodował, że przyśpieszyłem to, co było nie nieuniknione, kochanie. Kurt patrzy zrezygnowany na wampira.
-Jestem umówiony z dziewczynami później. Jeśli nie masz nic przeciwko pójdźka się przygotować.
-Nie nie mam nic przeciwko. Idz, tylko nie wracaj późno. Wieczorem będziemy mieć noc poślubną. Jest zły, zrezygnowany i w zbyt wielkim szoku, żeby w ogóle zareagować na stwierdzenie Blaine.
XX
Kurt, Mercedes iTana spotkali się w Breadstix. Wampirzyca i elf przyszli tak zamyśleni, ze nawet warczenie Santany nie mogło ich otrząsnąć. Czarownica już była naprawdę zirytowana, chciała mieć miła rozmowę z przyjaciółmi a zamiast tego siedzi i gapi się na nich i ich nie obecność. Co z tego, że są tu fizycznie jak w myślach są Bóg wie gdzie.
- No hello jesteście tu, że mną do cholery czy nie- krzyczała Tana
- Sorrki Tana, ale wczorajszy dzień był trudny
- Rak- zgodził się Kurt- tak samo jak dzisiejszy.
- Co wy gadacie- mówi szokowana Merci- Wczoraj był przecież koncert byłam tam z Finnem hello
Obydwoje kiwali głową na zgodę.
- No nie nie odpluwajcie mi znowu, co się dzieje?
- To trudne
- Żadne trudne jesteśmy przyjaciółmi, mówimy sobie wszystko nie ma tajemnic.
Znowu oboje kiwali głową na zgodę.
- No wiec, który z was zacznie?- pyta Tana.
Ani Merci ani Kurt nie bardzo chciał być pierwszy.
- Nie mam tego dość- krzyczała Tana- Merci zaczynasz.
- No, więc- mówi niepewnie Merci.
- No, więc… Chica nie irytuj mnie i się nie zacinaj.
- Pamiętasz podszedł Jake ze znajomymi
- No tak to jest ten sam koleś, co Cię wtedy wstawił dla Sama.
- No tak ten sam
- I co z tego?
- No, więc wiesz on się tak jakby we mnie zakochał.
- Och nasza Diva ma powodzenie- wzdycha Kurt
- Tak powodzenie- mrukła Merci.
- No, więc co z nim?- pyta, Santana
- wiesz on nie wiedział jak mnie poderwać, czy coś ii…
- Iii… wykrztuś siebie dziewczyno- mówi zirytowana Tana
- No i próbowałam mnie zaciągnąć do lóżka wczoraj po koncercie- mówi szybko Merci
- Ze, co możesz to powtórzyć- mówi Tana
- a musze- mówi smutnie Merci
- Ze, co próbował Cię zgwałcić. Nie no kurwa nie, rzucę coś na niego, jakoś klątwę, pryszcze czy cokolwiek. Zemszczę się na huju.
- Tana uspokój się, Sam mnie uratował a Jake przeprosił dziś rano jest ok.
- nie nie jest ok. W ogolę Twój kochany chłopak zrobił coś z tym.
- Nie wiem wiem tylko, że jak mu powiedział ze Jake do mnie napisał zadowolony nie był i powiedział coś w styli „ mówiłem mu żeby już się do Ciebie nie odzywał".
- I bardzo dobrze pierwszy raz się z nim zgadzam- mówi Tana
- Tak ja tez i to nie pierwszy raz, kiedy sam mówi i robi coś inteligentnego- mówi Kurt.
- Co?!- mówią w szoku obie dziewczyny.
-Wiesz, że można odwrócić więź prawda?- pyta Kurt
- Co?!- krzyczy Tana- Ciebie też uwięziona wieź
- Tak Tana uspokój się
- jak mam się uspokoić, co jest z tymi kolesiami w Dalton Academy, jakieś problemy ze sobą maja czy jak.
- No tak dobrze dostało już mu się za to Tana nie przejmuj się serio, a teraz niech Kurt nam powie, co zrobił Sam.
- No, więc on, jako jedyny powiedział mi jak można to odwrócić, wtedy, kiedy żalił mi się, że niechżesz z nim rozmawiać. Był naprawdę uroczy.
- Tak, tak, więc teraz okazuje się, że sam jest miły tak?- pyta ironicznie Tana.
- Santana proszę.
- No, co, teraz będziemy mówić, że Blaine jest blee a Sam super, cool.
- Nie oboje są spoko- mówi, Merci.
- Tak pewnie- mówi Tana.
- Proszę daj mu szanse- mówi żałośnie Merci- On nie jest taki zły, kiedy się go bliżej pozna
- Dobrze dla Ciebie i wyłącznie dla Ciebie spróbuję. Więc jak można cofnąć to więź.
- Przez zakochanie się w pierwszej miłości- powiedzieli chórem Kurt i Cedes.
- Czyli Sebastian i Matt, Boże jak mi ich brakuję, nie robili takiego dramatu jak tych dwóch, a byli przecież ludźmi.
- Tak trzeba się z tym zgodzić- mówi Merci.
- Mercedes brakuje Ci Matta?- pyta Kurt
- tak oczywiście, a Tobie Seby?
- Tak brakuje. Poza tym, co dzisiaj Blaine odpalił mam dość
- To znaczy?
- Od dzisiaj jestem w związku małżeńskim?
- Ze, co? Jak?- krzyczą dziewczyny.
- Blaine zrobił to przez Rade wampirów.
- To jest niewiarygodne po prostu
- Tez tak sądzę
Trio jeszcze chwile rozmawiało i skierowało się do domów.
XX
W tym samym czasie Dave wybrał się porozmawiać z Samem. Nie wiedział właściwie jak go do końca znaleźć, miał tylko strzępki informacji na jego temat. Od Merci słyszał coś kiedyś tylko o tej szkole prywatnej Dalton Academy i postanowił ze od tamtego miejsca zacznie poszukiwania tamtego wilczka. Gdy dojechał do szkoły zaprał się stróża czy taka osoba mieszka tam w i internacie i okazało się ze tak. Stróż podał mu numer pokoju chłopaka.
Zapukał do pokoju i czekał aż ktoś z łaski swojej otworzy mu drzwi po chwili wyszedł zmęczony Sam.
- No i co tam kochasiu możesz mnie oświecić, co ty robisz z moją siostra- mówi prosto z mosty Dave
- Możesz najpierw wejść do pokoju i nie robić awantury na cały internat- mówi Sam.
Dave wchodzi do pokoju i siada na kanapie.
- Więc odpowiesz mi na te pytanie?- pyta Dave
- Nie wiem, o co Ci dokładnie chodzi
- Mówiłem Ci jak będzie cierpieć dam Ci wycisk
- Nadal nie bardzo rozumiem.
- Słyszę jak płacze i wiem ze to przez Ciebie.
- Słuchaj jak to w związku są lepsze i gorsze chwile.
- W waszym raczej gorsze.
- Słuchaj kocham ja, ona kocha mnie to najważniejsze.
- Wcale nie jest najważniejsze, jeżeli nie jest szczęśliwa.
- Obiecuje Ci ze teraz już będzie szczęśliwa.
- Jak mi to masz zamiar niby obiecać
- Możesz mi zaufać. Teraz może powiesz mi, co myślisz o tym żeby raz na zawsze zniszczyć Kurta i Blaina.
- Na pewno nie z pomocą mojej siostry nie chce jej w nic mieszać.
- Nie spokojnie, jeżeli mi pomożesz Merci będzie już tylko szczęśliwa.
- Nie rozumiem, ale mów dalej.
- Wiesz coś może o Sebastianie Smythe?
- To były chłopak elfa.
- No tak, ale wiesz może coś więcej.
- Wiem ze jego przyrodni bart to były chłopak mojej siostry. Oboje z nich to ludzie, rodzice akceptowali ich związek, dlatego bo Matt był jednym z najmilszych ludzi, jakich chodzi po tym świecie. Co o tych gejach nie bardzo wiem.
- Czyli Twoimi rodzice zaakceptowali człowieka, a wilkołaka?
- Rodzice chcą żebyśmy byli szczęśliwi, ale nie wiem. A co moja kochana siostrzyczka nie chce Cię przedstawić?
- Ile czasu zajęło jej przedstawić Matta?
- Mat przychodził do naszego domu już, jako jej przyjaciel rodzice go znali i lubili.
- Czuje ze nie oprą się urokowi EVANS
- Skoro tak mówisz, a po co Ci te informacje.
- Merci Ci coś mówiła?
- Nie, domyśliłem się tylko ze spała tutaj
- Tak była tutaj, ale spokojnie nie dotykałem Twojej cennej siostry. Nie zrobiłbym jej krzywdy, jest dla mnie zbyt ważna. Spałem na kanapie, ona na łóżku.
- Dobrze widzieć, chcąc nie myślę ze moja siostra jest dziewica.
- Dobrze wiedzieć- mówi Sam.
- Myślisz, że można ściągnąć tutaj tego Sebastiana, ale bez Matta.
- Myślę ze można, pamiętam Matt był typem sportowca, Smythe raczej nie bardzo.
- Za dużo informacji mi nie dajesz.
- Powiem Ci tylko tyle moja siostra ma wszystko w swoim pamiętniku i na komputerze sprawdź tam to na pewno dostarczy Ci dużo informacji o Matt i Sebastianie.
- Tak tylko jak mam prosić żeby ona mnie tam wpuściła.
- Przyjdź wtedy, kiedy nie będzie rodziców.
- Tak pomyśle o tym dzięki.
- Tak spoko i jeszcze jedno pamiętaj zobaczę ze moja siostra jeszcze raz płacze przez Ciebie chłopcze Twoje Zycie będzie utrapieniem!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 1

LOUANE EMERA - JE VOLE (La Famille Bélier)